napisał(a) Malenna » 11.10.2005 12:19
No to ja dodam troszkę od siebie... W okolicach Sibenika zatrzymalismy się w poszukiwaniu kwater u pewnego miłego pana przy drodze. Oczywiście był b. sympatyczny, ale wciąż powtarzał do nas, że my Polacy teraz jestesmy tacy wymagający, bo musi byc i Sat TV i blisko restauracja, żeby nie trzeba było gotować a kiedyś za Jaruzelskiego to takich wymagań nie mieliśmy (dosłownie tak mówił). Za pierwszym razem wywołało to uśmiech na naszych twarzach, ale po raz czwarty czy piąty usłyszeć takie "dowcipy" to juz było mdłe i nie na miejscu:( Nie był po prostu zbytnio szczęśliwy, że nie zrobił z nami dealu...
Ale już docelowi gospodarze byli wspaniali, zwłaszcza gospodyni - rodowita Rosjanka, która czestowała nas małżami w sosie czosnkowym, migdałami, nalesnikami, winkiem i rakiją. Byli b. sympatycznymi ludźmi i nie stanowił dla nich żadnego problemu nasz wyjazd dopiero o godz ok. 16. Gdyby nie fakt, że nie lubię 2 razy jeździć w to samo miejsce, z wielką przyjemnością przyjechałabym do nich ponownie.