Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Chińskie smaki

60% ludności świata żyje w Azji. Chiny są tak szerokie, że naturalnie powinny przeciąć do 5 oddzielnych stref czasowych, ale mają tylko jedną - narodową strefę czasową. Obywatele Singapuru, Korei Południowej i Japonii mają najwyższe średnie IQ na świecie.
W Azji znajduje się najwyższy punkt na lądzie – Mount Everest (8848 m n.p.m.) oraz najniżej położony punkt – wybrzeże Morza Martwego (430,5 m p.p.m.). Spośród 10 najwyższych budynków na świecie 9 znajduje się w Azji.
Arek
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 8749
Dołączył(a): 15.03.2002

Nieprzeczytany postnapisał(a) Arek » 04.12.2009 13:56

Tadeusz, a próbowaliście może coś jeszcze bardziej egzotycznego ??


Obrazek
Obrazek
Obrazek
adamk3
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1282
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) adamk3 » 04.12.2009 14:02

JacYamaha napisał(a):A tak jeszcze a propos smaków wyczytałem:
Mieszkańcy Kantonu mówią o sobie, że zjedzą wszystko, co lata, poza samolotem, i co ma cztery nogi, poza stołem. Niektórzy dodają, że gdyby stół podsmażyć, to kto wie...
Tadeusz - wszystko przed Tobą.


tu masz rację, z moich foto :

Obrazek

z:

http://cro.pl/forum/viewtopic.php?t=211 ... ght=kanton
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 04.12.2009 15:43

shtriga napisał(a):
tadeusz2 napisał(a):postanowiłem okiełznać ichniejszy sposób jedzenia.


Też próbowałam. A przy tym byłam bardzo głodna. To wielkie ćwiczenie cierpliwości :D:D:D Ale po kilku posiłkach już sobie człowiek radzi :)

Czyli nie Próbowałaś szczura z ogniska? :lol:
Tymona
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2140
Dołączył(a): 18.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Tymona » 04.12.2009 17:45

Ło matko :lol: ale smakołyki :lol:
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 04.12.2009 19:44

JacYamaha napisał(a):Czyli nie Próbowałaś szczura z ogniska? :lol:

To chyba przez to, że nie spotkałam tam żadnego Shreka :lol:
zoohha
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1195
Dołączył(a): 07.12.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) zoohha » 04.12.2009 20:13

8O Nie znam się.
Czy może mi ktoś opowiedzieć o tych "patykach" co to są na zdjęciu Arka i które podobno da się jeść. Co to jest? Mówcie globtroterzy :-)
pozdr
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 04.12.2009 20:18

Pewnie Arek napisze, ale Zoolki, TUTAJ SOBIE ZAJRZYJCIE :D :D :D
zoohha
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1195
Dołączył(a): 07.12.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) zoohha » 04.12.2009 20:30

Miej litość Uleńko. Proszę :-)
tadeusz2
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 201
Dołączył(a): 25.05.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) tadeusz2 » 05.12.2009 13:35

JacYamaha napisał(a): :lol: :lol: :lol:
Piwo jakoś straciło pianę. Czy to tak jak z tą zupką moczową?

Piwo mają cieniutkie, zdaje się, że warzą go na ryżu.

marsylia napisał(a): :lol: :lol: :lol: i tak nieźle Wam poszło to targowanie 8)

Tadeusz, ale widzę, że te chińskie smaki jednak średnio Ci do gustu przypadły... :roll:

Wydawało mi się, że jestem wszystkożerny i nadszedł chyba czas , aby zmienić to zdanie :D

Arek napisał(a):Standard wzrósł zdecydowanie, to już nie pryczowisko.

Tak, zdecydowana poprawa. To był całkiem wygodny hotel. :D

adamk3 napisał(a): Tak w Chinach ale gdzie?
:D :D :wink:
Super się czyta - pozdrav.

W Shenzhen :D

shtriga napisał(a): :lool: :lool: :lool: :lool:
Jestem okropna!!!!!! Przepraszam!!!!!

