Super, że tyle osób jeździ ze swoimi psiakami
Generalnie Chorwaci wydają się być nastawieni bardzo przyjaźnie na turystów z psami. W każdej Konobie gdzie siadaliśmy w pierwszej kolejności michę z wodą dostawały psice, a ludzie byli bardzo mili i wyrozumiali.
Następny dzień tradycyjnie zaczęliśmy od plażowania, a następnie wybraliśmy się do Zadaru. Oczywiście nasze zwierza pojechały razem z nami
Zadar na początku wydał nam się okropnie zatłoczony, ciasny, ale z każdym krokiem coraz bardziej nam się podobał. „Wejście” do miasta – Brama Morska:
Sporą część dnia spędziliśmy spacerując bez większego celu po uliczkach miasta, tak zwyczajnie wczuwając się w atmosferę miasta.
Doszliśmy do małej mariny, gdzie na jednej z łódek pracował chorwacki psiak (dla mnie to smutny widok – psiak był taki trochę jak z cyrku, robił sztuczki zachęcając ludzi do zakupu). Na szczęście jak wracaliśmy jakąś godzinę później psiny już nie było a „pływający sklep” już był zamknięty.
Ale oczywiście zaliczyliśmy też obowiązkowe punkty:
Chyba najbardziej charakterystyczny punkt Zadaru – Kościół św. Donata z IX w. w kształcie rotundy, dzwonnica, oraz fragmenty rzymskiego forum.
Dotarliśmy również do Plac Pięciu Studni:
Obok znajduje się plac, gdzie głównym punktem jest rzymska kolumna
Dotarliśmy również do morskich organów (fajny widok, gdy większość osób leży z uchem przy ziemi i słucha odgłosów grającego morza). Organy rzeczywiście grają - sprawdziliśmy
Obok organów jest miejsce, gdzie skupisko ludzi na jednym m2 jest ogromne – to instalacja „Pochwała Słońca”. Niestety zdjęcia nie oddają faktycznego wrażenia, ogólnie ciężko zrobić jakiekolwiek zdjęcie - ludzie biegają, instalacja miga i psy też nieszczególnie zachwycone - za ciasno i za głośno, ale chociaż namiastka:
I tak minął nam kolejny dzień w Chorwacji.