Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Chińskie smaki

60% ludności świata żyje w Azji. Chiny są tak szerokie, że naturalnie powinny przeciąć do 5 oddzielnych stref czasowych, ale mają tylko jedną - narodową strefę czasową. Obywatele Singapuru, Korei Południowej i Japonii mają najwyższe średnie IQ na świecie.
W Azji znajduje się najwyższy punkt na lądzie – Mount Everest (8848 m n.p.m.) oraz najniżej położony punkt – wybrzeże Morza Martwego (430,5 m p.p.m.). Spośród 10 najwyższych budynków na świecie 9 znajduje się w Azji.
tadeusz2
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 201
Dołączył(a): 25.05.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) tadeusz2 » 07.01.2010 19:07

JacYamaha napisał(a):Muszę przyznać, że jestem coraz bardziej przerażony - przerażony potencjałem, który tam drzemie...

Przeogromny kraj z możliwościami, które rzeczywiście mogą szokować. Najdziwniejsze jest to, że oni pomimo światowego kryzysu wciąż galopują w tempie, jakiego Europa nigdy nie osiągnie, nawet się do niego nie zbliży.
Twoje przerażenie jest w pełni uzasadnione. Obawiam się, że trudno będzie odwrócić te bardzo niekorzystne dla naszego regionu tendencje bez radykalnych reform a na nie niestety się nie zanosi.
Pozdrawiam.

Arek napisał(a):
JacYamaha napisał(a):Muszę przyznać, że jestem coraz bardziej przerażony - przerażony potencjałem, który tam drzemie...


Nostradamus przepowiadał: "żółta rasa zaleje świat.."

Nostrodamus pisał o czasie przyszłym, obecnie jesteśmy świadkami dokonywania się owego zalewania i wcale nie chodzi tu o masę ludzką. Wystarczy popatrzeć na półki w sklepach a można przepowiednie uznać za spełniającą się. Na ile się spełni to odrębna sprawa.
Pozdrawiam
tadeusz2
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 201
Dołączył(a): 25.05.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) tadeusz2 » 07.01.2010 19:09

30. 17 listopada to ostatni dzień na kontynencie azjatyckim.

Gdybym wiedział jak to się je pewnie kupiłbym kilka lasek na śniadanie, bez podtekstów.
Obrazek

Świeże owoce na drogę.
Obrazek

Kupujemy placuszki na śniadanie, które miały w sobie coś, co nie przeszło mi jednak przez gardło.
Obrazek

Pakujemy się i opuszczamy hotel. Nim pozwolono na wyjść sprawdzono czy przypadkiem nie została zużyta jakaś prezerwatywa, czy zjedliśmy chińskie zupki typu gorący kubek, czy wypiliśmy, trudne od określenia, napoje w kartonikach. Zwrócono nam 200yuanów kaucji i mogliśmy udać się w drogę powrotną. Dokładnie 35 godzin później wylądujemy we Wrocławiu. Nim to nastąpi będziemy musieli dojechać do Hongkongu, później do Monachium.
Ashuin czekał już na nas przed hotelem z jakimś transportem do granicy. Był to bardzo wysłużony bus chińskiej produkcji z kierowcą jeszcze bardziej wysłużonym. Cena 60 yuanów (24zł) była czterokrotnie niższa niż ta, którą zapłaciliśmy od granicy do hotelu.

Nasz kierowca wykazał się znakomitym kunsztem w prowadzeniu auta. Jak mało kto potrafił poruszać się po ulicach miasta wyprzedzając z fasonem wszystko i wszystkich.
Obrazek

Każdy manewr poprzedzony był kilkakrotnym użyciem klaksonu i błyskaniem długimi światłami. Gdybym nie widział nie uwierzyłbym, z jaką częstotliwością można je włączać. Technika tkwiła w luźnym nadgarstku, który pozwalał na wykonanie około 3-4 błysków na sekundę. Rekord chyba świata.
Obrazek

Najbardziej zużytym elementem w samochodzie był przycisk klaksonu.
Obrazek

Jechaliśmy jakąś dziwną trasą, raz bocznymi i wąskimi ulicami potem głównymi i szerokimi, by znów zjechać na jakieś dziurawe z potwornie wielkimi koleinami uliczki. Kiedy okazywałem wątpliwości, że chyba dobrze nie jedziemy kierowca coś pokazywał ręką i powtarzał Hongkonk siiii, Hongong siii.