No właśnie... To zawsze takie trudne... Ja też nie mam daru "nie bycia naciąganą" w takich sytuacjach :)

Bo Wy to tak szlakiem pereł znowu :D
Znów się nie mogłam oprzeć :D:D:D

Mhm, czasem mam kłopot z właściwym doborem słów dla opisania jakiś zdarzeń, czy sytuacji. Nie wiedziałem jak nazwać ich nachalne wpatrywanie się w nas. :D
Muszę też podziękować za zwrócenie mi uwagi, postaram się poprawić.:D

JacYamaha napisał(a):A tak jeszcze a propos smaków wyczytałem:
Mieszkańcy Kantonu mówią o sobie, że zjedzą wszystko, co lata, poza samolotem, i co ma cztery nogi, poza stołem. Niektórzy dodają, że gdyby stół podsmażyć, to kto wie...
Tadeusz - wszystko przed Tobą.

Mam nadzieję, że stołem jednak nie dane mi będzie zajadać się :D

Arek napisał(a):Tadeusz, a próbowaliście może coś jeszcze bardziej egzotycznego ??

Gdybym spotkał coś takiego to, chyba nie oparłbym się :D :D

adamk3 napisał(a):tu masz rację, z moich foto :

Główka krokodyla to moje ulubione danie :D :D

Tymona napisał(a):Ło matko :lol: ale smakołyki :lol:

Też tak uważam. Jakby ktoś miał równie smaczne kąski, to chętnie pożrę je wrokiem. :D

zoohha napisał(a):Miej litość Uleńko. Proszę :-)

No coś ty, same pyszności :D
tadeusz2
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 201
Dołączył(a): 25.05.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) tadeusz2 » 05.12.2009 13:57

10. Jesteśmy w miejscowości, której próżno szukać na mapie. Sąsiaduje ona z dziewięciomilionową metropolią, której w atlasach geograficznych wydanych przed 1980 rokiem również się nie znajdzie. Trzydzieści lat temu była tu maleńka osada rybacka, Shenzhen.

Ashui mieszkał na osiedlu po drugiej stronie ruchliwej ulicy. Aby przez nią przejść trzeba było albo iść kilkaset metrów do skrzyżowania ze światłami albo przebiec przez czteropasmową drogę do dziury w płocie oddzielającym dwie jezdnie. Powiało horrorem, kiedy przyszło nam przedzierać się wśród pędzących aut do niej. Tutaj samochody mają zdecydowanie pierwszeństwo, trzeba mieć oczy szeroko otwarte i patrzyć się na wszystkie strony. Nawet jednokierunkową ulicą zawsze może ktoś jechać pod prąd. Pasy i zielone światło niech nie zmyli czujności, tak zwana zielona strzałka przy przejściu dla pieszych, dla samochodów oznacza, że mogą szarżować w tłum przechodniów.


Ashui zawsze się szeroko uśmiechał, z dumą demonstrując papierosowy nalot na zębach. Tu chyba wszyscy faceci palą.
Obrazek

Widok z okna hotelowego na miasto, którego kilka lat temu jeszcze nie było.
Obrazek

Wszędzie gdzie tylko się nie pojawialiśmy wszyscy chcieli sobie z nami zrobić zdjęcie. Tym razem Zi Li, niezwykle urodziwa czternastoletnia córka Ashui pozuje do wspólnej fotografii.
Obrazek

Starszy syn, szesnastoletni Zi Long zostanie gwiazdą koszykówki. Już zaczyna się wyróżniać, fryzurą.
Obrazek

Zi Hao, młodszy syn pokaże to zdjęcie w szkole. Koledzy pękną z zazdrości.
Obrazek

Azhu, żona Ashui zaproponowała herbatę.
Obrazek

Proces parzenia zielonej herbaty nie jest taki prosty, jakby się wydawało. Aby miała jak najlepszy smak i właściwości wymaga przestrzegania kilku ważnych zasad.
Azhu zagotowała wodę w czajniku, odczekała chwilkę, aby jej temperatura odpowiednio się obniżyła. Następnie zalała w porcelanowym czajniczku zielone liście i pod przykryciem parzyła przez około 40 sekund. Wlała przez sito do małego szklanego dzbanka napar. Z niego porozlewała przefiltrowaną herbatę do małych filiżaneczek. Wszystko to odbywało się na specjalnym drewnianym pojemniku z rusztem, który miał wbudowaną pod spodem wanienką na zlewki.

