Witam serdecznie,
Ponieważ dawno nie ruszaliśmy się z miejsca, proponuję dzisiaj podróż w czasie.
Salona albo Solin, jak kto woli.
Jeżeli ktoś lubi klimaty antyczne i ma ochotę przenieść się w czasie dwa tysiące lat wstecz, to musi tutaj trafić. Dojazd jest bardzo prosty, na krzyżówce w Solin lekko w lewo, potem jeszcze moment i jesteśmy na miejscu.
W pobliżu kompleksu antycznego miasta spory parking, gdzie można zaparkować samochód.
Potem jeszcze kilka kroków i... zapraszamy na podróż w czasie.
Salona była stolicą Dalmacji - prowincji rzymskiej. Jej historia sięga czasów Juliusza Cezara.
Tak więc, samo to już wzbudziło we mnie ciekawość.
Warto poczytać przy okazji zwiedzania tablice informacyjne.
Można sporo się dowiedzieć.
Ciekawe są również zamieszczone na nich wizualizacje budynków, których ruiny można zobaczyć na własne oczy.
Zaczynamy od ruin cmentarzyska - Manastirine.
Mimo upływu tylu lat zachowały się resztki kolumn bazyliki i liczne grobowce.
Niektóre pięknie zdobione.
Wędrujemy dalej i mijamy muzeum.
Niestety zamknięte - szkoda.
Sam budynek zbudowano z elementów wydobytych podczas prac archeologicznych.
W ścianach widać wkomponowane belki, kolumny i inne elementy będące pozostałościami z dawnych budowli antycznej Salony.
Z boku budynku zielony zaułek z klimatycznymi zakątkami.
W cieniu pnących się na głową pięknych roślin, w otoczeniu elementów architektury z czasów rzymskich, można chwilę odetchnąć po spacerze w piekącym słońcu.
Mieszane uczucia wzbudziły we mnie poustawiane tam części grobowców. Nie bardzo mogłem pogodzić się z tym, że obok kamiennych stoliczków gdzie turyści odnajdują cień, często posilają się i cieszą się z pobytu w antycznym mieście, poustawiane były grobowce.
Przecież w nich spoczywały kiedyś ciała mieszkańców tego miasta.
Wychodzimy na rozległą polanę, równinę.
Niestety pozostały jedynie resztki murów, na poziomie ziemi. W centrum pionowe fragmenty ścian wystają ponad ślady fundamentów.
Porta Caesarea - brama miejska, znajduje się w lepszym stanie.
Ale od czego jest wyobraźnia.
Dzięki niej wszystko jest klarowne i piękne.
Termy, akwedukt, forum, trakty łączące części miasta.
Wszystko widać doskonale, rozejrzyjcie się...
Słychać nawet odgłosy rydwanów i stukot drewnianych sandałów mieszkańców Salony.
Odbijając lekko w prawo można dość do amfiteatru.
Musiał być naprawdę olbrzymi.
Rycina na tablicy informacyjnej potwierdza moje "obawy".
Wyraźnie widać kontur olbrzymiej niegdyś budowli oraz pozostałości dolnego poziomu.
Wszystkim się tutaj podoba.
Dobrze zachowana jest część przez którą wpędzane były zwierzęta na olbrzymią arenę.
Wśród zarastających krzaków, można odnaleźć trakt biegnący od portu, do którego przypływały statki ze zwierzętami, do amfiteatru.
Dzisiejsze otoczenie ruin nie przyprawia o zawrót głowy.
Poszczególne części miasta przedzielane są przez coś w rodzaju ogródków działkowych z uprawą winorośli, oliwek itp. W oddali majaczą industrialne klimaty przemysłowej części Splitu.
Wokół amfiteatru osiedle mieszkalne domków jednorodzinnych nie daje do końca nacieszyć się pięknem przeszłości.
Mimo to, myślę, że warto podjechać tu i poczuć się, choć przez chwilę, mieszkańcem starożytnej Salony.
Wychodząc można popatrzeć na piękne widoki rozciągające się na otaczający od północy masy górski.
Ponieważ z Salony już niedaleko do Splitu, w następnym odcinku zapraszam na spacer po pięknej starówce tego miasta.
Junior już nie mógł się doczekać i postanowił, że drogę Salona - Split przebędzie na piechotę.
Więc, do zobaczenia w Splicie.
Pozdrawiam
Tomek