Witam.
No to jedziemy.
Auto:W 2001 i w 2004 roku do Chorwacji zawiozła nas Mazda 626, taka jak w grafice.
W 2006 Superb, kolor jak w grafice.
W 2008 roku Voyager, kolor również zgodny.
W 2014 Audi A6.
To co zawsze jest dla mnie największa obawą, to własnie ewentualne problemy z samochodem, na szczęście nasz kłopot nie był duży i tak naprawdę gdyby mechanik posłuchał mnie i od razu zrobił, to co chciałem, nawet byśmy tego problemu nie odczuli.
Tę prowizorkę zmieniłem dopiero w listopadzie.
Baśka Voda/Brela:Dla nas, o czym już wspominałem BV jest plażownią i opalarnią. Brela celem spacerów po plażowni i opalarni.
Fotka z 2008
Takie city of lenistwo. Na tyle duże, żeby mieć wybór knajp i plaż i na tyle małe, żeby nie dokowały tam wielkie wycieczkowce i konwoje autokarów z niemieckimi emerytami.
Góry w tle są jednym z mocnych argumentów.
Fotka z 2006
Brać:Ta wyspa daje łatwy dostęp do plaż.
Fotka z 2008 roku.
Jest bardzo zielona i to jest dla mnie ogromny atut, w końcu Kaszuby tez zielone. Miasteczka są do siebie bardzo podobne, ale nam najbardziej z tych, które odwiedziliśmy podobała się Pucisca .
Uważamy też, że miasteczko Bol jest niedoceniane.
Drogi po których jeździliśmy też oceniam dość wysoko.
Cavtat:To miejsce, które należy odwiedzić będąc w okolicy. Latające nisko samoloty, schodzące do lotniska Cilipi, po jakimś czasie nie przeszkadzają.
Fotka z 2008 roku, wjechaliśmy na górkę nad lotniskiem, bo na niebie pojawiły się jakieś chmurki, na szczęście na chwilę.
Jadąc do góry widzieliśmy dach lądującego samolotu, który był na wysokości ok 100 metrów.
Ceny:Fotka z 2008 roku.
Prowadzono wiele dyskusji o darmowych lodach w Chorwacji i gofrach za kilkadziesiąt zł w Polsce.
Nie zamierzam prowadzić kolejnej bezproduktywnej rozmowy w tym temacie. Po prostu przedstawiam swoją ( naszą ) opinię o cenach. 6-cio letnia przerwa pozwala mi na to spojrzeć obiektywnie.
Poza Dubrownikiem, który jest bezsprzecznie bardzo drogi ( nam udaje się jednak znaleźć niedrogie knajpki ) Chorwacja wydaje się umiarkowanie tania, ale na tle państw basenu morza śródziemnego, to nie znaczy, że jest niedroga.
Ceny drinków w naszej ulubionej wieczornej mordowni w BV nas powaliły.
W 2008 roku ulubiony drink mojej żony kosztował ok 20 zł, teraz 45 zeta
Postanowiliśmy, że będziemy stołować się tylko w knajpach, poza śniadaniami. Pierwsze dwa śniadania też zjedliśmy w knajpie, bo były to miejsca tranzytowe.
Najdroższy obiad zjedliśmy we Vrboskiej, najtaniej jedliśmy w BV.
Średnio dwa obiady z dwoma kieliszkami wina, albo z piwem to koszt ok 110-130 zł.
Drogi:Porównywanie autostrad jest trochę bez sensu, nasze autostrady ( poza produktem autostradopodobnym między Katowicami i Krakowem ) nie różnią się od chorwackich, czy generalnie europejskich, należy porównywać drogi krajowe a te nie zachwycają w wielu miejscach.
Niektóre odcinki na Hwarze przypominały nasze drogi gminne z lat 70-tych, na szczęście to się zmienia. Sama Jadranka też doopy na niektórych odcinkach nie urywa.
Dubrownik:Nie potrafię źle pisać o tym mieście, bo to nasza pierwsza miejscówka w Chorwacji, nie licząc jakiejś mieściny, chyba Kninu po drodze.
Mocnym punktem dla tych, którzy wpadają na trochę dłużej powinna być wizyta na górce, po zmroku.
Fotka z 2006 roku.
Ceny nie zachęcają, ale dla mnie to nr 1 i tak już zostanie.
