napisał(a) LRobert » 12.12.2011 10:01
15 Lipca. Piątek.
Kolejne zdjęcie, którego nie zrobiłem. Szok temperaturowy.
Dzisiaj wyjeżdżamy. Rozmyślaliśmy aby jeszcze się zatrzymać na nocleg na jakimś kąpielisku termalnym po drodze. Ponieważ w tym miesiącu otwarli nowe kąpielisko w Białce Tatrzańskiej na Bani to postanawiamy je przetestować. To już kolejna inwestycja tego typu w naszych górach. Przy pomocy internetu sprawdziliśmy czy są miejsca w hotelu. Po drodze w zależności od sytuacji potwierdzimy rezerwację.
Pobudka przewidziana była wcześnie, ale nie aż tak. Hałas dobiegający z drogi plus silne podmuchy wiatru, które dość mocno telepały namiotem powodują, że o 4.30 wstaję. Wyglądam z namiotu a tam dużo chmur i bardzo wieje.
Te chmury to pewnie wiatr przygnał. Przecież wczoraj była taka ładna pogoda. Wystraszony budzę resztę wycieczki i zarządzam ewakuację. Jakby zaczęło padać to zwijanie mokrych namiotów nie jest najlepszym pomysłem. Namioty mogą się jeszcze przydać bo nie wiemy gdzie nam się uda dojechać. Ewakuacja przebiega dość sprawnie. O 6 opuszczamy kemping. Mamy piękny widok na KRK. Słońce przebiło się przez chmury i wspaniale oświetliło wyspę. A ja się dałem przekonać rodzinie, żeby już nie stawać i nie robić zdjęcia. To nie była dobra decyzja bo takie warunki do zrobienia zdjęcia rzadko się trafiają.
Rozpoczynamy naszą wspinaczkę przez góry do autostrady. Coraz bardziej się chmurzy. Jeszcze przed wjazdem na autostradę zaczyna padać. Dla odmiany chcemy pojechać przez Węgry. Tankujemy paliwo za -130 kun, płacimy za autostradę -89 kun. Ruch w naszym kierunku niezbyt duży więc trasa idzie nam dobrze. Gorzej to wygląda w przeciwną stronę. Na granicy wegierskiej kupuję winietę. Budka była chyba na środku miedzy jezdniami. Na stacji benzynowej tankujemy 38 litrów za 14304 forinty korzystamy z wc za 400 forintów. Tu jest ciekawostka bo za opłatę za wc można w sklepie lub restauracji coś zakupić także kibelek wychodzi bezpłatnie.
Przejazd przez Budapeszt zajmuje nam około godzinę czasu. Na końcu miasta zatrzymujemy się na typowo węgierski posiłek w McDonaldzie
. Przestaje działać chorwacka karta w telefonie komórkowym. Na Słowacji na chwilę przestaje padać. Zatrzymujemy się tam na zakupy w TESCO 54 Euro. W Polsce znowu pada. Temperatura baaardzo niska. Duża różnica między tą chorwacką z rana a polską.
Po rozpakowaniu bagażu idziemy na kolację.
16 lipca. Sobota
Po bardzo dobrym śniadaniu idziemy testować termy. Na razie nie ma bezpośredniego przejścia z hotelu na baseny, ale budują nowe skrzydło i tam zaplanowali takie przejście. Termy są dość drogą rozrywką . Wszystko nowe i sprawne na razie. Z upływem czasu pojawia się coraz więcej ludzi i robi się głośno. Brakuje w nich typowego basenu do pływania. W ogóle tych basenów jest mało. Po kąpieli pakujemy graty i jedziemy w stronę domu. Za Krakowem zatrzymujemy się na obiad. Kolo 18 po przejechaniu 4.888km docieramy na miejsce. Jakieś podsumowanie o wrażeniach i ekonomiczne napiszę później.