Zestaw do parzenia, przelewania, zalewania i wylewania herbaty.
Obrazek

Wokół tego zestawu toczyło sie spotkanie. Każdy z nas wypił przez wieczór po kilkanaście takich filiżanek. Azhu miała pełne ręce roboty.
Obrazek

Wydawałoby się, że herbatka gotowa do picia. Nic z tego, Azhu chwyciła szczypcami za filiżankę i wylała zawartość na ruszt. Potem po kolei opróżniła wszystkie. Zalała w tym samym czasie ponownie czajniczek gorącą wodą i po 40 sekundach przelała przez sitko napar do dzbanka. Z niego dalej, z taką celebracją, podnosząc go wysoko lała z góry do pustych już, ale ciepłych jeszcze filiżanek herbatkę, jakby chciała uzyskać piankę. Taka dopiero miała mieć odpowiedni smak.

Z wizytą na herbatkę do naszych gospodarzy wpadło tego wieczora sporo osób.
Obrazek

Wszyscy byli ciekawi gości z BoLan.
Obrazek

Wszyscy goście byli raczeni znakomitą herbatką. Azhu cały wieczór siedziała jak przy ołtarzu przy swoim zestawie herbacianym. Liści zielonej herbaty nie wyrzuciła ani razu, jedynie dodawała po kilkukrotnym parzeniu parę świeżych. Można ponoć zaparzać je kilkakrotnie pamiętając, że drugie bądź trzecie parzenie jest zwykle najlepsze, pod każdym względem. Stare chińskie powiedzenie mówi, że jeśli ktoś pije pierwszy napar zielonej herbaty musi być prawdziwym nędzarzem.
Ostatnia ważna rzecz. Herbatę przechowuje się w hermetycznych pojemnikach w zamrażarce. Ma to zapewnić jej świeżość, nie utraci aromatu i uchroni to ją przed wysuszeniem. Jeżeli ktoś zna smak zielonej herbaty z torebek ten może się zdziwić jak bardzo się ona różni od oryginalnej, w opisany tutaj sposób parzonej.

Nikt z przybyłych gości nie znał żadnego obcego języka, ale dzięki znanym metodom udało się jakoś nam porozumiewać.
Obrazek

Ashui postawił flaszkę polskiej wódki, namacalny ślad bytności tutaj znajomych naszych znajomych.
Obrazek

Czas miło mijał przy herbatce, rozmowa dzięki gospodarzowi, jako tako, toczyła się. Mieliśmy okazję posłuchać trochę ciekawej chińskiej muzyki, we współczesnej aranżacji z udziałem tradycyjnych instrumentów.
W jednym tylko momencie nastała grobowa cisza, kiedy Mirek zapytał jak to u nich jest z tajną policją? Nikt się nie odezwał, oczy im się wyprostowały, miny spoważniały. Jaka będzie jutro pogoda, przerwałem tak zwaną konsternację, neutralnym pytaniem? Dla rozluźnienia atmosfery Jasio Wędrowniczek stanął na stole.
Nasz łyskacz bardzo smakował chińczykom. Ciekawostką jest to, że żaden z nich nigdy wcześniej nie spotkał się z nim. Dziwiło ich, że wszyscy na świecie znają Jasia, choć dla nich jest to zupełnie nieznana nazwa.
Pod koniec wizyty Ashui, który jest artystą malarzem pokazał nam kilka swoich obrazów. Kilka z nich ma wkrótce wystawić na sprzedaż w jakiejś galerii. Cóż, nie mi oceniać jego warsztat, bo się na tym nie znam. Wydaje mi się jedynie, że ceny, jakie chciałby uzyskać za nie były przystępne.

Na ścianach wiszą prace naszego gospodarza. Uwiecznia turystom swojskie klimaty na płótnie.
Obrazek

W jego najcenniejszym landszafciuku niestety nie było ani łabądków, ani jelonka. Szkoda.
Obrazek

NBA w chińskiej telewizji.
Obrazek

I tak, w bardzo miłej atmosferze spędziliśmy pierwszy wieczór w Chinach. Na jego zakończenie gospodarz zaproponował nam udanie się do nowo otwartego salonu masażu. Gwarantował, że odświeży nas to i pozwoli nabrać sił przed jutrzejszym trudnym dniem. Oczywiście postanowiliśmy skorzystać z tej oferty.
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 05.12.2009 18:27

tadeusz2 napisał(a):
shtriga napisał(a): :lool: :lool: :lool: :lool:
Jestem okropna!!!!!! Przepraszam!!!!!

