Wjeżdżamy do Dubrownika,pierwsze zdjęcia :
Zwyczajowo wypatrujemy znaków "stare miasto".Trzeba przyznać,że Chorwaci dbają o
turystów i wszelkie informacje turystyczne,drogowskazy są częste i czytelne.
Mając na uwadze,że na mury zostaniemy wpuszczeni tylko do określonej godziny zaczęliśmy nerwowo wypatrywać
nie tyle parkingu , bo tych nie brakowało co wolnego miejsca.
Jedziemy wzdłuż murów - w aucie nerwowo.Dodatkowo pomieszałam coś w godzinach otwarcia i nie byliśmy pewni czy zdążymy.
Po dłuższym bezowocnym krążeniu przyuważamy mały parking z wolnymi miejscami.Wjeżdżamy.
I tu ciekawostka.Na parkingu budka i Pan parkingowy, który jest od... pokazywania paluchem gdzie stoi parkomat.
Wyliczyliśmy kwotę (słoną zresztą) i okazuje się,że nie mamy drobnych.Automat nie wydaje reszty
a Pan parkingowy nie rozmienia pieniędzy.Krótka narada - nie wiemy jak daleko mamy do murów, nie wiemy gdzie jakiś sklep żeby
rozmienić pieniądze...wiemy,że chcemy zostawić tu auto i biec na mury.
Wrzucamy do parkomatu banknot (to była albo 50 albo 100
) i z obłędem w oczach pytamy Parkingowego ,gdzie najbliżej do wejścia na mury,zdziwiony facet pokazuje nam palcem "no tu".
Okazuje się,że parking był przy samiutkim wejściu na mury.
Kupujemy bilety i rozpoczynamy teraz już wolniutką wędrówkę :
studnia Onufrego
widok na wzgórze srd
na górę mozna wjechać samochodem lub kolejką
tak kończą niegrzeczne dzieci
Upał doskwiera ale cudowne widoki rekompensują wszystko.
to mój sposób fotografowania : o, tu , prosze o zdjęcie
i kocamber dubrovacki jest mój
schodzimy z murów :
ale to nie oznacza końca schodów
Główna ulica Stradun z pieknie błyszczącą nawierzchnią
kolejne schody
tłumy turystów, knajpki wprost na ulicy - idąc zagląda się komuś w talerz
docieramy do Kościoła Świętego Ignacego
Obok Kościoła gitarzysta muzyką zachęca do kupna swoich płyt.Siadamy na kamiennych schodach i słuchamy gitarowego koncertu .
Kusimy się na zakup płyty Bojana.
Czas wracać.Zaczyna zapadać zmierzch.Wędrujemy jeszcze wąskimi uliczkami chłonąc atmosferę Dubrownika.
Musimy tu jeszcze wrócić.Hm,hm.. nie sądzimy że tak szybko.
Wyjeżdżamy z Dubrownika i tuż za mostem mąż przypomina sobie,że musimy zatankować auto .
Szybki przegląd GPS - najbliższa stacja ...dopiero po przejechaniu terytorium Bośni.Nie dojedziemy.
Wracamy do Dubrownika.
Szybko namierzamy stację, do pełna proszę
, a potem szybciutko do Breli.
Przyjeżdżamy na kwaterę mocno padnięci.Rezygnujemy z wieczornego spacerku promenadką - nie mam siły, chociaż
dzisiaj miał być koncert klap.Szkoda