Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Chorwacja by Iggy - relacja

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Iggy
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 757
Dołączył(a): 04.05.2011
Chorwacja by Iggy - relacja

Nieprzeczytany postnapisał(a) Iggy » 05.08.2011 11:38

No to startujemy!
Kraków 16-07-2011 godzina 7:00, jedziemy dwoma samochodami: VW Jetta TSI 122KM i Citroen C3 Picasso 95KM .
Przed nami 1180 km na wyspę Ciovo do miasteczka Okrug Gornji. Sprawa skomplikowała się już miesiąc wcześniej, gdy okazało się, iż kierowca citroena, szwagier, nie może jechać w tym terminie i dojedzie tydzień później. Szwagierka nie czuła się na siłach prowadzić całą drogę. Na szczęście wyręczył ją w tym mój syn (czyli jej siostrzeniec), więc... pomykamy! :-)
Ostatnie tankowanie przed granicą w Chyżnem robimy na stacji BP, gdyż ze względu na ceny benzyny u sąsiadów planujemy tankować dopiero w Chorwacji.
Granicę słowacką mijamy około 9:00, bo... w citroenie zacięła się nawigacja i szwagierka pojechała prosto na Zakopane, zamiast skręcić na Chyżne. Na szczęście - jako "kierownik wycieczki" - zadbałem wcześniej o komunikację radiową pomiędzy samochodami w postaci 2 radiotelefonów PMR o zasięgu, jak się okazało, do 2,5km na autostradzie, więc udało się citroena dość szybko naprowadzić na właściwą ścieżkę. Przed granicą zrobiliśmy reset felernej nawigacji i ta zaczęła wrescie pracować po ludzku.
Zatem jako się rzekło pędzimy dalej... Pędzimy to trochę za dużo powiedziane, bo kurczowo trzymamy się przepisów w Słowacji:
Obrazek
Zgodnie z prawem mijamy mniejsze sioła i większe metropolie:
Obrazek
A także luzacko pozwalamy sobie na postoje z kawką i drobną przekąską:
Obrazek
Bańską Bystrzycę mijamy bez komplikacji zjeżdżając z płatnej R1 zaraz za Tesco na bezpłatną 69 w kierunku na Zwoleń i granicę Sahy, gdzie meldujemy się około 13 z minutami. Węgierską ziemię prawie, że całujemy, bo jednak, co by tu nie mówić jeżdżenie zgodnie z przepisami jest cokolwiek długotrwałe tym bardziej, że nie dopuszczamy do nawet najmniejszych odchyleń na liczniku, aby przypadkiem nie uszczuplić budżetu. Na granicy maszerujemy miarowym krokiem po e-matrice i... szybko wracamy bez nich do samochodu, gdyż nie można za nie zapłacić kartą!!
Zatem następna okazja to stacja MOL w Retsag. Na szczęście tu obyło się bez cywilizacyjnych utrudnień i z radości kupiliśmy nawet od razu e-matrice na drogę powrotną. Sprzedawca na stacji benzynowej władał w zasadzie 2 językami: węgierskim i... polskim, więc transakcja przebiegła szybko, sprawnie i bez kłopotów.
Uzbrojeni w e-matrice, z podniesionym czołem grzejemy więc w kierunku autostrady M2 nie zapominając rzecz jasna o regeneracji organizmu:
Obrazek

cdn.
Ostatnio edytowano 08.08.2011 17:03 przez Iggy, łącznie edytowano 1 raz
Dudek2222
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5318
Dołączył(a): 02.09.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Dudek2222 » 05.08.2011 11:40

pierwszy
Marsallah
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2298
Dołączył(a): 31.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marsallah » 05.08.2011 11:58

drugi
_Paula025_
Globtroter
Posty: 32
Dołączył(a): 15.07.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) _Paula025_ » 05.08.2011 12:02

Trzecia :-) czekamy z niecierpliwością na ciąg dalszy.....
Iggy
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 757
Dołączył(a): 04.05.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Iggy » 05.08.2011 12:12

