No i jesteśmy znowu w CRO.
Podróż przebiegła pomyślnie, chociaż nie obyło się bez drobnych przygód. Przede wszystkim piątkowy wyjazd dla wszystkich z południa Polski był ciężki ze względu na deszcz. My mieliśmy ulewę aż do samej Chorwacji. Zdecydowaliśmy się na kupno winietki przez Słowenię, co kilka godzin później okazało się dobrym pomysłem, gdyż finalnie zamiast koło Rogoznicy wylądowaliśmy aż za Makarską.
- Zestaw kierowcy po 1400 km jazdy
Domek na plaży, który zarezerwowaliśmy jeszcze rok temu z Polski okazał się ok, ale jego okolica mnie absolutnie nie odpowiadała. Osoby, które na forum polecają Zecevo Rogoznicko, mają dziwne poczucie piękna.
Dojechaliśmy zatem do Zivogosce Blato i próbujemy odpocząć. Wczoraj po podróży było nam chyba wszystkim wszystko obojętne. Ja po 18tej padłem, bo od piątku rano nie miałem okazji się przespać. Mój syn zrobił podobnie, chociaż całą droge do Chorwacji ładnie przespał.
Teraz niestety okazało się, że trampoliny umieszczone pod naszymi apartmani niestety nie zakończyły sezonu i goszczą dzieci, których rodzice nie nauczyli że po dobranocce idzie się spać. Muza wali jak cholera, a nasz syn od godziny nie może zasnąć. Kolejny nocleg (już chyba na Hvarze) sprawdzę najpierw pod kątem otoczenia i ewentualnych atrakcji dla bachorów.
Dokończe jutro... szwagier pisze na skype
Dokańczam zatem, nim żona wróci z sesji usypiania naszego brzdąca.
Dziś trampolina bez muzyki, więc nareszcie mamy Chorwację o jakiej marzyliśmy przez ubiegłe kilkanaście miesięcy.
Odwiedziliśmy dziś Makarską, bo żona uwielbia tamtejsze lody (poniżej cerkwii św. Marka). Pochodziliśmy troszkę po uliczkach i stwierdziliśmy, że zupełnie inaczej spędza się wczasy w parze, a inaczej z rocznym dzieckiem.
- Sprawcy zamieszania
Postanowiliśmy zrobić zakupy na kilka dni i udaliśmy się do dużego Konzuma na wylocie z Makarskiej. 700 kun szlag trafił, ale mamy co jeść i pić.
- Cycki, czyli to co faceci lubią najbardziej. Ta pani trochę sztywna jednak...
- Roczne dziecko i lody? Why not?
- Moja plaża i mój cień
W sumie nie wiem od czego zaczynać, żeby było w miarę po kolei, skończę więc na dziś, wrzucę kilka zdjęć i jutro pomyślę jak dalej poprowadzić tą relację, żeby była dla rodziców ciekawa. Bo przecież chodzi o to, żeby nasze pociechy były szczęśliwe na wakacjach w Chorwacji (no, ewentualnie żona, bo my- faceci to jesteśmy na ostatnim miejscu w łańcuchu pokarmowym). Do usłyszenia wkrótce.
- Zestaw perfekcyjnej pani domu...