CD
Spakowanie zajeło mi dużżżoo więcej czasu niż przewidywałem.
Samo mocowanie toreb pochłaniało jakieś 30 min. Gdy odjeżdżamy cała "wesoła węgierska rodzina" stoi przy bramie i z ciekawością się nam przygląda. Na koniec machają i pokazują z uśmiechem "ok". Plan na dziś Zagrzeb, Plitvice, dojazd do Zadaru -500km. Oczywiście przeliczyłem się. Ruszamy ostro. Ja, jak przez całą wyprawę, jadę pierwszy z racji tego że mam GPS. Wzdłuż balatonu "puściliśmy się" dość mocno, aż za szybko. Jedzie sie rewelacyjnie. Pogoda cudna. Kamizelki robią swoje. Kierowcy nas widzą, przepuszczją, generalna kultura. po godzinie jazdy przez miasta mamy nawinięte 100km. Robimy małą przerwe. Sprawdzam GPS i okazuję się, że najszybciej dojedziemy < oczywiście w dalszym ciągu nie używająć autostrad
) do Zagrzebia przez... Słowenie. Tak też robimy. Po "chwili" jesteśmy na granicy ze Słowenią(okolice Redics). Po chyba parunastu km wjezdzamy na Chorwacje. Uśmiech nie schodzi mi z twarzy.
Drogi rewelacyjne, pogoda dopisuje. Jakieś 50 km przed Zagrzebiem robi się na prawdę gorąco. Zaczynamy się gotować.
Wjeżdżamy do centrum miasta. Odnajdujemy parking strzeżony. Uprzejmy Pan pilnuje nam motorów, żeby nic z nich nie zniknęło. Przechodzimy szybką metamorfoze - zrzucamy skóry i zakładamy letnie urbrania - czujemy się przynajmniej o 10 kg lżejsi
Z przewodnikiem w ręce , który będzie nam towarzyszył już do końca, zwiedzamy najważniejsze miejsca. Robimy to troche w pośpiechu, bo czas nagli
Miasto zrobiło na nas bardzo pozytywne wrażenie. Nie ma dużo turystow, bo wszyscy jadą od razu na wybrzeże. Po zakupie kilku suvenirów wracamy na parking. Jemy coś na szybko, po chwili już tankujemy motory i ruszamy w stronę Plitvic. Przedłużenie wizyty w stolicy, spowodowalo to, że dojechaliśmy do Plitvic po zmroku. Po chwili szukania jakiegoś pokoju dowiadujemy się, że najlepiej jechać ok 5 km za miasto. Tak też robimy. Dobrze, że jechałem powoli, bo z nienacka na drogę wyskoczył koleś z tabliczką "zimmer". Pokój fajny, łazienka czysta więc zostajemy - w sumie i tak nie mamy już innej opcji. Dodatkowo pies obronny pilnuje motorków
Płacimy po 10 E. Prysznic i wygodne łóżko - o tym marzyliśmy!
Rano ruszamy do parku. Przed wejściem robi się już mała kolejka. BIlety w cenie 110kn. Trochę dużo - ale warto! Wchodzimy a po chwili buzie nam się otwierają z zachwytu. PIĘKNIE !
Przeglądając tablice informacyjną dowiadujemy się, że najdłuższa trasa zajmie nam ok 4-5h. My zrobiliśmy ją w 2
Szybcy jesteśmy. Non stop powtarzamy jedno słowo : "pięknie". Dochodzimy do końca trasy, krótka wycieczka autobusikiem pod wejscie. Dobrze, że przyszliśmy z samego rana, bo teraz ludzi jest pełno !
Wracamy do pokoju.znów zakładanie toreb - dochodzę już prawie do perfekcji
Ruszamy w strone zadaru, a dokładnie do Rażanacu. Duże wrażenie zrobiła na nas "dluga prosta" gdzie Gosi prawie zabrakło paliwa, ale jakimś cudem udalo się. Miałaem już wizję, gdzie stajemy na poboczu, nikt nie przyjezdza przez dwa dni , a później zjadają nas sępy ;] Na dodatek GPS odmawia posłuszeństwa z powodu przegrzania.
JEdyna stacja benzynowa jest okupowana prze motocyklistów, było ok 12 maszyn, a co chwile przyjeżdzał ktoś nowy. My z naszymi małymi motorkami i materialnymi torbami wyglądamy przy nich jak ubodzy krewni z Kazachstanu
bo chłopaki byli np na pięknych turystycznych BMW.
I znów uzupełnienie płynów i ruszamy. Mamy tylko paredziesiąt km do Razanacu. Jedziemy tam na polecany przez Was Camp Puntica. I rzeczywiście nie zawiedliśmy się - wszystko zadbane, czyste, sympatyczni ludzie. Oczywiście pełno Polaków
Za dwa noclegi wyszło nas 272kn
Tutaj mamy zostac na 2 noce. Więc jest luz psychiczny i dobra okazja, żeby napić się winka domowej produkcji Camp Puntica albo sprubować pierwszy raz Karlovacko. Od wody dzieli nas ta uliczka
CDN