Kiedy zrobiłem to zdjęcie, kierowca zrobił groźna minę i dał do zrozumienia, że nie wolno fotografować i zapewne wytłumaczył dlaczego, ale nikt z nas nie zrozumiał potoku jego słów.
Obrazek

Zmierzamy w stronę Honkongu.
Obrazek

Po drodze mijamy jeszcze chińskie budowy i
Obrazek

i okazałe budowle.
Obrazek

Typowy obrazek na skrzyżowaniu.
Obrazek

Przejście graniczne.
Obrazek

W oddali wieżyczka straży granicznej.
Obrazek

Droga powrotna przez przejście graniczne wydawałoby się , że będzie trochę prostsza, ale wcale taka nie była. Trzeba było wypełnić kilka karteluszek z opisem stanu zdrowia i przejść przez klika posterunków kontrolnych. Wszędzie służby mundurowe w białych maseczkach, tak jakby dookoła panowała cholera. W jednym punkcie przystawili mi termometr do szyi, na szczęście nic nie wykazał podejrzanego. Nie jest to przyjemne uczucie, bo gdyby, nie daj Boże, okazało się, że mam jakąś gorączka to już od samej myśli o niej można jej dostać.
Później były rentegeny, kolejne kwity i kontrole aż znaleźliśmy się na drodze do innego świata. Punktem rozgraniczającym te dwa kraje była rzeka z obu jej stron wyłożona zasiekami z drutu kolczastego. Przypuszczam, że gdyby ich nie było miliard ludzi mogłoby się rzucić wpław. Istnienie tej granicy leży zapewne w interesie obu stron.
Lidia K
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3519
Dołączył(a): 09.10.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Lidia K » 07.01.2010 20:42

Dołączyłam do oglądaczy i czytaczy w ostatni weekend. Czyli tak prawie na koniec.

Ogólnie mam bardzo mieszane odczucia. Jeszcze całkiem niedawno wszyscy Chińczycy chodzili w podobnych jednolitych ubiorach, ulice były wypełnione rowerzystami. Dziś maleńkie wioski zamieniają się w ogromne miasta z wieloma drapaczami i przemysłem. Zadziwia mnie jak ci chłopi szybko przeobrazili się w mieszkańców miast, w usługodawców, w wykwalifikowanych robotników, menadżerów. Myślę, że stare nawyki i myślenia najtrudniej zmienić. Mają wielki przyrost PKB i już wkrótce przegonią Japonię, zostaną drugą gospodarką świata. Chińczycy jeszcze nie mają chyba tylko jednego - własnej marki samochodu.

Na drugim zdjęciu od końca widać, że rowerzystom jednak trudno pogodzić się z zasadami ruchu prawostronnego. Jeżdżą jak im się podoba.

Dzięki za relację.
Pozdrawiam Lidia
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 07.01.2010 20:51

Lidia, to tak jak z Wrockem....jeszcze niedawno w tyle za kilkoma miastami ...a teraz Pyrlandii daliśmy kopa i Wawie depczemy po piętach... :wink: :lol: (i rowerami pod prąd już nie śmigamy... :lol: ) :lool:
Lidia K
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3519
Dołączył(a): 09.10.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Lidia K » 07.01.2010 21:20

Fajnie śmignąć o jeden krok przed innych, ale ...............chyba dawno nie widziałeś jednej z moich "ulubionych" ulic we W-wiu Kościuszki, Pułaskiego, miło się po nich rowerem jeździ i nie zwiedzałeś okolic dworca z widokiem okupujących go bezdomnych. Teraz w zimie widok jest wyjątkowo przygnębiający.
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 07.01.2010 21:51

