21 sierpień - 9 dzień wyprawy
Trasa z Omiś do Opatiji to jakieś 420 km. Jedziemy tak :
Omiś-Split-Sinj-Knin-Obrovac-Karlobag-Senj-Bakar-Rijeka
Na początku jedzie się bosko. W końcu nie jedziemy po serpentynach. Km uciekają bardzo szybko. Jesteśmy pozytwnie nastawieni. Oczywiście nie zmienia to faktu że co jakiś czas trzeba zrobić przerwę.
Pod koniec drogi nie jest już tak kolorowo! Znów serpentine. Walka zaczyna się od nowa
Nie mieliśmy z góry upatrzonego miejsca noclegu. Gdy wjechaliśmy do Rijeki stwierdziliśmy, że będzie cieżko znaleść tam nocleg i najlepiej udać się gdzieś za miasto. Na mapie znaleźliśmy Opatije - wydawało nam się że będzie to jakieś małe miasto z campingiem. Ruszamy. I tu zaczynają się poważne problemy. Zaraz po wyjechaniu z miasta GPS oszalał. Było to spowodowane chyba nowymi drogami. Moje nerwy sięgnęły zenitu, kiedy przez 20 próbowaliśmy wyjechać z jednego ronda i co rusz okazywało się, że wjeżdżamy do jakiegoś Centrum handlowego. Oznakowanie było wysoce słabe więc trzeba było praktykować metode prób błedów. Koniec końców udaje się i dojeżdżamy do celu. Okazuje się że miasteczko jest po prostu duże i bardzo zamożne. Pełno drogich samochodów i dobrze ubranych pań
Po drodze dowiadujemy się, że jedyny camping w pobliżu znajduje się z tego co pamietam w Ićici, a pokoje wychodizły po 35 Euro. Wiec jedziemy na pole namiotowe. Pan na bramie po podliczeniu wszystkie pokazuje mi kalkulator i nie wiem czy się śmiać czy płakać - 32 euro :/ Odwracamy się na pięcie i jedziemy po dane tego pokoju za 35 Euro. Był to dobry wybór bo pokój jest bardzo łądny i blisko centrum. No i na pewno nie da się porównać spania w dużym łożu małżeńskim
do spania na karimacie. Wieczorem wybieramy się na krótkie zwedzanie miasta. Widzimy wielkie hotele, bogate restauracje i pełno drogich samochodów. Wszystko to niby jest ok, ale bije snobizmem. Nie za bardzo nam się to podoba - nie do tego przyzwyczaiła nas Chorwacja
22 sierpień - 10 dzień wyprawy
Wyspani i wypoczęci ruszamy by realizować kolejne cele naszej wyprawy. Najpierw Rovinj. Jechaliśmy między innymi niesamowitym tunelem o dlugości 5 km. Rovinj określiśmy mianem "kolejnego miasteczka perełki' W zwiedzaniu przeszkadzam nam straszny gorąc! Przepięknie wyglądają ulice kończące się w morzu!
Zwiedzamy jeszcze kościół na wzgórzu, z którego są piękne widoki. Tam to dopiero było gorąco! Najgorsze było to, że powietrze się prawie wogóle nie ruszało. Dużym powodzeniem cieszył się każdy skrawek cienia.
Nie wiem czy jest to akurat specyfika tego miasta, ale podczas spaceru jego uliczkami zauważyliśmy, że jest tam bardzo dużo małych galerii.
I znów z "uśmiechami na ustach' zakładamy skóry. Jedziemy zobaczyć amfiteatr w Puli.
Oczywiście wchodzimy do środka i za pomocą "audioguide' zwiedzamy to miejsce. Historia jest opowiedziana w bardzo ciekawy sposób. Można się poczuć jakby rzeczywiście się tam bylo za czasów jego świetności.
