Część szósta - Blagaj, Medjugorje, Wodospady Kravica (BiH)
Do Blagaju dotarliśmy około południa. W miasteczku dosyć łatwo znaleźliśmy bezpłatny parking co nie do końca okazało się prawdą, bo po powrocie do auta czekał na nas pan pobierający opłaty. Z parkingu do tekiji, bo tak nazywa się dom derwiszów idzie się około 15 min.
Rzeka Buna, nad nią kilka restauracyjek.
Jedną z atrakcji jest możliwość przepłynięcia się kajakiem.
W głębi zdjęcia widoczny ponton, którym przy niskim stanie wody można wpłynąć do groty gdzie znajduje się źródło rzeki.
Przepiękne widoki, można się w tym miejscu zakochać.
Po kupieniu biletów (4 kuny za os.) można rozpocząć zwiedzanie domu.
Delikatnie słyszalna specyficzna muzyka, zapach kadzideł, skrzypiące podłogi, multum ksiąg i pamiątek stwarzają niesamowitą atmosferę. Wszystkie te rzeczy można kupić, jest możliwość płacenia kartą.
Aby wejść na piętro trzeba mieć zakryte nogi, kobiety dodatkowo muszą mieć chustę na głowie. Niezbędne akcesoria znajdują się na miejscu, a miła dziewczyna pomaga w przyodzianiu. Przed wejściem obowiązkowo trzeba zdjąć buty.
Dom derwiszów w całej okazałości. Widok z drugiej strony rzeki gdzie można przejść mostkiem.
Z Blagaju pojechaliśmy do Medjugorje, niestety klimaty tam panujące są chyba zbyt ciężkie jak na urlop, trudno znaleźć miejsce parkingowe, ogromna ilość turystów i pielgrzymów spowodowało, że po obejrzeniu kościoła udaliśmy się w dalszą droge.
Za "symboliczne" 1 euro można kupić znicz (raczej plastikowy wkład) i zapalić w dowolnej intencji.
Po krótkiej wizycie w Medjugorje przyszedł czas na to na co czekaliśmy chyba najbardziej wodospady Kravica. Aby dojechać do celu musieliśmy trochę po kluczyć miejscowymi drogami, drogowskazów jest mało i kilkakrotnie musieliśmy się zatrzymywać i pytać Bośniaków o drogę. Przejeżdżając przez niektóre wioski mieliśmy wrażenie, że ludzie stojący przy drodze widzą pierwszy samochód przejeżdżający tego dnia (była godzina 15). Na miejscu znajduje się duży jeszcze bezpłatny parking, gdzie zostawiliśmy auto. Nie radzimy nikomu zjeżdżać na dół nad same wodospady bo dróżka jest bardzo wąska i łatwo można uszkodzić samochód. W drodze nad wodospady (ok 10 min) widzieliśmy prace remontowe, które naszym zdaniem już w niedługim czasie doprowadzą do tego że wstęp nad wodospady będzie płatny.
Jeden z pierwszych widoków w drodze na dół.
Jeszcze w Polsce oglądając zdjęcia wodospadu obiecaliśmy sobie, że będąc na miejscu zażyjemy kąpieli, woda była lodowata, nie zraziło nas to jednak i ku wielkiemu zaskoczeniu sporej grupy ciepłolubnych Włochów wskoczyliśmy, a raczej ostrożnie zeszliśmy do wody.
Już metr od brzegu nie było gruntu pod nogami.
Droga powrotna na parking.
C.D.N.