Wstęp
Czytając na forum relacje innych cromaniaków zapragnęłam i ja podzielić się z Wami moimi wspomnieniami i wrażeniami z wyjazdu do Chorwacji w maju zeszłego roku.
Mam wrażenie, że wszyscy forumowicze jeżdżą do Chorwacji indywidualnie, własnym samochodem
i na prywatne kwatery. Przez wiele lat marząc o wyjeździe do Chorwacji miałam na myśli właśnie taki sposób zrealizowania wyjazdu. Ale w pewnym momencie pomyślałam, że mam dosyć indywidualnych wyjazdów, myślenia o wszystkim, planowania a na koniec gotowania podczas wypoczynku. Znalazłam biuro podróży, które oferowało wyjazd do Chorwacji w rozsądnej cenie i wykupiłam wczasy.
Wraz z moją ekipą (mąż i dwie koleżanki) byliśmy w Makarskiej, skąd jeździliśmy na wycieczki. Ponieważ był to dla nas wszystkich pierwszy wyjazd do Chorwacji, to zachłannie rzuciliśmy się na wszystkie wycieczki fakultatywne, oferowane przez nasze biuro podróży. Zobaczyliśmy, oczywiście tylko pobieżnie, Szybenik, Trogir, Split, Dubrownik i Makarską. Popłynęliśmy także na wyspy Hvar i Brac (na tzw. fish picnic). Na koniec zobaczyliśmy Jeziora Plitwickie. Można nas porównać do japońskich turystów, którzy potrafią zwiedzić dziesięć stolic w pięć dni.
Chcieliśmy jechać przed sezonem, aby nie wypoczywać pośród tłumów oraz żeby pięknie się opalić i móc chwalić się tą opalenizną podczas lata. Ale nie przewidzieliśmy, że pod koniec maja pogoda może płatać psikusy. Przed samym wyjazdem prognoza pogody nie przedstawiała się rewelacyjnie, w związku z tym humory mieliśmy trochę skwaszone. No bo jak to, jechać do Chorwacji i nie mieć pogody. Koszmar.
No ale cóż, wczasy opłacone, urlop jest, to trzeba jechać.
Z wyjazdu mam bardzo mało zdjęć, bo jako świeżo upieczona właścicielka kamery zafascynowałam się filmowaniem i chciałam Wam przedstawić moje wspomnienia w kilkunastu krótkich filmikach.
Napiszcie, czy Wam to odpowiada.