9.09 wtorek
We wtorek rano poszliśmy na targ , gdzie zakupiliśmy rybki na obiad - niestety nie pamiętam jakie , ale były pyszne. Potem - plaża , bo pogoda o dziwo dopisywała.
Po 17 wybraliśmy się na górę Syrd .Wjazd na górę był niezły. Ale zjazd jeszcze lepszy , bo Misiek na 1 raz nie mógł skręcić w prawo na główną drogę tym naszym 5 metrowym czołgiem. Tzn .skręcić można ale na 2 razy ,ale jak tu manewrować na głównej drodze jak z obu stron jechał sznur samochodów. No to pojechaliśmy prosto do najbliższej zatoczki i tam zawróciliśmy .
Na górze Srd oprócz podziwiania niesamowitych widoków Dubrownika ,zwiedziliśmy jeszcze muzeum wojny domowej.
Jak zwykle dorzucam kilka zdjęć:
Przy barierce z najlepszym widokiem na Dubrownik było chyba z milion ludzi.
Jak już dopchałam do barierki ( po 15 minutach) , to nie ruszyłam się stamtąd do nocy , żeby zrobić jak najlepsze zdjęcia. Poświęcenie moje było wielkie , bo po zachodzie słońca zrobiło się dość chłodno i zmarzłam okrutnie.
-Mamo ! chodź już , bo mi zimno - krzyczała zza tłumu ludzi Kama
-Mnie jest ciepło, jak ci zimno to weź od ojca kluczyki i idź do samochodu ! ( udawałam oczywiście)
Misiek o dziwo
stał spokojnie z boku,z miną wyrażającą lekkie politowanie .
-Boże, jak ja kocham tego swojego męża- pomyślałam - taki cierpliwy dla żony i jej wybryków.
Warto było zmarznąć - widok nocnego Dubrownika jest niezapomniany.
Gdyby jeszcze nie było tych ludzi........a szczególnie Japończyków, Koreańczyków i innych szczekaczy.
Wszędzie wlezą i nie ma dla nich żadnych świętości. Nawet na krzyż wchodzili ,żeby zrobić zdjęcia
A to kilka zdjęć Dubrownika w czasie wojny: