Chorwacja 2011 czyli cała prawda wyszła na jaw

wyrzuciłam ten falstart

Chyba nie udało się

coś spsułam , ale próbuję dalej

coś przekombinowałam
robię przerwę obiadową bo myślę,że to głód nie pozwala mi się skupić

AnaSz - z Klucz
obiad wydany , wracam do instrukcji.Spróbuję przeczytać ja ze zrozumieniem

Miło - bliziutko, może się kiedyś spotkamy

{img=http://picasaweb.google.com/lh/photo/DQIJwrXXMGwafFfPm2wWBNMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=embedwebsite]
Wieczorny Adriatyk.

Ufff, dzięki Lidii K , która przełożyła całą instrukcję dla mężczyzn na kobieca wersję
Teraz jeszcze tylko dobór formatu.Chyba wybiorę ciut większy.

Oj tak zdecydowanie za małe Trzymam kciuki:)

Jeszcze muszę popracować nad tym wklejaniem.
Muszę pozbyć się tego napisu nad zdjęciem

Przycupnę i ja ...poczytam może i mnie się weźmie na odwagę i napisze swoja pierwszą relacje (z Korculi)

31.07.2011 r
Rano zarządzamy pobudkę, zbieramy bametle i jedziemy do parku.Szukamy wejścia nr 2.
Nie będę zamieszczać dokładnego opisu bo jest na forum kilka topograficznych wręcz opisów,
z których sama korzystałam
Dla przypomnienia link do strony parku z opisami tras:

http://www.np-plitvicka-jezera.hr/en/in ... &Itemid=85

Dla tych co pierwszy raz: zwiedzanie warto zaplanować wcześniej.
W parku jest 7 wyznaczonych tras ,każda ma inny czas przejścia.
Do parku są dwa wejścia - w zależności od wybranej trasy.
My wybraliśmy trasę H - wejście (ulaz) Nr 2.
Widziałam na tej trasie ludzi z małymi dziećmi - i tu wybór zależy tylko od kondycji rodziców.
Dużo schodków i drewniane kładki nie są przewidziane dla wózków, więc zazwyczaj Mama targała
dziecko a Ojciec wózek i bametle.

W parku jest miejsce rekreacyjne w postaci barów , ale na drogę warto zabrać swoje napoje bo
daleka droga ..

Wracam do zwiedzania.
O 8.58 mamy już bilety .Dorosli 2 x 110 KUN a młodzież 1 x 55 KUN.
W kasie można płacić tylko kunami ale obok jest kantor.
Auto parkujemy na leśnym parkingu, pomimo wczesnej pory (jak na wakacje oczywiście) już dość zatłoczonym.
Wciskamy się między drzewa , głównie z uwagi na zapewnienie sobie cienia i ruszamy na przystanek
ciuchci na kółkach, która wywiezie nas do miejsca z którego zaczynamy zwiedzanie.
Ciuchcia podjeżdża - mijamy piękny las bukowy - śmiałam się do męża,że gdyby zamieścić zdjęcie
lasu bukowego z mojej miejscowości wśród zdjęć z parku , nikt nie rozróżnił by tych dwóch miejsc.

Zaczynamy zwiedzanie.





Jeszcze pusto


woda im zwiewa






















tłumek juz spory

Chcielismy sobie pstryknąć tu fotkę,ale zrobiła się kolejka

Gdy doszliśmy do jeziora Kozjak lunęło jak z cebra.Zrobiło się chłodno i ponuro.Na szczęście stateczek szybko podpłynął i schowaliśmy się pod daszkiem.





Ulewa trwała tylko parę minut i na ląd schodzilismy już bez deszczu.





Ruszamy dalej - tłumy już jak w Zakopcu na Krupówkach.Mijanki na drewnianych kładkach nie należą do najfajniejszych.





Przyspieszamy kroku.
Zafascynowana jestem rosyjsko języcznymi wycieczkami Panie w eleganckich kreacjach - dżety,cekiny, zwiewne tiule i obcasy.Po prostu szał ciał



Dochodzimy do Wielkiego Slapu.Obowiązkowa fotka i ruszamy dalej.




Na koniec focimy Plitvice z góry





Łoł , takie ujęcie mam w przewodniku ciesze się jak dzieciak.





I tak znaleźlismy się na mecie.Podsumowując - Jeziora Plitvickie są przepiękne.Warto było zobaczyć ten cud natury i warto będzie zajrzeć tu znowu.

Jeszcze tylko ciuchcia z powrotem, pierwsza kawa ze szlagom , ichnie hamburgery z grila i ...załoga do czołgu.