Przeczytałem całą dyskusję wywołaną przez jednego "frustrata" który bez wzgłedu ile ma lat, to zachowuje się tak, jakby tatuś na osiemnaste urodziny dał na wakacjach pojeździć tym rupieciem Mercem 600 rocznik 2000. Ale teraz zupełnie poważnie, w tamte rejony jeżdżę od 1995 roku. My Polacy poza nielicznymi wyjątkami o których zaraz, zachowujemy się ogólnie lepiej niż Węgrzy i Czesi ale... no właśnie. W zeszłe wakacje byliśmy z żoną w Povile ( 8km na płd. od Novi Vinodolski) na kempingu pod namiotem. Jest ładnie położony po z naturalnym tarasem widokowym na zachody Słońca. No i... przyszła grupa nastolatków naszych rodaków, dziewczyny i chłopaki mile i pięknie opalone inteligentne buzie. Piękne do momentu gdy były zamknięte. I nagle k.... i ch.... i inne zaczeły latać w powietrzu jak żerujace głodne mewy a do tego nieliczne polskie słowa. Właśnie omawiali wyjście na kolejną dyskotekę i czy brać przed czy po powrocie itd. Zwrócenie uwagi na wiele się nie zdało, dopiero zagrożenie spisania numerów rejestracyjnych i dotarcie do rodziców na tyle poskutkowało, że wyhamowali a następnego dnia się wynieśli.
Chorwacja jest pięknym krajem a Chorwaci są mili i gościnni i w tym niesamowitym upale bardzo pracowici. Witają nas bardzo serdecznie bez względu czy zostawiamy małe czy też duże pieniądze. I dlaczego nieliczni, bez względu na wiek, mają przypinać mnie i innym zachowującym się poprawnie - kulturalnie, łatę "jaskiniowca". Na koniec o kradzieżach. W czasie sześciu pobytów na słoweńskich i chorwackich kempingach nie zginęła nam ani jedna rzecz chociaż byli tam nasi rodacy.(wide dyskusja).