Mhm, czasem mam kłopot z właściwym doborem słów dla opisania jakiś zdarzeń, czy sytuacji. Nie wiedziałem jak nazwać ich nachalne wpatrywanie się w nas. :D
Muszę też podziękować za zwrócenie mi uwagi, postaram się poprawić.:D


Jeju Tadeusz... Nie chciałam żebyś się czuł urażony. I to nie o to chodziło. Faktycznie głupio napisałam... Ja przepraszałam bardziej naród chiński :lol: że tak lekko i stereotypowo sobie o ich skośnych oczach napisałam :D
To w ogóle nie chodzło o sens, bo taki przecież jest jak napisałeś.
To ja przepraszam za mój ołowiany dowcip.

Odcinek rewelacyjny!!! Takie sytuacje to dla mnie też najfajniejsze w podróżowaniu!!!

Już będę uważać na te moje żarty!!!
tadeusz2
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 201
Dołączył(a): 25.05.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) tadeusz2 » 06.12.2009 10:55

shtriga napisał(a):Jeju Tadeusz... Nie chciałam żebyś się czuł urażony. I to nie o to chodziło. Faktycznie głupio napisałam... Ja przepraszałam bardziej naród chiński :lol: że tak lekko i stereotypowo sobie o ich skośnych oczach napisałam :D
To w ogóle nie chodzło o sens, bo taki przecież jest jak napisałeś.
To ja przepraszam za mój ołowiany dowcip.

Odcinek rewelacyjny!!! Takie sytuacje to dla mnie też najfajniejsze w podróżowaniu!!!
Już będę uważać na te moje żarty!!!

No to teraz dałaś do pieca :D :D, a co ja delikates jakiś? Cenię osoby z poczuciem humoru i będzie mi dopiero przykro, kiedy będziesz go poskramiać.
Wal bez obawy, pośmiejemy się razem. :D :D :D
Pozdrawiam.
tadeusz2
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 201
Dołączył(a): 25.05.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) tadeusz2 » 07.12.2009 07:50

11. Idziemy na masaż główną ulicą handlową Tajfen. Choć późna godzina wszystko czynne. Stanowimy tu niemałą atrakcję, wszystkie oczy wpatrzone są w nas. Czyżby nie widzieli tu białych?
Przed salonem masażu witają nas cztery dziewczyny w mundurkach, jak z jakiejś amerykańskiej parady, w kolorach biało-czerwonych. Idziemy na piętro po szerokim, czerwonym dywanie. Nagle Mirek robi zwrot do tyłu, coś mu się tu nie podoba. Ashui próbował go zatrzymać i wytłumaczyć, że to bardzo porządny salon. Nie zdążył, drzwi otwierają kolejne dwie umundurowane dziewczyny i w ukłonach zapraszają do środka. Prowadzą na recepcję, gdzie nasz przewodnik coś tam uzgadnia. Po chwili pojawia się dwóch chłopaków w mundurkach boya hotelowego. Idziemy do szatni z szafkami, zupełnie jak na basenach. Boy czeka aż się rozbiorę, zamyka szafkę, daje mi kluczyk i wskazuje prysznic. Mhm, było tam kilku chińczyków, ale nie przyglądali się już tak nachalnie mojej twarzy, jak na ulicy.
Ubrany w ciasnawy na mnie niebieski strój wchodzę do pokoju relaksacyjnego.

Zaraz się zacznie.
Obrazek

Cztery masażystki przyniosły drewniane cebrzyki z gorącą wodą. Wyparzamy stopy i nadstawiamy kark na tortury.
Obrazek

Szarpanie za ręce. Moja masażystka zaciekawiona moimi włoskami na rękach, pociągnęła mnie za nie. Chińczycy chyba nie mają owłosionych rąk, bo zaczęła się chichotać.
Obrazek

