Uff, tyyyyle czasu musiało upłynąć, abym mógł znowu coś tu napisać. Przepraszam, ale w tzw międzyczasie ciągle coś mnie zajmowało.
Ale w końcu tu zajrzałem.
Cóż, w zasadzie prawie wszystkie zdjęcia, które miałem zamiar pokazać już tu wkleiłem.
Jak już pisałem-byliśmy w jeziorach plitwickich i Parku Krka, czasem jeździliśmy do Zadaru. Zdjęcia z tych wyjazdów już wklejałem. Zastanawia mnie, jak to jest, że w takim mieście jak Zadar udało się zaparkować samochód dość blisko starówki (czy jak to nazwać) i na dodatek w okolicy nie widziałem żadnego parkomatu ani nic takiego.
Odnośnie wyjazdu: po tym, jak wyjechaliśmy z Polski oznaczenia na drogach stają się sensowne. Już po wjechaniu do Czech na znakach zobaczyłem informacje o miastach, które widziałem oglądając trasę przed wyjazdem. Cóż-okazuje się, że można sensownie oznaczyć zjazdy, nie to co jest u nas na wspomnianej przeze mnie A2-przecież to logiczne, że węzeł Wiskitki to zjazd na Żyrardów...
Chorwackie autostrady to inny świat. Wybudowali je widocznie w czasach, kiedy taka inwestycja była ważniejsza niż żuczki czy jakieś roślinki.
Jazda nimi to przyjemność, tym bardziej, gdy się jedzie na południe.
Taki widok u kogoś, kto jedzie tam pierwszy raz jest po prostu niebezpieczny! Jedzie człowiek kilkanaście godzin (plus odpoczynek), wyjeżdża z tunelu a tu taki widok...
Po chwili może być taki
dopiero teraz zauważyłem flary w szybie samochoduCo prawda, poniższe zdjęcie pochodzi z wyjazdu do jezior, ale widok i tak jest ciekawy
Gdy jechałem ichnimi "autocestami" to w pewnym momencie widząc przecięty pagórek przyszedł mi na myśl film "Auta". Po jakimś czasie dowiedziałem się, że moje przeczucie było na miejscu-te autostrady budowali Amerykanie.
Odnośnie Ninu-lubimy miejsca, gdzie jest cywilizacja a przy okazji nie jest się w jakimś super kurorcie, gdzie na plaży panuje ścisk i tłok a dodatkowo-jak wspominałem-zależało nam na takim miejscu, gdzie dno nie opada zbyt szybko.
Miejscowość dość spokojna i w miarę cicha, ale nie aż tak mała, aby nam brakowało tam bankomatu czy lokalu z jedzeniem.
Poniżej taki ogólny, "uspokajający" widok
Miasto bardzo nam się spodobało.
W zupełności wystarczała nam plaża, ale jakby ktoś potrzebował poćwiczyć przy wsparciu latawca-tam też się dało
Na początku pobytu idąc na wyspę udało mi się zrobić zdjęcie takiego oto zwierzaka
Pobyt tam "nieco" rozleniwia i szybko pozwala uświadomić nam, jak szybko przyzwyczajamy się do dobrego.
Takie fale uznaliśmy za duże
A może po prostu przy takich falach po prostu nie da się pływać z fajką, jeśli ta nie posiada zaworu na górze, bo przecież na materacu bez problemu można było spędzać czas w wodzie.
O samej wodzie-niby nawet Bałtyk jest słony, ale tam po położeniu się na wodzie po prostu się leży, czuć jak plecy odpoczywają, a jak do tego dodamy temperaturę wody... inny świat
a do tego cykady, palmy... normalnie wakacje w ciepłych krajach
Jak wcześniej pisałem byliśmy w Parku Jezior Plitwickich i Krka. Jakby się udało w przyszłym roku tez tam pojechać to pewnie pojechalibyśmy w okolice księżycowego krajobrazu, gdzie pewnie ser z "otok Pag" kosztowałby nieco mniej niż na targu w Zadarze a poza tym nawet na Google SV i Waszych zdjęciach to wygląda interesująco. Poza tym-nie odwiedziliśmy zakładu produkcji soli w Ninie, co zapewne też należałoby naprawić przy najbliższej okazji.
Poza tym zastanawiam się, co jeszcze polecacie w tamtej bliższej lub dalszej okolicy? Czy będziemy chcieli pojechać aż do Dubrownika-trudno powiedzieć, ale coś bliżej? Z tego, co czytałem, mieliśmy dość blisko do Parku Paklenica, gdzie można pochodzić po górach. W parku Jezior Plitwickich również można wybrać trasę wiodącą wyżej niż okolice jezior, ale to nie to samo, co Paklenica, gdzie można wspiąć się na niecałe 2km npm, co jest IMO niezłym wynikiem biorąc pod uwagę fakt, że do morza jest tak blisko, chociaż słyszałem, że we Włoszech dość blisko morza można wejść znacznie wyżej, ale co tam-tu piszemy o Chorwacji.
Po tym, jak pokazaliśmy zdjęcia znajomym okazało się, że znajoma może by się z nami tam wybrała, tylko pozostaje kwestia ceny za pokój (sobe). Czy ktoś z Was orientuje się, ile może kosztować pokój w Ninie w drugiej połowie lipca?
Droga powrotna przebiegała tą samą trasą, co i "tam". Nieco zaskoczony byłem tym, jak zostałem wyprzedzony i obtrąbiony (a jakże!) przez Słoweńca w obszarze zabudowanym (było przed tabliczką z przekreśloną nazwą miejscowości). Przez Słowenię jechałem niezbyt szybko wychodząc z założenia, że na tym kilkudziesięciokilometrowym odcinku niewiele czasu mogę zyskać ale za to mogę sporo stracić
czyli zabudowany to okolice 55 km/h na liczniku a poza ~100.
Początkowo zastanawiało mnie zachowanie tego Słoweńca-miał kilkunastoletniego Passata o zawrotnej mocy 90-110KM (sądząc po oznaczeniach) a tak szalał, ale później żona mnie uświadomiła, że zapewne spieszył się na obiad i jadąc zgodnie z przepisami narażałem go na zimną zupę
Jak już dało się zauważyć-jechaliśmy "za jednym razem" odpoczywając po drodze w Austrii jakieś 100km za Wiedniem.
Droga powrotna była zdecydowanie cięższa, bo o ile w tamtą stronę nie mieliśmy obaw, aby zatrzymać się na parkingu w Austrii to w drodze powrotnej zmęczenie zaczęło dawać o sobie znać w Polsce, gdzie na parkingach widać było pojedyncze ciężarówki na dość pustych parkingach. To nie zachęcało do zatrzymywania się. Wiem, że jazda przy takim poziomie zmęczenia też była niebezpieczna, ale woleliśmy to niż odpoczynek na pustym parkingu.
Niemniej jednak, zaraz po powrocie stwierdziłem, że gdyby ktoś spytał, czy jadę tam ponownie, to po kilku dniach odpoczynku chętnie ponownie siadłbym za kierownicę na kilkanaście godzin po to, aby znowu tam być.
Cóż, to chyba wszystko, co miałem do napisania w mojej pierwszej relacji, chociaż jest duża szansa, że coś jeszcze będę mógł napisać jeśli pojawią się odpowiednie pytania naprowadzające