Słuchajcie, piszę szybko. Nie zaglądałam tu wieki ale uznałam że muszę wam zwrócić uwagę na jedną ważną rzecz. OCHRONA PRZED MOSKITAMI - nie autan czy inne drogeryjne badziewia. Trzeba poszukać w internecie dobrych, np wojskowych preparatów, sama muszę poszukać... a oto czemu.
4 tug temu trafiłam z moją Igą - 6 lat- na oddział hematologii dziecięcej z diagnozą wstępną ostra białaczka. Dziecko z monstrualną jak się okazało śledzioną, z poważnymi zaburzeniami krwi, z mikro ilością płytek i hemoglobiną w zaniku. Przez te 4 tyg były 3 transfuzje, nieustające badania, konsultacje w całej Polsce łącznie z Centrum Zdrowia Dziecka. A czemu? Bo szpik był czysty a moje dzuecko umierało. Przedwczoraj dr Węcławek powtórzyła punkcję szpiku i odkryła w niej dziwne komórki. Od wczoraj na 100% wiemy co to i od dziś Iga dostaje lek.
LEISZMANIOZA trzewna, choroba roznoszona przez moskity zarażone pierwotniakiem. Atakuje on szpik i śledzionę, brak rozpoznania doprowadza do śmierci. Potrafi się inkubować latami - my w Cgorwacji byliśmy ostatnio 2lata temu. Nie można się zaszczepić, można się tylko zavezpieczać przed komarami. Poczytajcie o tym w sieci i miejcie w pamięci
naszą historię. Przepraszam za błędy, piszę z telefonu i w pośpiechu. Trzymajcie za nas kciuki!