Autostrada, jak autostrada... Bardziej, póki co, przypomina naszą średniej klasy dwupasmówkę, a na obwodnicy Budapesztu standard jeszcze bardziej się pogarsza. Pokonywany dystans w jednostce czasu jest więc wysoce niezadowalający, dlatego podejmujemy decyzję, że Węgry mijamy bez dalszych przystanków. Zjeżdżając w okolicach Erd na autostradę M7 deptamy gaz do dechy i... równie szybko porzucamy ten zgubny pomysł. Dlaczego?
Okazuje się bowiem, że citroen ma współczynnik oporu powietrza dokładnie taki, jak XVIII-wieczna, gdańska szafa trzydrzwiowa i po przekroczeniu 120 km/h zaczyna spożywać paliwo w ilości ponad 10l/100km. Zwalniamy więc do 110-115 km/h i dostojnie zmierzamy do granicy w Letenye. Próby uchwycenia lazuru mijanego nieopodal Balatonu są mało udane:
Obrazek
Ale z kronikarskiego obowiązku są ustawicznie podejmowane.
Droga mija nawet szybko, citroen trochę ograniczył apetyt na benzynę, ale im bliżej granicy chorwackiej, tym większe zdenerwowanie w głosie kierowcy "cytrynki", że niby bak wysycha. Ostatnie 50 km do Letenye pokonujemy prawie że pchani wiatrem. Bramy Raju przekraczamy starym przejściem w Letenye (po paru niezbyt skomplikowanych manewrach związanych z opuszczeniem autostrady) o przyzwoitej godzinie - tuż przed 17:00. Rutynowe liczenie paszportów i głów w pojeździe przez pograniczników węgierskich i chorwackich zajmuje łącznie jakieś 50 sekund i na oparach w baku citroena wpadamy na stację INA w Gorican.
Obrazek
Po zatankowaniu okazało się, że w baku "cytrynki" zostało tylko 2 litry benzyny, zaś Jetta zachomikowała jeszcze paliwa na 240 km.
Rzut oka na spaloną słońcem ziemię chorwacką (wyjazd ze stacji INA w kierunku na autostradę A4):
Obrazek
i z łezką w oku, pieśnią na ustach oraz kolejną kanapką w żołądku ruszamy w kierunku na Zagrzeb:
Obrazek
cdn
Ostatnio edytowano 05.08.2011 13:24 przez Iggy, łącznie edytowano 2 razy
RONINEK
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 138
Dołączył(a): 08.04.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) RONINEK » 05.08.2011 12:12

Ja też ! chyba czwarty :lol:
Dromader
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 790
Dołączył(a): 27.03.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Dromader » 05.08.2011 12:24

Nie wiem, który ... ale jestem :wink:
renatalato
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4919
Dołączył(a): 04.05.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) renatalato » 05.08.2011 12:24

Czekam na cd :)
Aguha
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 875
Dołączył(a): 27.03.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aguha » 05.08.2011 13:03

I ja :)
Iggy
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 757
Dołączył(a): 04.05.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Iggy » 05.08.2011 13:12

Do celu zostało około 500km, więc nastroje w obu pojazdach są doskonałe. Na granicy nastąpiła zmiana kierowców i jako, że dalsza część trasy wiedzie wyłącznie gładką, jak stół autostradą, citroenem powozi teraz szwagierka. Wyszarpujemy z maszyny bilet autostradowy, wduszamy gaz i z prędkością już większą (około 120-125, gdyż ryzyko braku paliwa już nam nie jest straszne) zmierzamy do celu.
Przed nami wyłania się pierwsza przeszkoda - bramka w Svetej Helenie. Siedzi na niej jakiś wrzód na zdrowym ciele narodu chorwackiego. Ów wrzód odmawia przyjęcia karty płatniczej i w niewyszukany sposób (o szczegółach napisałem tutaj) kasuje citroena na 8 euro, zamiast na 36 kun.
Nic to, wszak jedziemy na wakacje życia i pojedyńczy przypadek wrzoda nie będzie w stanie nam ich zepsuć!
Obrazek
Wszystkie systemy funkcjonują poprawnie, na pokładzie gra Radio Sraka nadające jakiś lokalny folk, a my dzięki temu nawiązujemy bezpośredni kontakt z niszowym obszarem kultury Chorwatów.
Mijamy tunel za tunelem:
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

połykając kolejne kilometry autostrady, by po minięciu Svety Rok zrobić ostatni postój przed dotarciem do celu.
Obrazek

W Trogirze meldujemy się o 22 z minutami po opuszczeniu autostrady w Prgomet i karkołomnym (w nocy) zjeździe w dół. Widok jest przecudnej urody, bo z góry widać upragniony Jadran a w nim odbijający się Księżyc i światła Trogiru. Gospodarze kwatery są wcześniej uprzedzeni o porze naszego przyjazdu, więc lekki korek w centrum nawet nas nie martwi bo - choć pobieżnie i tylko przez szybę samochodu - mamy okazję zapoznać się z urokami starożytnego grodu. Jest to także i okazja, by zaznajomić się z obyczajami drogowymi prezentowanymi przez kierowców skuterów, którzy bez pardonu, z uślizgiem tylnego koła pakują się przed maskę i niczym Tomasz Gollob na łuku wchodzą pomiędzy samochody. Po 2 takich manewrach zademonstrowanych przed maską, przy trzecim i kolejnych nawet przestałem wciskać hamulec.

