Najpierw mały OT: Janusz, trzymam kciuki za konsekwetną poprawę Twojego zdrowia.
A teraz przyznam się - długo się wahałem, czy jest sens zabierać głos w dyskusji. Ale - niech tam...
Pamiętam, kilka lat temu asystowałem w zbliżonym sporze na pewnym francuskim forum. Też byli zwolennicy biwakowania na dziko oraz przeciwnicy. Pojawiały się różne teorie pozbywania się ekskrementów. Nie będę przytaczał tamtych argumentów za i przeciw, gdyż zawsze można znaleźć argument przeciwstawny. Jako przykład podam tylko jedno z proponowanych tam rozwiązań oraz jego kontrę.
- Ja zawsze wykopuję dołek w ziemi, a po załatwieniu potrzeby, zakopuję.
- I przychodzi ktoś następny, wykopuje dołek i... natrafia.
Większość moich podróży obejmuje częściowo lub wyłącznie dzikie noclegi. Oczywiście, potrzeby fizjologiczne również trzeba załatwiać. Mimo, iż cenię sobie komfort w tych sprawach, często zdarza mi się korzystać z tzw. leśnych wygódek. Zawsze staram się wtedy zaszyć jak najgłębiej i nigdy nie robię tego w łatwo dostępnym terenie. Nie zmienia to faktu, że coś po mnie zostaje. Podobnie, jak po hasającej zwierzynie. Oczywiście, są różnice. Zwierzyna nie używa papieru oraz nie maskuje tego miejsca np. kamieniami.
Często spotykam odstręczające ślady metr od ścieżki, a czasami wręcz na samej ścieżce! To mi się bardzo nie podoba.
Uważam, że większość spraw można załatwić porządnie, a można w sposób mocno kontrowersyjny. I kwestią jest indywidualne podejście.
Często jest też tak, ze korzysta się z wygódek - czy to na kempingu, czy gdzie indziej - nie zastanawiając się nad tym, co potem się z odchodami dzieje. Czy np. nie lądują w rzece bez przejścia przez oczyszczalnię. Mało kto z nas się tym już interesuje.
W kwestii śmieci - też zawsze wyrzucam do dostępnych śmietników. Owszem, od razu przyznam - zdarzył się jeden wyjątek. W tym roku część moich śmieci wylądowała na górskim zboczu. Nie zdążyłem na czas zareagować. Zatrzymałem się na moment, żeby pstryknąć fotkę, a wieziony przeze mnie Albańczyk w tym czasie wywalił mój smietnik za okno. Jestem przekonany, ze ten miły skąd inąd człowiek korzysta w domu z porządnego WC.
Reasumując, powtórzę - wszystko można zrobić co najmniej na dwa sposoby. A ludzi spędzających wakacje na bliższy naturze, dziki sposób, jest mniej niż pasących się krów, że o innych przemiłych stworzeniach już wspominał nie będę.
Pozdrawiam,
Wojtek