krakuscity napisał(a):Przez te 5 lat od pierwszego postu coś się zmieniło?
Czy ja wiem...?
Natomiast na pewno wiem co moje doświadczenia mi mówią.
Mianowicie, było tu dużo mowy o wpływie naszych pieniędzy na "sympatię" Chorwatów do nas i o tym, że oni lubią generalnie wszystkich regularnie przyjeżdżających turystów.
Jako że Polacy są od dawna jedną z najwierniejszych nacji odwiedzających CRO, to pewien związek z naszym wydawaniem pieniędzy u nich jest, natomiast wiele razy widziałem jak traktują inne, zwłaszcza zachodnie nacje.
Owszem, uprzejmie, grzecznie i mile, ale...nie tak od serca jak wielu z nas, ponieważ ogólnie Słowianie mają więcej serca i gościnności w zachowaniu niż "zimniejsi" Niemcy czy Anglicy.
No i ile razy Niemcy czy inni są częstowani rakiją w porównaniu z nami?
Natomiast chciałbym w tym temacie podkreślić, że osobiście mam bardzo dobre zdanie o Chorwatach poznanych w kompletnie innych niż prawie każdy z was okolicznościach.
Mianowicie znam kilku z nich nie poprzez wakacje, ani poprzez Chorwację ani morze.
Poznałem ich mieszkając kilka lat w Wlk. Brytanii.
Pewien Chorwat (ze Slawonii) prowadził w moim mieście sklep techniczno-instalacyjny do którego z racji miejsca zamieszkania miałem najbliżej, a że coraz częściej potrzebowałem tenże sklep odwiedzać, więc bardzo szybko nasza znajomość zacieśniła się- a przy okazji z jego pracownikiem i znajomymi (w sumie 4 Chorwatów). Można by tu rzec, że jemu też zależało na mojej kasie (w końcu prowadził sklep a ja byłem jego klientem). Otóż nie tak.
Najbardziej pamiętam dwie rzeczy- pierwszą rozmowę- gdy wyszło że ja Polak a on Chorwat- od razu widac było i czuć, że spotkały się dwie bratnie dusze- naprawdę, jakoś od razu spontanicznie nam się bliżej zrobiło. Potem nie raz ludzie z innych narodowości nas pytali, czy my się dawno znamy, bo sądzili, że jesteśmy z jednego kraju...
A druga sprawa- gdy kiedyś byłem w pilnej potrzebie i musiałem mieć coś naprawione dla klienta- gość (Stepan) specjalnie dla mnie został w sklepie po godzinach i mi to zrobił - w dodatku po kosztach!
Wiele razy mogłem na niego liczyć- a w dodatku nie tylko na niego, ale na całą czwórkę, bo niejako z automatu- reszta widząc, że pomiędzy mną a ich szefem i kumplem jest zawsze przyjaźnie i w porządku oraz honorowo- szybko stali się i oni przyjaźni i pomocni.
Potem już każdorazowo będąc u nich w sklepie przyłączałem się do ich rozmów, byłem traktowany jak niemal "swój" (jako chyba jedyny z gości rozumiałem ich język- jako tako oczywiście), ponieważ dodatkowo cenili moje wiadomosci o ich kraju i jego historii a w dodatku mieliśmy wspólnego znajomego, którego bardzo szanowali.
Ludzi poznaje się nie po tym ile mają pieniędzy, ale po tym, ile są w stanie zrobić dla innych...
Tak się złożyło, że spośród wszystkich ludzi, jakich poznałem w czasie 5 lat w UK, ci Chorwaci najczęściej są w mojej pamięci i wiele razy miło ich wspominam, zaś w roku ubiegłym- po mojej pierwszej wizycie w Makarskiej zadzwoniłem do Stepana, żeby mu o tym powiedzieć.
On wiedział jak bardzo chciałem tam pojechać, więc autentycznie się ucieszył, że udało mi się zrealizować swój cel- zresztą nie mogliśmy się nagadać i było co wspominać.
Bardzo serdecznie ich zawsze będę pamiętał, zwłaszcza, że była to autentycznie nie-wakacyjna i niekrótka znajomość.