Trzeba coś napisać bo wieje tu nudą.
9 Lipca, Sobota, korki po raz drugi
Znajomi wyjechali z hotelu o piątej rano.
Jak się potem okaże to całkiem dobra pora na podróżowanie.
My wyjechaliśmy po zjedzeniu śniadania i spakowaniu gratów koło 10. Jeszcze zakupy bo nie wiadomo jak będzie z zaopatrzeniem tam gdzie dojedziemy. A zamierzamy dojechać na koniec Chorwacji do Molunatu. Tam jeszcze nie byliśmy. Teraz to będzie dopiero koniec świata i dzicz.
Do przejechania mamy ponad 400km.
Krótkie podsumowanie pobytu w hotelu. Wypada to całkiem pozytywnie. Miejscowość sympatyczna, nieduża i spokojna. Dobre miejsce wypadowe do zwiedzania bliższej i dalszej okolicy. Hotel fajny z dobrym jedzeniem. Jedyny problem to plaże. Fajna plaża z piaskiem koło kościółka na wyspie, do ciekawszych plaż trzeba dojechać i ich poszukać. Minusem jest cena pobytu hotelowego w porównaniu z kempingiem. Nasz hotel to i tak na oferowane warunki jedna z tańszych ofert pobytu hotelowego w Chorwacji.
Jeśli idzie o plany zwiedzania w tej części podróży to nie udało się ze względu na zmianę pogody dotrzeć do Mostaru.
Zamiast tego było KRK. Miałem też ochotę więcej czasu spędzić na Pagu, chciałem np. dotrzeć na sam koniec półwyspu. Na następny raz zostanie jeszcze do zobaczenia kilka ciekawych miejsc. Zawsze jest problem z podziałem czasu na plażę i zwiedzanie.
Ruszamy w drogę. Jedziemy autostradą do końca. No i na koniec tego najnowszego odcinka się zaczęło. Zachciało mi się oglądać nowy kawałek autostrady.
A mogłem zjechać wcześniejszym, starym zjazdem. Na końcu drogi korek do bramek. Nie ma się co dziwić samochodów dużo a bramki jak się potem okaże tylko dwie. Na końcu korka stoi gość z obsługi autostrady i każe ustawiać się na jednym pasie. Niestety nie wszyscy kierowcy chcą poczekać i przepychają się bokami. Co ciekawe nie ma wśród nich Polaków.
Za to są Szwajcarzy, Niemcy i dużo Serbów chyba, tak mi się wydaje. Jednego tylko nie rozumiem skoro można było postawić na końcu korka człowieka to dlaczego nie skierowali części samochodu do wcześniejszego zjazdu. Przecież widzieli co się dzieje. Oj baaaardzo podnieśli mi ciśnienie.
Zmarnowaliśmy ponad godzinę. Odnoszę smutne wrażenie, że Chorwaci przestają sobie radzić z obsługą odwiedzających.
To już drugi raz w te wakacje taka przykra niespodzianka. Miejscami jechaliśmy przez kawałki budowy
Na szczęście po zjechaniu z autostrady robi się ładnie.
Kilka widoków z trasy.
Kolosy w Dubrowniku i rzut oka na miasto.
Do Molunatu docieramy późnym popołudniem. Mimo dość stromego i utrudnionego wjazdu wybieramy kemping Monika. Mimo, że jest on głównie dla kamperów dostajemy zgodę na rozbicie się w miejscu gdzie samochód będzie stał przy namiotach. Rozbijamy obozowisko. Trzeba też zrobić jakiś obiadek. Jeśli idzie o kemping to są miejsca na namioty na takich półkach, ale nie można mieć przy namiocie samochodu. Te półki były małe i brakowało miejsca na dwa namioty o stoliku i krzesełkach nie mówiąc. Ze względu na to, że teść nie widzi to takie rozwiązanie nie wchodziło w grę. My zajęliśmy koniec tarasu przeznaczonego dla kamperów.
Wieczorny krótki spacerek do miasteczka. Ścieżka prowadzi przez mały cmentarz.
W miasteczku zobaczyliśmy jeszcze 3 kempingi. Małe, leżące blisko głównej ulicy, jest kilka miejsc wolnych. Całe miasteczko to ulica wzdłuż morza. Zdjęcia będą później.