Część trzecia - Dubrownik
Jak pisaliśmy już na wstępie przyjechaliśmy do Chorwacji nie tylko po słońce i piękne morze, ale również aby zobaczyć zabytki i piękne krajobrazy.
Nie mogło w naszych planach zabraknąć tak pięknego miasta jakim jest Dubrownik. Na forach internetowych oglądaliśmy wiele fotek i opisów tego miasta, ale co innego zdjęcia, a co innego zobaczyć to na własne oczy. Mamy nadzieje, że po obejrzeniu naszych zdjęć ci którzy tam jeszcze nie byli jak najszybciej pojadą, a pozostali jeszcze raz z nutą sympatii obejrzą znane sobie miejsca.
Dzień w którym mieliśmy jechać do Dubrownika zaczął się nieszczególnie, trochę mżyło i tak naprawdę byliśmy w kropce, jechać czy nie. Rozmowa z naszym gospodarzem Milo rozwiała nasze wątpliwości. Powiedział "za dwa czasa bedzie słońce", jak będzie to jedziemy
Aby dojechać do Dubrownika należy przejechać nieduży odcinek Bośni i Hercegowiny. Granica od Kleku oddalona jest o około 2km. Zaraz za granicą jest miasto Neum gdzie wypatrzyliśmy sklep Konzum, w którym co drugi dzień robiliśmy większe zakupy. Obsługa bardzo miła, towar świeży, trafiliśmy nawet nawet na promocje wieprzowiny, która po bośniacku brzmi "swinskaja akcija". Ceny jak już pisaliśmy wcześniej zbliżone do polskich, płacić można: kartą, euro, markami bośniackimi i chorwackimi kunami. W przeciwieństwie do Chorwatów, Bośniacy jeżeli płacimy im w euro reszty również wydają w tej walucie. No ale dosyć, bo chyba się za bardzo rozpisaliśmy.
Przejście graniczne Chorwacja-BiH.
Wjeżdżamy do Neum.
Hodowla małż, którymi większość mieszkańców i turystów się zajada. My nie koniecznie.
Pogoda wciąż nieciekawa ciągle mży.
Po drodze jest wiele tarasów widokowych, gdzie można się spokojnie zatrzymać i podziwiać widoki.
To już port w Dubrowniku. Pogoda tak jak powiedział Milo zdecydowanie się poprawiła, zaświeciło słońce
3/4 naszej ekipy. Mnie jak zwykle nie widać
W Dubrowniku strasznie ciasno i brak miejsc na parkingach. Okazało się że tego dnia Chorwaci obchodzą dzień walki z faszyzmem. Nie zrażeni tym faktem jedziemy przed siebie, klucząc uliczkami trafiamy na duży podziemny miejski parking. Gdy po powrocie do Kleku mówiliśmy znajomym o tym parkingu nikt go nie kojarzył, a jest bardzo duży 4 podziemne poziomy, można jeździć na rolkach. Potrzebującym podajemy adres: RAGUSA PARKING ul. Bogisica. Ceny są dużo niższe niż na parkingach przy starym mieście i nie ma limitów czasowych. My byliśmy 5h zapłaciliśmy 50 kun, a przy starym mieście 1h to równowartość 30 kun i limit parkowania do 3h.
Rada: opłata za parking podziemny tylko w kunach (stoi automat)
Parking na mapce zaznaczony jest czerwona flagą. Do starówki idzie się około 10 min spacerkiem.
Droga na starówkę.
Będąc na starym mieście koniecznie trzeba wejść na otaczające je mury. Opłata za wejście wynosi 70 kun od osoby. (można płacić też w euro, ale nie kartą)
Rada: biletów trzeba pilnować, ponieważ w czasie wędrówki po murach zdarzają się kontrole, my taką mieliśmy.
W dole sympatyczna kawiarenka z widokiem na Adriatyk.
Mały port, później pojedziemy do dużego gdzie cumują promy.
Jedna z dubrownickich uliczek widziana z góry.
Po zejściu z murów spotkaliśmy pirata i jego papugi. Za drobną opłatą można sobie zrobić z nimi zdjęcia. Papugi są bardzo łakome na damską biżuterię.
Jak brać ślub to tylko w Dubrowniku.
Zjechaliśmy do dużego portu, bo chcemy zobaczyć cumujące tam łodzie.
Sprzedaj własne mieszkanie, samochód, mieszkanie teściowej ... mieszkanie drugiej teściowej ... weź duży kredyt, a może ci wystarczy na taką łódź. Haha, a może nie
Dla każdego coś miłego.
Z Dubrownika wróciliśmy około godz. 18. Dzień spędziliśmy wspaniale tak że cały wieczór mieliśmy o czym rozmawiać. Po drodze zrobiliśmy zakupy i mogliśmy odpocząć przy szklaneczce zimnego Karlovacko.
Pozdrowienia dla wszystkich Cromaniaków.
C.D.N.