Droga nie była jakoś strasznie ciężka, ale rozumiem obawy niektórych.
Największym zagrożeniem nie jest sama droga, ale ryzyko nieszczęścia związane z nieuwagą, bo przecież tylko zerknę na te widoczki.
Żona zażyczyła sobie, żebym się zatrzymywał co chwilę, zamiast zerkać w dół.
Rozumiałem ją, sam nie najlepiej czuję się jako pasażer.
Po opuszczeniu szutrowej drogi zjechaliśmy do Zarace.
Zjeżdżamy wąskim dojazdem..
Spokój...
Oprócz obsługi knajpki i tego jegomościa, nie było nikogo...
Zamówiliśmy coś do picia i patrzeliśmy przed siebie...
Dostrzegam falliczną roślinę, przy której słowo stymulacja nabiera bolesnego znaczenia.
Vipowski stolik...
CDN...