Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Chorwacja - rejsy jachtem

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
KaskaJ
Podróżnik
Posty: 24
Dołączył(a): 18.05.2010
Chorwacja - rejsy jachtem

Nieprzeczytany postnapisał(a) KaskaJ » 09.02.2013 09:54

Zima w pełni, słońca jak na lekarstwo i człowiek zaczyna marzyć i snuć plany na wakacje. Nasz wybór padł po raz kolejny na Chorwację - tym razem północną część. I zaczęło się moje przeczesywanie forum w poszukiwaniu miejsc wartych zobaczenia.

I chyba za bardzo jeszcze się nie wgryzłam, bo udało mi się znaleźć relacje z rejsów jachtem tylko dwóch osób, Dangol i Armar. Będę wdzięczna za pomoc w znalezieniu innych opisów rejsów, bo na pewno takie istnieją, ja zaś ze swojej strony spróbuję podzielić się wrażeniami z naszych pierwszych dwóch wyjazdów.
romuald22
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4909
Dołączył(a): 22.03.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) romuald22 » 09.02.2013 10:34

No to masz jeszcze relację Kawy TU
Sroka opisywał żeglowanie TU
Niewiele ale jest też coś TU

Tak na szybko. Pewno jest coś więcej.
Pozdrawiam
KaskaJ
Podróżnik
Posty: 24
Dołączył(a): 18.05.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) KaskaJ » 09.02.2013 10:46

A zatem zaczynam działać i na pierwszy ogień pójdzie nasz pierwszy rejs, kiedy byliśmy jeszcze zieloni jak szczypiorki na wiosnę.

Do tej pory żeglowaliśmy tylko po jeziorach mazurskich i w końcu musiał nadejść ten dzień że zapragnęliśmy poszerzyć horyzonty i popływać gdzieś indziej. Na imprezie sylwestrowej 2009/2010 zapadła decyzja: jedziemy do Chorwacji - zebrała nas się ekipa ośmioosobowa: sześć najwyższej klasy balastów, jeden żeglarz niepraktykujący oraz nasz skiper - od dzieciaka pływający po mazurach, ale w roli kapitana większego jachtu niż tango miał wystąpić po raz pierwszy.

Plan rejsu- będzie uzupełniany na bieżąco
dzień 1 - Krvavica (marina Ramona) - Sućuraj na wyspie Hvar
dzień 2 - Sućuraj - Korčula
dzien 3 - Korčula - Okuklje na wyspie Mljet
dzień 4 - Okuklje - Lokva na wyspie Mljet
dzień 5 - Lokva - Stonćica na wyspie Vis
dzień 6 - Stonćica - Palmiżana na wyspach świętego Klemensa
dzień 7 - Palmiżana - Krvavica

To tyle tytułem wstępu.
Zaczynaliśmy rejs w malutkim porcie koło Splitu - Krvavicy. Dojechaliśmy tam w sobotę o 10 rano i Nasz skiper poszedł załatwiać formalności a my rozpełzliśmy się po porcie w poszukiwaniu naszego jachtu. Miał być nim GibSea 43 -Galeb.
Obrazek

Miny nam zrzedły jak wrócił zdenerwowany skiper mówiąc, że nasz jacht został w tym samym czasie wyczarterowany na dwa tygodnie jakiejś francuskiej załodze. Pierwsza myśl, jaka się nasunęła - zostaliśmy zrobieni w balona, kasa przepadła a my zostajemy na brzegu. Na szczęście to była tylko pierwsza myśl, bo Chorwaci z wyjątkowym jak na nich pośpiechem, naprawili swoją pomyłkę. I ostatecznie w tej samej cenie naszym domem na tydzień stał się jacht Bavaria Cruiser 46 :mrgreen:
Obrazek
Ostatnio edytowano 11.02.2013 21:44 przez KaskaJ, łącznie edytowano 5 razy
KaskaJ
Podróżnik
Posty: 24
Dołączył(a): 18.05.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) KaskaJ » 09.02.2013 10:49

Dzięki serdeczne za dodatkowe relacje, z przyjemnością poczytam.
KaskaJ
Podróżnik
Posty: 24
Dołączył(a): 18.05.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) KaskaJ » 09.02.2013 11:20