Okolica, w jedną i druga stronę ma do zaoferowania sporo ciekawych miejsc. Z reguły dzień zaczynamy od plaży, potem latamy po okolicy a wieczorami stare miasto.
Foto:Wiadomo, że zdjęcia przedstawione w tej relacji zabijają swoim pięknem, wyjątkowością, absolutnym artyzmem, więc co bendem wincej pisać.
Aha.
Do redakcji National Geographic: Proszę już nie wysyłać do mnie maili z apelami o odsprzedanie praw do tych zdjęć. Piniądze, które mi proponujecie mnie obrażają.
A tak poważnie robienie zdjęć na wakacjach to najczęściej bardzo przyjemne zajęcie.
Fotka z 2008 roku.
Hvar:Hvar moim zdaniem jest miejscem, które potrzebuje wielu tygodni, żeby dobrze ją poznać. W wielu miejscach pływanie i plażowanie musi poprzedzić czasami niemała wyprawa do plaży.
Miasto Hvar bardzo nam się podobało. Stari Grad był też bardzo dobrym miejscem do mieszkania, mogliśmy oglądać z balkonu zachodzące słońce, na elewacjach budynków na przeciwległym brzegu miasteczka.
Kasia ze Starego Gradu:Sympatyczna, młoda dama, z chęcią i uśmiechem udzielająca rad. No nasz człowiek w Chorwacji.
Komary:Pierwszy raz spotkaliśmy komary w Chorwacji, nie były uciążliwe, ale ich obecność nas zaskoczyła. Nie znaliśmy tego wcześniej.
Koszt urlopu:Do tej pory najczęściej jadaliśmy tylko obiady i to nie zawsze w konobach, ale planując ten urlop założyliśmy, że wszystko oprócz śniadań jemy w restauracjach, co sprawiło, że wypoczynek był bardzo drogi.
Samochód, paliwo ( 4700 km ) - ok. 2000 zł
Opłaty drogowe - ok. 250 zł
Warsztat - 120 zł
Promy - ok. 550 zł
Jedzenie, w tym desery i drinki - ok. 4500 zł
Apartamenty - 2800 zł
Całość urlopu to ok 10500 zł. Znacznie powyżej moim założeń.
Gdybyśmy zabrali ze sobą worek makaronu i beczkę sosu wyszłoby o 1/3 taniej.
Wahałem się czy podać tę kwotę, bo nie chcę wywoływać jakichś dziwnych komentarzy o burżuazji itd.
Kasa, którą wydaliśmy na te wakacje była dla nas bardzo dużym obciążeniem, z naciskiem na bardzo.
Zarabiamy przyzwoicie, ale nie jesteśmy krezusami.
Do tej pory nasz najdroższy pobyt kosztował nas mniej niż połowę tej kwoty, więc żywienie się na miejscu jest wielkim obciążeniem, ale obiecaliśmy sobie, że w tym roku nie stoimy przy gazówkach i tak też zrobiliśmy. Z Polski nie zabraliśmy żadnych produktów spożywczych, oprócz gum do żucia i miętusów do samochodu.
Lody:To nasz największy zawód. Być może lody w Polsce w ostatnich latach mocno poprawiły jakość, bo tylko kilka razy jadłem lody ( żona z czasem zamawiała je coraz rzadziej ), które przypominały smak sprzed lat. Mało tego, najlepsze lody, jakie zjadłem w tym roku, to lody z cukierni Wenty na wejherowskim rynku i mimo, że były to tylko 3 gałki za 2,5 zł każda, to nie mieściły się w pucharku. Nikt tam nie wycierał łyżki do nakładania.
Ludzie:Tutaj zauważam różnicę.
Nadal się uśmiechają itd, ale mam wrażenie, że trochę im turyści spowszednieli.
W porównaniu z 2001 rokiem przepaść.
Największe zaskoczenie:Ilość Azjatów w Dubrowniku. Naprawdę byli wszędzie.
Największy zawód:Vrboska, ale może był to efekt zmęczenia podróżą. Gdy pojechaliśmy kilka dni później dać jej jeszcze jedną szansę, nie było dużo lepiej. Po prostu spodziewałem się więcej.
Paliwo:Ceny paliw po drodze, to średnio 6 zł za litr, na tym tle polskie ceny cieszą, zdecydowanie najtaniej.
Pag:Pag nigdy nie był celem dla nas, ale w tym roku uznałem, że może być dobrym miejscem tranzytowym.