Dziewczyny były wyraźnie rozbawione wizytą niecodziennych gości.
Obrazek

Ashui, przekazuje nam pytanie masażystek, czy mają mocno uciskać czy lekko? Oczywiście, że mocno, niech wiedzą, że polacy to nie mięczaki. Kiedy zaczęła kciukiem dziurawić mi stopę, pociemniało mi w oczach z bólu. Nie dałem poznać tego po sobie, udawałem, że wszystko w porządku. Przycisnęła mocniej i zasyczałem, zaczęła chichotać, widocznie tak ma być. Obok Andrzej pod nosem coś mamrocze, że zaraz będzie wył. Jego masażystka wyglądała na bardziej krzepką od mojej.
Do pokoju weszły kolejne dziewczyny, stanęły z tyłu fotela i zaczęły masaż głowy. Najpierw poczułem delikatne masowanie skroni potem karku, zrobiło się przyjemnie, rozluźniłem się zwłaszcza, że ta od nóg zaczęła lżej obchodzić się ze stopami. Nagle otwartymi dłońmi dziewucha klepnęła mnie po uszach, zaszumiało mi w głowie. Chwilę pomasowała skronie i znów, bach w uszy. Nie wiem, czy przypadkiem nie zakpiła sobie ze mnie. Nie było to przyjemne. Długo jeszcze po masażu dzwoniło mi w uszach.

Za kwadrans tłuczenia mnie po głowie miałem zapłacić siedem złotych ekstra? Sado-maso.
Obrazek

Boli, co?
Obrazek

Bańki były w cenie.
Obrazek

Szkoda, że u nas gdzieś zanikła umiejętność stawiania baniek.
Obrazek

Przyjemny zabieg.
Obrazek

Praca w salonie masażu stóp nie jest lekka, choć zawsze lepsza niż w fabryce. Nie trzeba stać cały dzień przy maszynie czy łopacie. Klientów ponoć zawsze pełno, bo Chińczycy po pracy chętnie tu wpadają. Zresztą na tej ulicy jest kilka salonów masażu, restauracji, fryzjerów, barów karaoke więc jest ruch w interesie. Turystów raczej się nie spotyka, chyba, że z Tajwanu czy Hongkongu, biali to rzadkość.
Cena, jaką trzeba zapłacić za taki godzinny masaż to 50 yuanów, czyli 20 zł. Masażystka dostanie z tej kwoty jakieś 3 może 4 zł a na napiwki raczej nie ma co liczyć, nie praktykuje się tutaj tego.

Wniesiono balie z wodą.
Obrazek

Stopy owija się delikatną tkaniną.
Obrazek

W środku wrzątek, choć stopy trzymamy nad parą, parzyło.
Obrazek

Podczas tego seansu uraczono nas bardzo słodką kawą i wodą mineralną. Mogliśmy pooglądać też telewizję z obradami plenum Komitetu Centralnego. Wracając do szatni mijaliśmy otwarte sale z kilkunastoma fotelami, mniej kameralne jak nasza. Wszędzie było pełno klientów, również płci żeńskiej. Zauważyłem, że pracują tu nie tylko masażystki, ale i masażyści. Nie pytałem Ashui, czy to za jego sprawą mieliśmy damską obsługę. Wyszliśmy z zadziwiającą lekkością. Obolałe nogi, opuchnięte stawy stały się przeszłością. Teraz możemy fruwać.

Po powrocie do hotelu, okazało się, że z okna mamy widok na pracującą złomownię. W nocy nie będzie lekko.
Obrazek
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 07.12.2009 09:34

tadeusz2 napisał(a):Mhm, było tam kilku chińczyków, ale nie przyglądali się już tak nachalnie mojej twarzy, jak na ulicy.

A gdzie? :wink:

tadeusz2 napisał(a):Dziewczyny były wyraźnie rozbawione wizytą niecodziennych gości.
Obrazek

A gili-gili-gili

:lol: :lol: :lol:
Arek
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 8749
Dołączył(a): 15.03.2002

Nieprzeczytany postnapisał(a) Arek » 07.12.2009 10:14

zoohha napisał(a):8O Nie znam się.
Czy może mi ktoś opowiedzieć o tych "patykach" co to są na zdjęciu Arka i które podobno da się jeść. Co to jest? Mówcie globtroterzy :-)
pozdr


shtriga napisał(a):Pewnie Arek napisze, ale Zoolki, TUTAJ SOBIE ZAJRZYJCIE :D :D :D


Zdjęcia są znalezione w sieci, wrzuciłem jako ciekawostkę z azjatyckiego menu. Właściwie wszystko wyjaśnione w linku Shtrigi :)
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Azja


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Chińskie smaki - strona 7
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2025 Wszystkie prawa zastrzeżone