Nie tracąc już czasu szybko rozlokowaliśmy się w kojach, zapakowaliśmy jedzenie i nadszedł czas wypłynięcia
z portu. Był to dosyć stresujący dla wszystkich moment, ponieważ łódź była olbrzymia a miejsca w porcie mało.
Zaś my nie mieliśmy żadnego doświadczenia i nie byliśmy w stanie za wiele pomóc skipperowi.
A później to już czekało nas tylko rozbujałe morze, piękne widoki gór Biokovo oraz pierwszy zachód słońca.
Obrazek
I tak spokojnie dopłynęliśmy na sam koniec wyspy Hvar, do małego miasteczka Sućuraj. Było trochę niepewności przy cumowaniu, ale pomogli nam miejscowi.

Z tym cumowaniem wiąże się wesoła historia. Pani stojąca na brzegu, pomagała nam przycumować i cały czas powtarzała „polako, polako”. A my sobie myśleliśmy, co ona tak się czepia Polaków i skąd od razu wiedziała, że jesteśmy Polakami. Dopiero później spadło na nas olśnienie co oznacza po chorwacku „polako” :oops:
Ostatnio edytowano 09.02.2013 11:43 przez KaskaJ, łącznie edytowano 1 raz
FUX
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13027
Dołączył(a): 14.05.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) FUX » 09.02.2013 11:25

Nice. Dawaj fotki większe o jeden lub dwa kalibry.
KaskaJ
Podróżnik
Posty: 24
Dołączył(a): 18.05.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) KaskaJ » 09.02.2013 11:29

Wyczytałam, że rozmiar 600x400 jest ok. Mam zwiększyć do 800?
KaskaJ
Podróżnik
Posty: 24
Dołączył(a): 18.05.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) KaskaJ » 09.02.2013 11:42

Dobra to jeszcze ze dwa zdania na zakończenie tego pierwszego dnia rejsu.
Sućuraj to miasteczko liczące około 400 mieszkańców. Samo obejście portu zajęło nam około 15 minut.
Obrazek
Po raz pierwszy też wypróbowaliśmy chorwackiego wina i w końcu zmęczenie zwyciężyło. Dzisiejszej nocy wszyscy poszli spać, ponieważ kapitan odwołał nocne wachty.
FUX
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13027
Dołączył(a): 14.05.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) FUX » 09.02.2013 12:18

KaskaJ napisał(a): Samo obejście portu zajęło nam około 15 minut.

... a więc powoli... :wink:
Foty tak lepiej.
KaskaJ
Podróżnik
Posty: 24
Dołączył(a): 18.05.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) KaskaJ » 09.02.2013 13:29

Dopóki wena i zapał siedzi we mnie opiszę jeszcze dzień drugi :)
O 6 rano kapitan wyciągnął mnie z koi, bo wydawało mu się, że z powodu odpływu zaczynamy szorować jachtem o dno. Oj ten brak doświadczenia :D
Więc powolutku na silniku, ponieważ zupełnie nie wiało, wypłynęliśmy z Sućuraju, kierując się na Korćulę.
Uchwyciliśmy pierwszy wschód słońca (nie jedyny na tym rejsie :wink: )
Obrazek
Reszta załogi zaczęła się wybudzać, bo przy odgłosie silnika, ciężko spać kamiennym snem. Poranna kawa w pidżamkach zapoczątkowała tradycję tego rejsu.
Zatrzymaliśmy się na śniadanie w Kriżycy – malowniczej zatoczce na półwyspie Peljeśac. I tutaj też nastąpił pierwszy desant na brzeg w pontonie. "Gruntownie zbadaliśmy brzeg”, oglądnęliśmy po raz pierwszy na żywo jeżowce, wykąpaliśmy się i urządzili sesję zdjęciową.
Obrazek

W międzyczasie flauta się skończyła, zaczęło ładnie wiać, więc płynęliśmy w tempie ekspresowym.
Tuż przed samą Korćulą zatrzymaliśmy się na jeszcze jedną kąpiel w zatoczce z miejscowością Banja Luka.