Po przejechaniu drugiego mostu prowadzącego już na wyspę Ciovo nieoczekiwanie zaczęły się schody. Dosłownie i w przenośni....

cdn wieczorem
Ostatnio edytowano 05.08.2011 13:34 przez Iggy, łącznie edytowano 1 raz
Krzysztof i Lidia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3355
Dołączył(a): 23.02.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Krzysztof i Lidia » 05.08.2011 13:24

Ja również poczytam i pooglądam :)
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 05.08.2011 14:02

To czekam na te schody :wink:
fidosanok
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 247
Dołączył(a): 27.05.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) fidosanok » 05.08.2011 14:47

I ja się melduję. Fajnie, że masz zdjęcia z drogi - jeśli o mnie chodzi bardzo je lubię ;)

Iggy napisał(a):Autostrada, jak autostrada... Bardziej, póki co, przypomina naszą średniej klasy dwupasmówkę


No tu to mnie zaskoczyłeś... Nie wiem czy jeździliśmy po tych samych autostradach, ale dla mnie to "mistrzostwo świata w środkowej europie" :)
Dobrze oznakowane, super nawierzchnia, TANIE (!)... Gdzie tam polskim drogom do ichniejszych autostrad :!:
Iggy
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 757
Dołączył(a): 04.05.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Iggy » 05.08.2011 14:55

Za mostem na Ciovo bowiem nawigacje w obu samochodach dostały małpiego rozumu i - prawdopodobnie sobie tylko znanym skrótem - zapragnęły nas poprowadzić... w lewo, zamiast po bożemu w prawo. Wpakowaliśmy się więc w jakąś wąziutką (choć nadal 2-kierunkową) uliczkę, gdzie nawet lusterka boczne stanowiły element nadmiernie zwiększający gabaryty pojazdu. Jedziemy, jedziemy, jedziemy... Cywilizacja się kończy, a my... jedziemy. Stromizna i nawierzchnia drogi zaczyna przypominać schody. Niedobrze... Gdy ostatnie bastiony starożytnej i nowożytnej cywilizacji zostały za nami postanowiliśmy coś z tym fantem zrobić. Wybawieniem mieli być grillujący Chorwaci na szczycie wyspy w pobliżu 2 budynków w początkowej fazie budowy. O ile język angielski nie był im całkiem obcy, to nazwa "Uvala Mavarstica" stanowiła dla nich nieodgadniony zakątek geograficzny, jakiś mglisty punkt gdzieś na ziemskim globie w bliżej nieokreślonej odległości, ani kierunku.

Składam to na karb płynnych dodatków do grilla, bo w końcu jeden z przyjaznych Chorwatów machnął ręką w kierunku dokładnie przeciwnym do zamierzonego przez nas i zatoczył w powietrzu wysoce wymowną elipsę na zakończenie machnięcia. Gest ten odczytaliśmy - jak się okazało - poprawnie, jako nakaz zawrócenia i objechania górki od drugiej strony.

Zaliczamy więc znowu korek przy moście, gdzie ponownie podziwiamy palmy na promenadzie
Obrazek
i gdzie o dziwo obu nawigacjom wrócił znowu rozum i tym razem dotarliśmy we właściwe miejsce. Czyli gdzieś tu, gdzie wskazuje biała strzałka na poniższej mapce:
Obrazek

Oczom naszym ukazała się gospodyni stojąca na tarasie i z niepokojem wypatrująca gości, czyli nas. My zaś lekko przerażeni szerokością ulicy i wizją ustawienia na niej naszych pojazdów na 2-tygodniowy postój kątem oka dostrzegamy, że gospodarz macha energicznie ręką wskazując nam wygodny parking na tyłach domu - akurat na 2 samochody.
Grzecznie odrzucamy propozycję pomocy przy rozpakowaniu, gdyż godzina zrobiła się późna (23:00) i nie chcemy kłopotać gospodarzy o tej porze. Dzień kończymy wręczeniem gospodyni paszportów całej naszej siódemki w celu dopełnienia formalności meldunkowych i... zaznajamiamy się z apartamentami.

