Miejsce, w którym mieszkamy to nasza stała kwaterka w tym mieście.
W 2001 roku mieszkaliśmy na tym samym poziomie.
Z tym wielkim tarasem...
To poziom, który należy do Zdravki i Nikoli, starszych państwa, którzy niestety nie znają innego języka, za to ich dzieci władają angielskim zawodowo a ich córka dodatkowo zna włoski, niemiecki i łacinę tą niepodwórkową oczywiście.
W 2004 roku mieszkaliśmy piętro wyżej...
To zdjęcie z ich strony, na naszych zdjęciach są znajomi a nie chcę bez ich zgody tutaj czegoś wklejać.
W 2006 i w 2008 roku mieszkaliśmy najwyżej...
Z oczywistych względów nie chcę wklejać linku do ich strony, ale na tej stronie są też moje zdjęcia z 2008 roku, np to.
Teraz trochę o cenach.
W 2001 roku zapłaciliśmy 85 zł za dwie osoby. ( 50 DM )
W 2004 roku zapłaciliśmy 30 euro za dwie osoby.
W 2006 roku zapłaciliśmy 50 euro za dwie osoby. ( było bas troje )
W 2008 roku zapłaciliśmy 35 euro za dwie osoby. ( było nas 4 dorosłych i 2 dzieci )
W 2014 roku zapłaciliśmy 62,5 euro za dwie osoby.
2001 i 2014 był to najniższy poziom, najniższy standard również.
2004 był to średni poziom i takiż standard.
2006 i 2008 był to najwyższy poziom i najwyższy standard.
W najwyższym standardzie dostawaliśmy specjalną cenę
Gospodarze mają do nas jakąś słabość.
Syn gospodarzy z parteru ma na imię Nino, jego żona to Ljubica i właśnie Ljubica traktowała nas jesli chodzi o cenę bardzo przychylnie.
W tym roku napisałem do Nino, że chcemy "nasz" pokój na najwyższym piętrze.
Facet odpisał w bardzo przepraszającym tonie, że teraz wynajmuje za pośrednictwem bookingu i innych tego typu stron i nie może mi wynająć bez ich pośrednictwa, więc też obowiązują nas te same ceny.
I tutaj pada cena i ja padam.
90 funtów za dzień.
Gdy Ljubica zobaczyła nas na trasie u swojej teściowej, to mimo, że była w drodze z pracy wpadła się przywitać i została z nami ( z zakupami między stopami ) ponad 2 godziny.
Bez relacjonowania całej sympatycznej rozmowy ograniczę się do tematu cen.
Uważa ona , jak jej mąż zresztą również, że Dubrownik powinien obniżyć ceny na apartamenty o połowę a w restauracjach i zwykłych sklepach o 30-40 % co najmniej.
Twierdzi, że jeszcze kilka lat temu chodzili na obiadki z mężem dość często, teraz mimo, że są raczej dobrze zarabiającymi ludźmi robią to znacznie rzadziej.
Ale się rozpisałem.
CDN...