Może jakaś róża w butonierce lub "Wyborcza" w dłoni będzie bardziej dostrzegalna
Aby tylko nie był to browarek przywieziony z Polski
Ceterum censeo - polskie "piwo" jest do niczego, a chorwackie całkiem zacne.
Ale wracając do relacji z podróży... stało się, niestety z wieloma forumowiczami, którzy do kochanego Tribunja wybierają się niebawem, już się w tym przemiłym miasteczku w tym roku nie spotkam
wakacje dobiegają końca, dzisiaj rano zapakowaliśmy furę, zostawiliśmy w lodówce coś niedużego gaszącego pragnienie
dla Dario i wyruszyliśmy na północ. Póki co, jeszcze nie bardzo odległą, bo do Plitwickich Jezior. Ale jutrzejszy wieczór to będzie już Trencin na Słowacji.
W Parku Narodowym Plitwickich Jezior zameldowaliśmy się przy wejściu nr 2 i tu od razu pierwsze dość nieprzyjemne zaskoczenie - żenujący "parking", na którym trzeba szukać skrawka wolnego miejsca wśród drzew... ok, może to z powodu soboty w środku sezonu był taki tłok, więc już się tego nie czepiam, ale jednak porównanie z dużym, wygodnym (i przy okazji bezpłatnym) parkingiem przed wjazdem do Parku Narodowego Krka nasuwa się samo.
Później było już lepiej, chociaż muszę przyznać rację temu forumowiczowi, który pisał, że Plitwickie nie są dobrą opcją dla rodzin z małymi dziećmi. Po prostu są kompletnie nieprzystosowane np. do łażenia z wózkami (tu znowu nasuwa się porównanie z Krka i znowu nie jest korzystne dla Plitwickich), więc dzieci mają z tego głównie tyle, że się umęczą (a jak dzieci, to i rodzice)
Widoki oczywiście są przepiękne. Wodospady, szafirowa (czy jaka tam, mam kłopoty z nazywaniem odcieni niebieskiego i zielonego)
w każdym razie bardzo ładna woda, ławice ryb w płytkich rozlewiskach - to wszystko robi wrażenie, nawet jeśli tak jak my korzysta się z uroków Plitwickich Jezior tylko przez parę godzin.
Jedna praktyczna rada dla osób, których nie zniechęciło moje gderanie - nie trzeba wcale stać w kilkunastominutowej kolejce do dwóch pierwszych budek z biletami. Kawałeczek dalej jest budka kolejna, do której kolejka jest już dużo mniejsza, a przy samym wejściu na teren parku jest następna budka, w której bilety można kupić od ręki, bo kolejki nie było tam żadnej. No, ale jak się mózg zagotował od upału, to stanął człowiek na końcu pierwszego napotkanego "ogonka", "jak wszyscy"
jednak stanie w tej akurat kolejce miało swój urok, bo było tam sporo rodaków i można było pożartować z sytuacji - przy okazji pozdrowienia dla Adama i jego dziewczyny, z którymi dzieliłem "kolejkową niedolę", ale z tak miłymi ludźmi było to akurat fajne
Plitwickie Jeziora trafiają na listę miejsc, których nie udało się nam poznać tak dobrze, jak tego byśmy chcieli - wrócimy tam, jak dzieci podrosną
i na pewno nie w weekend w środku sezonu...
Na szczęście nocleg zabukowaliśmy sobie blisko Parku Narodowego
http://hr.hotels.com/ho351964/house-tin ... -hrvatska/i już po chwili pani Ljubica wręczyła nam klucze do naszego pokoju. Rzut beretem obok jest hotel ze świetną kuchnią, w którym zjedliśmy po gigantycznym i pysznym sznyclu po zagrzebsku (dla dzieci panierowane drób w kształcie dinozaurów - im też się podobało to jedzenie) - tak dla odmiany po rybkach i morskich "potworach" z konob na wybrzeżu. Eeeech, już niedługo zatęsknię do lignji na żaru