Niewiele widzieliśmy, więc trudno wystawiać ocenę.
Metajna, Lun i miasto Pag tylko pomacane.
To co nam się nie podobało, to brak starej, kamiennej zabudowy. Raczej nowa zabudowa, bez polotu.
Podobało nam się, ale wyspa nie jest w stanie nas zachęcić do spędzenia tam całego urlopu. Chętnie mimo wszystko tam kiedyś jeszcze wpadniemy.
Tylko ten brak zielonego
Pogoda:Najgorsza spośród wszystkich naszych pobytów.
Pierwsze 14 dni super, ale ostatnie kilka było zachmurzonych, zdarzały się opady, mimo dość wysokiej temperatury czuliśmy mały zawód, tym bardziej, że właśnie pobyt w BV i Breli traktujemy zwykle jako lenichuwanie na plażach i takie tam.
Powrót do domu:Nikt nie lubi, gdy urlop się kończy, ale my nigdy nie wracamy do domu za karę.
Pewnie to mało cromaniackie, ale gdy widzę polskie nazwy i słyszę polski język w radiu, to czuję się doskonale.
Primosten:Nie smakuje już tak dobrze jak w 2004, czy w 2006 roku.
Zdecydowanie kamienie podobały nam się bardziej.
Fotka z 2006 roku.
Promy:Fotka z 2008 roku.
Bardzo drogie moim zdaniem.
Nie rozumiem dlaczego nie ma połączeń promowych ( samochodowych ) między wyspami Brać i Hvar.
Sex:Zdjęcie usunięte. Za następne naruszenie regulaminu będzie ban.
[admin]
Niech będzie pochwalony.
To zdjęcie mam nadzieję nie narusza regulaminu, bo jeśli tak, to nie mam pytań.
No cóż, moja chuć na urlopie ma znowu 17 lat
Split:Byliśmy tutaj dwukrotnie, ale tylko żeby zobaczyć wygłaskanego haluksa u tego dużego kolesia na starówce, tym razem zobaczyliśmy Split wieczorem i było małe straopolskie WOW chwilami.
Warto wejść na Marjanka, ta knajpka naprawdę niedroga jak na chorwackie standardy i daje możliwość w spokoju ( nie słychać samochodów ) podziwiać miasto.
Fotka z telefonu.
Statystyki:Od początku zapisywałem sobie nicki osób, które tutaj zajrzały, żeby kogoś dwa razy nie przywitać i wychodzi, że w relacji ujawniło się 178 osób.
Najwięcej, bo aż 30 na literkę
M Smutne:Przedostatni dzień w Chorwacji, rano idziemy na spacer, widzimy zamieszanie na plaży.
Karetka i policja na ulicy.
Dostrzegamy prawdopodobnie rodzinę, lub znajomych, z którymi denat spędzał zapewne czas na urlopie. Siedzą obok ciała.
Ponad 60-cio letni Czech, znajomi kelnerzy z lodziarni powiedzieli nam, ze dostał ataku serca leżąc na plaży.
Woda:No jest, nikt jej nie zawinął.
Fotka z 2008 roku.
Temperatura najniższa była w Postirze, co wynikało z sąsiedztwa ujścia zimnej Cetiny. Najcieplejsza w Dubrowniku i BV, ok 24-25 st.
Zakończenie podsumowania:Gdy pojechaliśmy do Chorwacji pierwszy raz w 2001 roku wszystko nas zachwycało, gdyby wtedy narobił na mnie ptak, zaśpiewałbym serenadę, w końcu nasrała na mnie chorwacka ptica, ale ten pobyt był niestety pozbawiony tamtych emocji.
Chorwacja jest pierwszym krajem, w którym widzieliśmy palmy ( nie licząc palmiarni i wielkiej palmy u cioci Jadzi
), tam pierwszy raz zobaczyliśmy miasto z kamieni, znane do tamtej pory z filmów. Cykady, lody i cała reszta zawsze będzie już kojarzona z Chorwacją, ale dzisiaj jest trochę inaczej.
Teraz czas na Włochy, południe Hiszpanii, Lazurowe Wybrzeże. Chcemy zobaczyć czy gdzieś indziej też nas lubią.
Do Chorwacji wrócimy, ale nie wiemy kiedy.
Gdy sobie coś przypomnę, to napiszę.
Dzięki.