Wracamy do relacji :
Rano w poniedziałek pożegnalismy naszą kwaterę w Breli.
Plan zakładał wolne przesuwanie się z namiotem w górę Chorwacji, czyli mieliśmy przesuwać się w stronę domu.
Góra Chorwacji wg.mnie jest w Rijece - dół w Dubrowniku .Proszę nie wymagać ode mnie posługiwania się stronami świata.Na tych lekcjach z geografii nie byłam - pewnie chorowałam
Na pierwszy nocleg wybralismy okolice Zadaru.W moich zapiskach szpiega miałam kamping Kozarica w Pakostane.I tam też uderzylismy.
Niestety kamping był totalnie zatłoczony - bardzo miła Pani z recepcji wskazała nam jedyne wolne miejsca - przy głównej alejce - jakoś tak nie rzuciło nas na kolana.Było jeszcze dość wcześnie,więc podjęliśmy decyzję,że szukamy dalej.
Jechalismy drogą nr 8 w stronę Zadaru i wypatrywaliśmy znaku"camping".
Parę kampingów odwiedziliśmy,ale albo nie było miejsc albo nie spodobały nam się "na pierwszy rzut oka".
Ominęliśmy Zadar (szukalismy raczej małej i cichej miejscowości ), i tak trafilismy na znak kampingu Pineta
https://www.camp-pineta.com/index.php?o ... &Itemid=26Kamping był pełny ,ale na nasz nieduży namiot znalazło sie miejsce z boku, przy kamiennym murku.Kamping pięknie zacieniony przez ogromne drzewa ,kameralny tak na oko 30 miejsc, swoje zejście nad morze.Gospodarze
bardzo sympatyczni...cóż wiecej chcieć.Ceny przyzwoite (w linku aktualny cennik ).
Jak sie pózniej okazało gospodarz łowi ryby i wieczorkiem można kupić gotowe i zgrilowane:-)
Zostajemy.
Rozbijamy obozowisko i pędzimy ochłodzic się w Adriatyku.
Woda cieplejsza niż w Breli - moi faceci nie zwracają tak uwagi jak ja na temperature wody.Byleby była mokra
Ja natomiast preferuje wodę o temperaturze "kapiel dziecka"
.
W Breli musiałam sie długo przełamywac,żeby sie zanurzyć.Najcieplejsza woda była na Bolu ,na Złotym Rogu.Tam weszłam z marszu
W Petrcanach woda była temperaturowo "przyzwoita", ale niestety spora fala plus niepewne dno (duże nierówne kamienie) powodowały,że szybko zrezygnowałam z kąpieli i poprzestałam na zwyczajowym (dla mnie) moczeniu butów do wody
Na kempingu oprócz nas i parunastu innych turystów były jeszcze miejscowe cykacze