Jesteśmy w miasteczku Imotski.Zupełnie inny klimat niż na wybrzeżu.Mało ludzi-może to przez pogodę.Na parkingu przy wejściu do jezior kilka aut-może 3-4 w tym jedno na polskich blachach.
Żadnych biletów,pomimo tego,że w którejś z relacji przeczytałem,że wejscie jest biletowane( i tak warto).
Bierzemy parasole i w drogę.Troche głupio wyglądamy-na nogach klapki,parasole i po kamieniach w dół.
Jest bardzo ślisko,więc trzeba iść ostrożnie.Ale nasze pociechy nie uznają takiego słowa.Gdybyśmy ich nie trzymali w ryzach pobiegłyby na dół co sił w nogach.
w dole ludzie jak mrówki
A nasza Zuzia znalazła ślimaka giganta-jeszcze 2 takie i będzie obiad dla całej rodziny
jeszce trochę "mrówek"
jesteśmy coraz bliżej
My chyba nieco inaczej odczuwamy temperaturę-turystom za nami(myślę że to Słoweńcy) nie było tak ciepło