Obrazek

Po orzeźwiającej kąpieli wpłynęliśmy w końcu do portu Korćula. To był chrzest bojowy. Mieliśmy przycumować na zewnątrz pomostów, bo nasza łódka była zbyt długa. Na szczęście panowie z mariny pomagali i wyznaczali kolejność, który jacht cumuje pierwszy.
Gdy już byliśmy przycumowani odetchnęliśmy z ulgą i spokojnie mogliśmy oglądać jak cumują inne jachty. Wiatr miał przy tym cumowaniu niemałe znaczenie. Niektóre jachty próbowały po kilka razy i za każdym razem wiatr spychał je w inne miejsca.
W końcu kapitan dał rozkaz przygotowania się do wyjścia na miasto. I tak ruszyliśmy na podbój Korćuli.
Znalazłam super zdjęcie Korćuli w Google Panoramio zrobione przez Shai Yochai.
Obrazek

My też nie pozostaliśmy gorsi i sesja zdjęciowa była bardzo udana :mrgreen:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I przeciągnęła się aż do zmierzchu. W końcu zmęczeni pozowaniem usiedliśmy w jakiejś knajpce z widokiem na morze i z muzyczką na żywo. Zjedliśmy niezbyt dobrą niestety kolację, więc kolacja numer dwa nastąpiła już na łódce.
Ostatnio edytowano 10.02.2013 13:31 przez KaskaJ, łącznie edytowano 1 raz
KaskaJ
Podróżnik
Posty: 24
Dołączył(a): 18.05.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) KaskaJ » 10.02.2013 10:56

Noc minęła spokojnie i o 6 rano poszliśmy z kapitanem jeszcze raz na stare miasto, które o tej porze było zupełnie opustoszałe, żeby porobić trochę zdjęć. W kokpicie zostały dwie załogantki: jednej właśnie skończyła się wachta
a druga wachtę rozpoczynała.

Obrazek

Obrazek

W przewodnikach wyczytaliśmy, że Korćula jest nazywana miastem kotów. Ale dopiero rano ta nazwa okazała się
w pełni uzasadniona. Na każdym kroku spotykaliśmy koty, niektóre o wyglądzie niezłych gagatków.

Obrazek

Wracając na jacht zastanawialiśmy się, kto jeszcze z załogi będzie spał. Okazało się, że cała załoga siedzi już
w kokpicie, ponieważ w czasie naszej nieobecności przeżywali horror. Nie wiadomo skąd przyszła wielka fala, która zaczęła uderzać naszą łódką o betonowy pomost. Nie mieli żadnych szans, żeby ochronić rufę przed uszkodzeniem. Bo w końcu jak blokować 15 tonowy jacht przed rozfalowanym morzem. Na szczęście nikomu z załogi nic się nie stało.

Wśród sześciu jachtów będących w takiej samej sytuacji jak my, tylko nasz jacht miał minimalne uszkodzenia, inne wyglądały zdecydowanie gorzej. Załatwianie wszelkich formalności trwało pół dnia – bo południowcy nigdy się nie spieszą. Z zaistniałej sytuacji wyciągnęliśmy wnioski, żeby w miejscach gdzie przepływa wielki prom nieważne jak daleko od brzegu cumować się na blachę, nie tylko siłą rąk ale także na kabestanach.
KaskaJ
Podróżnik
Posty: 24
Dołączył(a): 18.05.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) KaskaJ » 10.02.2013 11:26

Nadal wiało w sprzyjającym nam kierunku i tego dnia dopłynęliśmy do wyspy Mljet – do malutkiej zatoczki Okuklie. Okuklie to mała miejscowość, gdzie przez cały rok mieszka tylko kilka rodzin. Przycumowaliśmy do brzegu należącego do restauracji. Cumowanie było bezpłatne, ale dostaliśmy zaproszenie na kolację od właściciela restauracji. Oczywiście zaproszenie nie do odrzucenia :mrgreen:

Restauracja była po drugiej stronie zatoki, więc zostawiliśmy łódź i ruszyliśmy na spacer, wdrapując się do małej kapliczki na pobliskim wzgórzu skąd był widok na naszą zatokę.
Obrazek

Obrazek
Po krótkim spacerze zasłużyliśmy na kolację. Najpierw trwało oczekiwanie przy piwku… A później to już tylko obżarstwo. Podejście drugie degustacji miejscowych specjałów było zdecydowanie bardziej udane.
Po powrocie i krótkiej imprezie w kokpicie, towarzystwo rozeszło się do kajut, oczywiście z wyjątkiem wachty.
KaskaJ
Podróżnik
Posty: 24
Dołączył(a): 18.05.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) KaskaJ » 10.02.2013 12:07