Wracamy do Opatiji i ruszamy na plaże w Ićici. Nie podoba sie nam to, że jest w całości wybetonowana. Woda jest można by powiedzieć chłodnawa
. Kupujemy lody, które oprócz wyglądu nie mają w sobie nic dobrego
Po chwili leniuchowania idzimy spacerować po mieście. Widoki są dość zabawne. Np. w sklepie widzieliśmy kobiete wyobwieszaną złotem w dresach, która okazała się być.... Polką
Po uzupelnieniu zapasów wracamy do pokoju. Uświadamiamy sobie, że to ostatnia noc w Chorwacji!! No i właśnie wtedy zrobiło się na prawdę smutno!
23 sierpień - 11 dzień wyprawy
Dziś mamy 500 km do zrobienia. Jedziemy przez Słowenie do Wiednia. w Ljublianie robimy dłuższy postój. Zwiedzanie sobie odpuszczamy bo nie mamy na to ani ochoty ani sił. Km uciekają dość szybko, do momentu wjechania do Austrii. Niestety dorwała nas poteżna burza. Chowamy się w jakimś centrum handlowym. Przeczekaliśmy kilka godzin a na zewnątrz dalej pada
Zrobiło się na tyle późno, że musimy ruszać. Zakładamy kombinezony i "kondomy" na torby. Jest tragedia - zimno, wieje, szyby parują, nic nie widać ! :/ Paredziesiąt km przed Wiedniem robimy sobie przerwe w jakiś zajezdzie. Herbata postawiła nas na nogi. Ręcę troche odmarzły więc ruszamy dalej. Przestało padać, ale za to zrobila się taka mgła że jazda 80 km/h była samobujstwem. W końcu o 21 dojeżdzamy do Wiednia. Wcześniej telefonicznie zarezerwowaliśmy nocleg w hostelu Hutteldorf (ul. Schlossberggasse
, który znajduje się przy ostatniej stacji metra lini U4, w okolicy stadionu Rapdiu Wiedeń. Nocleg kosztuje po 30 E ale pokoje są w bardzo zadbane i w cenie mamy śniadanie. Dodatkowo jest parking ze szlabanem gdzie zostawiamy motory.
Teraz pozostaje tylko gorąca kąpiel i sen
24 sierpień - 12 dzień wyprawy
Od rana ostre zwiedzanie. Kupujemy za jakieś małe pieniądze bilet 24 godziny i od teraz poruszamy się metrem. Wiedeń robi na nas wrażenie - Wszystko tu jest olbrzymie(Ci wszyscy władcy stacjonujący tutaj mieli chyba jakieś kompleksy
)! Ilość zabytków niezliczona! Cesarski przepych
Parlament, Muzea, Opera, Katedry, nawet ulice - wszystko po prostu OLBRZYMIE !
Ostatnim odwiedzonym miejscem jest Prater. Na diabelskim młynie czuje się lekko nie pewnie
Widok z góry jest na prawdę niezły. Późnie jeszcze Gosia szaleje w wesołym miasteczku na tych maszynach, których głownym zadaniem jest wywrócenie wszystkiego w żoładku. Wracamy metrem U4. Oczywiscie musiało sie cos zepsuć i starcislimy ponad godzine. Idziemy na krótką drzemke. Mamy w planach nocne zwiedzanie Wiednia. Ta krótka drzemka zamieniła się w 14 godzin snu! Zmęczenie i tyle.
25 sierpień - 13 dzień wyprawy - OSTATNI
Tutaj nie pozostaje nam nic jak spakować się i ruszyć w kierunku Cieszyna. Jest na prawde smutno. Dziś już będziemy spać w swoich łóżkach, jutro nie wstaniemy po to żeby jechać motorem pare set km.
Przy wyjeździe z Wiednia mam nie przyjemne zdarzenie. W krzyżówke wjechał mi jakiś koleś. Widziałem, że nie zdąrze wychamować więc muszę się złożyć. Ledwo mi się udalo. Staje za krzyżówką. Ręce mi się trzęsą. Masakra.
Trasa leci później bardzo szybko. W cieszynie mała przerwa na tankowanie. Póżniej już z górki. Mijamy stacje w Libiążu gdzie mieliśmy pierwsze tankowanie i po paru minutach podjezdzamy pod dom Gosi. Wyprawa się zakończyła . Szczęśliwi że wszystko poszło w porządku, a smutni że to już koniec wyjemy przez chwile motorami.
KONIEC