Poniedziałek - 6 września 2010r.
Dopiero dzisiaj tak naprawdę zaczynamy nasze wakacje.
Wyspani po trudach podróży - nie wiem co takiego jest w Cro, ale ja śpioch wstawałam tam codziennie najpóźniej o 7
Po porannym spacerku mężusia i psiny do Promajny po świeże pieczywo przygotowuję śniadanko, które oczywiście jemy na naszym balkonie, wypatrując na wodzie skaczących delfinów
- niestety do końca pobytu ani razu ich nie widzieliśmy
Chyba za późno jednak wstawałam
Mimo to widoki śliczne
Zastanawiamy się co dzisiaj robimy. Pierwsza myśl...błogie lenistwo na plaży. Jednak po tylu godzinach spędzonych w autku nosi nas
Decyzja - musimy rozruszać stare kości i decyzja...spacer do oddalonej o ok. 4 km Makarskiej.No to idziemy...
Przechodzimy obok "naszej" plaży, która mieści się naprzeciw kwaterki
Turkus tej wody mmmm...Bałtyk się tutaj nie umywa
Mimo września upał niesamowity, jednak woda średnio ciepła...Idziemy dalej podziwiając otaczające nas widoki.
Zatoczki, które mijaliśmy prześliczne. Tylko dlaczego wszystkie FKK??!!
Zastanawiamy się, czy ktoś by nas wyrzucił gdybyśmy na jednej z tych zatoczek się rozłożyli? Dlaczego "golasy" mają najpiękniejsze plaże w Cro?? To niesprawiedliwe...
Po jakimś czasie nasz cel w zasięgu wzroku
w tle mężusia
i Goldi
W międzyczasie schładzamy psa w wodzie Jadranu, żałując, że i my nie możemy się popluskać - stroje zostały w pokoju
Przed samą Makarską mijamy bardzo fajną plaże z beach barem. Po ok 2 godzinach docieramy do celu:)
Miasteczko typowo turystyczne. Na jeden dzień może być, ale na dłuższy pobyt, jak dla nas za tłoczno i za gwarno. Gdzieś na forum czytałam, że w Chorwacji nie ma fast food'ów...a właśnie, że są
Oto dowód
W związku z tym, że nóżki zaczynają już boleć trzeba odpocząć. Jemy obiadek, obowiązkowe lody i pyszna kawa lodowa w przyportowej kawiarence...mniam!
No ale pora wracać, tym bardziej, że zaczyna się chmurzyć
Resztę dnia spędzamy już na "naszej" plaży pływając, snoorkujac i kołysząc się na materacu...
c.d.n