Piotrek_B napisał(a):Jest jeszcze coś co mnie zaczyna odpychać ale tego nie rozwinę bo bym mógł zrobić niezły dym na forum a tego akurat nie chcę
a właściwie czemu nie?? Dlaczego nie pokazać, dlaczego nie napisać o tym i owym???
Ja byłam w Chorwacji po raz pierwszy i chyba wystarczy. Piękne krajobrazy, ciepła woda, fajny klimat. Często extra fotogeniczne miejsca. Tyle.
Resztą jestem zawiedziona.
Pokazałam już wiele fotek przepięknych plaż i zapierających dech w piersiach widoków... wszystko można pokazać tak aby się świeciło;) Tak to robią w folderach....
a rzeczywistośc...:
to jedno z wielu dojśc do plaż - naprawdę zwiedziałm tych plaż sporo, bo kontuzja nogi spowodowała, że musieliśmy szukać plaż gdzie można było podjechać blisko i gdzie dojście nie wymagało wysiłku...
wszędzie był podobny śmietnik a właściwie wysypisko. Wersja, że to wszystko zostawiają turyści - do mnie nie trafia, bo:
1. przy tych plażach były w weekendy głównie rejestracje ze Splitu
2. turyści nie wyrzucają materacy, lodówek itp
Brak jakichkolwiek koszy w pobliżu plaży powoduje, że co bardziej leniwi... muszą swoje spożywcze śmieci gdzieś zostawić.....
Szokujące było to, że to co mnie odpychało.... Chorwatom zupełnie nie wadziło... rozkładali swoje ręczniki tak że opalając plecy mieli...bezpośredni widok na wysypisko...no i zapach;)
Inna kwestia to... pewien mit cro.pl, który w czasie 2-tygodniowego pobytu obalałam z każdym dniem.... mianowicie płatności kartą.
Przykład 1: nocleg tranzytowy w hotelu, po przyjeździe pytamy czy można płacić kartą -
No problem! Następnego dnia rano -
Cash only!.... ponoć terminal się zepsuł.... jakoś w to nie wierzę...., bo
przykład 2: Trogir - chcemy coś zjeść, szukamy knajpki, która honoruje karty kredytowe, albo nie honorują albo honorują ale jest zepsuty terminal.... chyba przy 4 podejściu udaje się - OK. Siadamy, zamawiamy, zjadamy. Nadchodzi czas płacenia - mąż podaje kartę... kelner ma mine jakby go brzuch bolał.... są wieeelkie problemy, pytają czy nie możemy gotówką, my się upieramy przy karcie... w końcu jakby z łaską przyjmują kartę - udaje się! Ufff!!! Taka sytuacja powtórzyła się jeszcze kilkakrotnie - zawsze była zgoda na płatnośc kartą ale... tylko do momentu kiedy się tej karty nie wyciągało - zawsze dotyczyło to restauracji.
Idźmy dalej. Brak jakiejkolwiek kontroli nad sprzedawcami straganowymi - waga jest...ukryta pod ladą, cen nie ma nigdzie (każdorazowo trzeba się pytać o każdy owoc czy warzywko). Efektem jest.... totalna samowolka sprzedawców. Nie wiem czy tak jest wszędzie czy tylko Mimice i Omis są dotkniete tą chorobą....? Raz jeden dałam się nabrać... potem wszystkie zakupy robiliśmy w dużych sklepach typu Billa, Konzum, itp I tak codziennie gdzieś jechaliśmy - więc to nie problem, ale dla tych co siedzieli na miejscu i tylko plażowali..... ceny paskarskie. To już nie jest wolny rynek, kiedy cena winogron w Billi waha się między 6-12kuna a na straganie wynosi 25-40kuna!!! A do tego nigdy tak naprawdę nie wiadomo, czy faktycznie płacimy za dany towar - bo wagi nie widać....
Podobne "atrakcje" możnaby mnożyć ale tylko jedna pożegnalna scenka.
Nocleg w Karlovacu, jedziemy coś zjeść, stajemy przed restauracją gdzie jest dużo samochodów (znaczy dobre? jedzenie?) siadamy. Wybór jest. Mamy dość pizzy i ryb. Zamawiamy schabowego (czyli Wiener)... podejrzane się wydaje, że z kuchni nie słychać tłuczenia mięsa.... nadchodzą dania.... mięso jest śmierdzące. Reklamacja nie robi na kelnerce żadnego wrażenia.... W sumie za trzy porcje frytek + piwo + mineralna i sok płacimy 250kuna!!! Bo Pani absolutnie nie chce uznać reklamacji - rozkłada tylko teatralnie ramiona w geście niemocy.
Głodni idziemy spać.
Po jednej wizycie moje obserwacje są następujące:
ten kraj ma olbrzymi potencjał. Niestety zupełnie nie potrafi go wykorzystać! Być może to spuścizna we wszystkich postkomunistycznych miejscach??? Być może kiedyś tam było inaczej??? Być może kiedyś zależało tubylcom, żeby zachęcić turystę do ponownego przyjazdu, być może....
Byłam już w innych ciepłych miejscach, do Chorwacji jakoś mnie nie ciągnęło... postanowiłam sprawdzić - i dobrze, że pojechaliśmy. Nie było źle ale..... zbyt dużo tych "ale".
Jednak rozumiem ludzi bezgranicznie zakochanych w Chorwacji, dla tych kolorów, wody i krajobrazów można tam wracać i wracać. Miłośc, jak to miłość, bywa ślepa;)
Teraz...jak to ktoś tutaj napisał.... czułam się jak bankomat;)
A gospodarza nawet na oczy nie widziałam. Kasę za pobyt pobrał syn/bratanek:)