Nie byłem w ChorwacjiWitam wszystkich czytających to forum.
Od czego tu zacząć? Może od Makłowicza? W pewnie czerwcowe przedpołudnie tego roku obejrzałem sobie jeden z odcinków Pana Roberta, gdzie był w Dalmacji. Dokładnie nie pamiętam co to była za miejscowość ale od tej chwili do teraz, Chorwacja pochłonęła mnie całkowicie…
Zanim rozwinę wątek zacznę od tego, że od wielu lat jeżdżę palcem po mapie a raczej kursorem na maps google. Mimo, iż jestem ciepłolubny, moimi marzeniami były Skandynawia, Wyspy Owcze, Kanada czy też Nowa Zelandia. To były „zimne marzenia”, „ciepłymi marzeniami”, które są nierealne były Karaiby. Więc człowiek zaczął marzyc bardziej realnie i pomyślał, a może Grecja, przecież taki Zakhyntos jest piękny, może kiedyś… Dla mnie celem numer jeden jest przyroda, dlatego pomyślałem, że bardzo lubię nasze Mazury, mieszkam blisko Kaszub i marzę również o Bieszczadach czy też Beskidach. Więc tak, woda, lasy, góry, woda, lasy, góry, woda, lasy, góry. A jeszcze jakby było ciepło i można by poplażować w takich okolicznościach to byłoby to.
No i obejrzałem tego Makłowicza.
Tzn. Okrasę bardzo lubię, za to, że pokazuje nam polską przyrodę, a to, że Makłowicz od wielu lat jeździ właśnie do Chorwacji i nie tylko to również wiem nie od dziś. Tyle, że mnie nigdy nie pociągały Bałkany. Nie chcę rozwijać tematu ale jakoś nie pałam uczuciem do krajów byłej Jugosławii, Bułgarii itp. Mam nadzieję, że wybaczycie
Dodam, również, że znam i słyszałem o paru osobach, które wyjeżdżały na wakacje właśnie do Chorwacji ale jakoś nie byłem nigdy tym zaciekawiony. Śmiem podejrzewać, że na południu Polski takich zwolenników jest zdecydowanie więcej.
Ta Dalmacja pojawiła się trochę w złym momencie, bo jak wspomniałem, było to pod koniec czerwca a za pasem urlop, nad polskim morzem, którego nie jestem fanem… Urlop ten był wynikiem grzeczności w stosunku do drugiej rodziny, z która jechaliśmy (corocznie jeździmy razem na Mazury). No więc, ten wypad nad morze nie bardzo mi pasował ale przecież nie będę marudził rodzinie ciągle o Chorwacji, więc tylko sobie o niej marzyłem
Swoją drogą zdzwiony jestem tą całą masą ludzi z południa Polski (samochody na tamtejszych rejestracjach), przecież oni mają po 500 km nad Bałtyk a 1000 km do Dalmacji, nad Adriatyk. Okay, kończę wątek, bo na pewno są tutaj miłośnicy naszego polskiego morza.
I od tego momentu zacząłem czytać i oglądać w internecie wszystko o Chorwacji, tzn. nie o kulturze czy historii, raczej interesowały mnie piękne miejsca, takie o których sobie marzyłem. Pomyślałem, Boże, najbliżej do turystycznych miejscowości, to 1350 km, czyli Rovinj, Rabac czy tez Baska na Krk. Jak ja to zniosę, tyle kilometrów, małe dzieci, one i żona mają chorobę lokomocyjną, samochód całkiem ok, bo minivan i prawie się nie psujący (odpukać) ale za to prawie 15-latek. Ale myślę nie poddam się, w połowie trasy zrobimy nocleg, gdzieś w okolicach Brna czy Mikulova . Aha, bo byłbym zapomniał, moje marzenia dotyczą roku 2017.
Trafiłem oczywiście również na to forum.
Dowiedziałem się o Istrii, Dalmacji, Wyspach itd. Z tyłu głowy chodziła ta Dalmacja, więc patrząc na odległości mnie dzielące patrzyłem na północną, ewentualnie środkową jej część. No więc, jeździłem palcem po mapie, okolice Zadar, wyspy Murter, oglądałem zdjęcia, czytałem relacje na forum i prawie każdego dnia miałem mętlik w głowie, gdzie najlepiej… Potem dzięki Januszowi, omnibusowi tego forum zacząłem się interesować Primosten, Rogoznicą, bo niby najlepsze miejscówki dla dzieci. No ten palec na mapie zjeżdżał co raz niżej i niżej, tym bardziej, że mój kolega pochwalił się na FB, że był w Slatine, a tam w komentarzach dowiedziałem się o niejakiej Breli…
Obejrzałem filmik na Yt reklamujący mieścinę, zdjęcia i stwierdziłem, że to jest ten raj, o którym marzę. Potem zacząłem czytać, że wysoko, że drogo, pomyślałem, że może znaleźć coś pośredniego. Więc udawałem się do relacji z podróży i przypadły mi do gustu Stanici i Pisak (pozdrawiam relacjonujących). Oczywiście mierzę odległość, czas podróży, 1600 km. Masakra (Makarska zresztą też
) Może damy radę, zobaczymy za rok…
Pewnego dnia przyjechali do nas znajomi, rodzina identyczna jak my, tzn. również 2 małe córy, tylko samochód inny i kierowca odważniejszy, bo jeżdżący w te i nazad kilka razy w miesiącu do Danii, a samochód 9-osobowy prosto z salonu… No i zapytałem czy jedziecie do Chorwacji za rok…
Oni też chcą jechać, zobaczymy co wypali, plan jest na końcówkę czerwca, bo lipiec i sierpień wygląda słabo z tego co tu czytam. Tyle, że jak podejrzewam, „tamci” i moja żona woleliby coś większego niż takie „zadupia” jak np. Stanici. Baskiej Vody, bym nie chciał za bardzo na noclegownie ale oglądam już i czytam o Promajnie i Tucepi. Dodam, że palec na mapie ciągle mnie ciągnie gdzieś na dół, już mam obcykany Mostar w BiH i Korculę, którą bardzo bym chciał zobaczyć.
Być może ciąg dalszy nastąpi, w relacji za rok, trzymajcie kciuki.
Aha, musiałem z kimś się tym podzielić, bo kumple w pracy nie mogą mnie już słuchać, a żona mówi, żebym jej nie zawracał gitary rok wcześniej, więc myślę, że tu zostanę zrozumiany