Następnego dnia wypływając z zatoczki podziwialiśmy kolejny wschód słońca. Przed nami wypływał tylko jeden jacht i jak się okazało z polska banderą. Polacy jak widać to ranne ptaszki.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dopłynęliśmy do końca Mljetu i zaraz z drugiej strony przycumowaliśmy w niewielkiej zatoczce Saplunara, aby spokojnie zjeść śniadanie i się wykąpać. Zrobiliśmy też kolejny desant na brzeg. Plaża w tej zatoczce jest wyjątkowo piaszczysta a nie kamienista. Zaraz za nią rośnie tam las sosnowy. Po prostu przepięknie.
Jednak żaden jacht nie ma szans podpłynąć do brzegu, ponieważ całą zatoczkę otacza pas podwodnych skał.

Obrazek ściągnęłam z Internetu:
Obrazek

Tego dnia mieliśmy dopłynąć na wyspę Vis, ale po obliczeniach kapitana wyszło, że raczej nie ma szans na pokonanie takiego dystansu. Tym bardziej, że wiał niesprzyjający nam wiatr. I tak z prawej strony mieliśmy wyspę Mljet, zaś z lewej piękny widok na otwarte morze.

Płynęliśmy na żaglach mimo, że wiązało się to z halsowaniem, co jeszcze bardziej wydłużało czas pływania. A chcieliśmy dopłynąć jak najdalej. Więc w końcu się poddaliśmy, został nam tylko silnik i tak sobie pyrkaliśmy, a wyspa Mljet się ciągnęła i ciągnęła…

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dopiero pod wieczór udało nam się dopłynąć na drugi koniec wyspy, w części z rezerwatem i tam przycumowaliśmy w zatoczce Lokva, która osłaniała nas przed rozfalowanym morzem. Po raz pierwszy cumowaliśmy w taki sposób. Najpierw dwóch członków załogi wsiadło do pontonu i z przygotowaną ciężką liną dopłynęli do brzegu i tam przymocowali ją do jakiegoś głazu. Dopiero wtedy kapitan naciągnął kotwicę.

Wachty nocne miały więcej pracy, bo musiały pilnować, abyśmy w przypadku zmiany pogody nie przemieścili w niepożądanym kierunku. Ale cumowanie w zatoce miało też swoje plusy – mogliśmy oglądać piękne rozgwieżdżone niebo. Tego w normalnym porcie nie widać.
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13026
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 10.02.2013 12:47

Fajnie że piszesz :D .
Ja co prawda już jakiś czas temu pożegnałam się z Chorwacją i z rejsami, ale nie jest wykluczone, że kiedyś wrócę do obu :wink: . Tyle, że kolejna „kariera wykwalifikowanego balastu” będzie zapewne miała miejsce gdzieś w Grecji… W tym roku przez moment rozważałam majówkę na wodach otaczających Wyspy Jońskie, ale z powodów rodzinnych w najbliższym czasie nie mogę :( wybrać się gdziekolwiek dalej, jeśli wiąże to się z rezerwacją konkretnego dłuższego (nawet, jeśli mowa tylko o tygodniu) terminu. Kiedyś jednak sprzyjający czas nastąpi, wówczas z pewnością będzie jakiś rejs (pomimo tego, że jednak zdecydowanie wolę wyprawy „lądowe :) ”) grecki, a nie wykluczone że także chorwacki :wink: .
Teraz z wielką przyjemnością pochłaniam Twoje wspomnienia 8) .

KaskaJ napisał(a): Będę wdzięczna za pomoc w znalezieniu innych opisów rejsów, bo na pewno takie istnieją

Są jeszcze relacje zygi :arrow: co prawda na cropli tylko przekierowanie na stronę klubową, ale przeczytać warto :) .

Pozdrawiam serdecznie :papa: .
Aldonka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4240
Dołączył(a): 07.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aldonka » 10.02.2013 13:22

kaskaJ napisał(a):malowniczej zatoczce na wyspie Peljeśac.

Takie małe sprostowanie, Peljeśac to nie wyspa, to półwysep.

Ale fajna przygoda. Ja sobie tą formę spędzenia wakacji zostawiam na "za parę lat" jak mi Julka nieco dorośnie.
Następna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży

cron
Chorwacja - rejsy jachtem
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone