Kurde, niepotrzebnie pisałam o tym hajsie. Dostanę po tyłku i będę mieć nauczkę (jak zawsze XD).
21.07.2015. Dzień 4
Ludziów jak mrówków i zaginiony dowód
Wstałam o 7.30. Trudno było Śniadanko i kierunek NP Krka! Wyjeżdżamy i co się okazuje? Nie ma tatkowego dowodu i prawa jazdy. Ani w portfelu, ani w aucie. Wracamy na mieszkanie. Akcja poszukiwawcza rozpoczęta Panika i rozpacz...
Okazało się, że mama wzięła 2 takie same portfele i w tym jednym było prawko i dowodzik taty. Ciśnienie podskoczyło na początek dnia Jedziemy!
Dotarliśmy do Lozovac skąd zjechaliśmy autobusem na dół. To dopiero była adrenalina - nasi towarzysze trzęśli się ze strachu gdy mijaliśmy się z innymi busami tuż nad przepaścią Poszliśmy nad Skradinski buk i obeszliśmy go dookoła. Wrażenia? Wodospad piękny, zakochałam się w kładkach i lasku. Ale było za dużo ludzi żeby poczuć klimat. Gdyby tak jakimś cudem można było tam samotnie pospacerować...raj. Tak tak, wiem, sezon. No i okropne gorąco. Od razu się człowiekowi wszystkiego odechciewa, a zwłaszcza chodzenia.
Ok. 15 wróciliśmy na mieszkanie, a potem tradycyjnie plaża. Dziś byliśmy w części z parasolami, ale dalej niż ostatnio. Z plaży wypływało źródełko cieplutkiej (prawie gorącej) wody i spływało do morza mini "wodospadem" Ale pod wodą, do nurkowania nie było nic ciekawego (przynajmniej tam, gdzie ja sprawdzałam).
Na koniec dnia przejechaliśmy się traktoro-ciufcią. Byliśmy trochę zdezorientowani gdy pod hotelem się zatrzymała i ludzie zaczęli wsiadać i wysiadać Szału nie było, ale zobaczyliśmy 'nową' ulicę i pooglądaliśmy auta (większość rozmów między nami podczas tych kilkunastu minut to dyskusje o samochodach).
Wieczorkiem obchodziliśmy urodziny mojej mamci
A teraz... wstał nowy, gorący dzień. Ogarniamy się i gdzieś jedziemy:) Miłego dnia xx