Tu dygresja: jak się potem okazało, gospodarze pierwszy raz w tym roku wystartowali na rynku apartamentów pod wynajem. Adres dostaliśmy od znajomych, którzy z kolei otrzymali go od swoich zaprzyjaźnionych Chorwatów, gdy chcieli zakwaterować się w czerwcu, ale termin był już zajęty, więc trafili do "naszego" apartamentu. Z tego co wiem, do chwili obecnej ten apartament jeszcze się nigdzie publicznie nie ogłosił, choć chyba nie zakończy działalności, albowiem po powrocie do Polski w skrzynce e-mailowej czekało na nas... zaproszenie na drugi rok! Z czego rzecz jasna skwapliwie skorzystamy :-)

Apartament okazał się taki, jakiego oczekiwaliśmy i jaki nam opisywano. W zasadzie 2 identyczne 4-osobowe apartamenty, bo czegoś takiego właśnie szukaliśmy. Szybki remanent:
Klimatyzacja - jest.
Pokój z ogromnym łóżkiem małżeńskim - obecny!
Kuchnia z pełnym wyposażeniem - obecna!
W niej drugie spanie dla 2 osób - obecne!
TV satelitarna - obecna, choć akurat o to wcale nie zabiegaliśmy, więc sprzęt ten odnotowaliśmy dopiero na miejscu niejako przypadkiem.

Na stole w kuchni stoi dumnie, centralnie wypośrodkowany kosz cytryn z ogrodu gospodarzy, a za koszem... półlitrowa karafka z czymś, co mylnie w pierwszej chwili wzięliśmy za rakiję. Zawartość okazała się trunkiem jeszcze smaczniejszym i równie mocnym, co rzeczona rakija i był to "rogac". W lodówce zmrożony sok pomarańczowy i woda mineralna. Innym słowem apartamenty wzorowe. Dla nas idealne, wręcz wymarzone, choć na trzeźwo analizując wychodzi, że są one raczej właśnie dla takich, jak my: 7-8 osób z jednej rodziny lub dobrze się znających, bo wejście do każdego z nich jest przez wspólny, duży taras, na którym jest 1 duży stół i 8 miejsc do siedzenia (oraz 1 duży przeciwsłoneczny parasol). Zatem jadąc tam jedynie w 4 osoby człek mógłby być narażony na wspólne, przymusowe bratanie się np. z niemieckim Wurstem przy śniadaniu na tarasie, lub włoską pastą z parmezanem na obiad, jeśli takowa akurat nacja zajmowałaby drugi z apartamentów.
Jednak dla nas właśnie otworzyły się bramy raju i nic więcej do szczęścia nie potrzebowaliśmy.

Zdjęcia tego przybytku w następnym odcinku - tym razem już naprawdę wieczorem :-)
maniust
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 7698
Dołączył(a): 02.09.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) maniust » 05.08.2011 14:57

Iggy napisał(a):na pokładzie gra Radio Sraka nadające jakiś lokalny folk,
Radio Sraka .........zapamiętam by dostroić .......jadąc! :lol:

Nie będę się przepychał , dlatego usiądę z tyłu i pocichutko poczytam oraz pooglądam. :wink:
Następna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Chorwacja by Iggy - relacja
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2025 Wszystkie prawa zastrzeżone
Jakie dane przetwarzamy i w jakim celu?

Serwis internetowy Cro.pl Chorwacja Online wykorzystuje pliki cookie i pokrewne technologie, które umożliwiają i ułatwiają Ci korzystanie z jego zasobów (np. utrzymują sesję użytkownika). Ponadto, pliki cookie mogą być założone i wraz z innymi metodami zbierania preferencji wykorzystywane przez naszych zaufanych partnerów w celu wyświetlenia Ci reklam spersonalizowanych oraz do celów statystycznych. Korzystając z serwisu wyrażasz jednocześnie zgodę na wykorzystanie plików cookie i treści spersonalizowane, możesz jednakże wyłączyć niektóre z plików cookies. Ewentualnie, możesz wyłączyć pliki cookie w opcjach swojej przeglądarki internetowej.

Jeśli masz u nas konto, możemy również przetwarzać wprowadzone przez Ciebie dane, które zostały zapisane w Twoim profilu (e-mail oraz nick użytkownika są niezbędne do posiadania konta, pozostałe dane są wprowadzane dobrowolnie). Nie musisz się jednak martwić, jakiekolwiek dane wprowadzone przez Ciebie do bazy cro.pl nie będą bez Twojej zgody przekazane innym podmiotom (poza sytuacjami, które są wymagane przez prawo) i służą jedynie do korzystania z serwisu cro.pl. Nie odsprzedamy więc Twojego e-maila ani innej zapisanej w profilu danej żadnemu zewnętrznemu podmiotowi. Szczegółowe informacje znajdziesz w polityce prywatności oraz Regulaminie.

akceptuję, przejdź do serwisu
ustawienia cookies