Wszystko to widzę na bieżąco...są miejsca reprezentacyjne i te bardziej przygnębiające - samo życie. Mówiłem ogólnie...zgodnie z zasadą: jeśli jeden gość ma dochód roczny powiedzmy milion złotych, a drugi 6 000 zł, to średnia jak by nie liczyć wychodzi 503 000 - czyli jest dobrze :?
Takiej średniej życzę Chńczykom i nam też :wink:
Ale z wyliczanką spadam stąd, by nie rozwalać wątku Tadeuszowi :)
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 08.01.2010 09:09

Lidia K napisał(a):... Chińczycy jeszcze nie mają chyba tylko jednego - własnej marki samochodu...

Już mają - kupili Hammera.
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 08.01.2010 09:17

tadeusz2 napisał(a):Gdybym wiedział jak to się je pewnie kupiłbym kilka lasek na śniadanie, bez podtekstów.


No właśnie - co to jest i jak to się je ?

tadeusz2 napisał(a):Każdy manewr poprzedzony był kilkakrotnym użyciem klaksonu i błyskaniem długimi światłami. Gdybym nie widział nie uwierzyłbym, z jaką częstotliwością można je włączać. Technika tkwiła w luźnym nadgarstku, który pozwalał na wykonanie około 3-4 błysków na sekundę. Rekord chyba świata.


Shaolin :wink:

tadeusz2 napisał(a):Kiedy zrobiłem to zdjęcie, kierowca zrobił groźna minę i dał do zrozumienia, że nie wolno fotografować i zapewne wytłumaczył dlaczego, ale nikt z nas nie zrozumiał potoku jego słów.


Może to byli jacyś skazańcy dowiezieni busem na roboty publiczne.

Pomimo, że Piszesz, że to nie prawdziwe Chiny to i tak wygląda to bardzo realistycznie (nie jak w folderach).
Mam nadzieję, że bardzo Ci tu nie szkodziłem :wink:
Szkoda, że to koniec.

Pozdrawiam
Jacek
tadeusz2
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 201
Dołączył(a): 25.05.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) tadeusz2 » 08.01.2010 20:12

Lidia K napisał(a):Dołączyłam do oglądaczy i czytaczy w ostatni weekend. Czyli tak prawie na koniec.
Ogólnie mam bardzo mieszane odczucia. Jeszcze całkiem niedawno wszyscy Chińczycy chodzili w podobnych jednolitych ubiorach, ulice były wypełnione rowerzystami. Dziś maleńkie wioski zamieniają się w ogromne miasta z wieloma drapaczami i przemysłem. Zadziwia mnie jak ci chłopi szybko przeobrazili się w mieszkańców miast, w usługodawców, w wykwalifikowanych robotników, menadżerów. Myślę, że stare nawyki i myślenia najtrudniej zmienić. Mają wielki przyrost PKB i już wkrótce przegonią Japonię, zostaną drugą gospodarką świata. Chińczycy jeszcze nie mają chyba tylko jednego - własnej marki samochodu.
Na drugim zdjęciu od końca widać, że rowerzystom jednak trudno pogodzić się z zasadami ruchu prawostronnego. Jeżdżą jak im się podoba.
Dzięki za relację.
Pozdrawiam Lidia

Miło, że tu zawitałaś :D :D
Mieszane odczucia chyba każdy ma po wizycie na tej relacji a po wizycie w tym kraju te odczucia będę jeszcze większe.
To jest tak ogromny kraj, że trudno do niego przykładać jakąkolwiek znaną nam miarę. Tamtejszy ustrój jest trudny do zrozumienia, bo niby komunizm, ale sporo prywatnej gospodarki. Niby zamordyzm, ale nie zauważyłem na ulicach jakichkolwiek tego oznak.
Po luksusowych drogach jeżdżą luksusowe auta, ale naprzeciw nim, pod prąd jeżdżą archaiczne rowery. Kultura na drogach jest azjatycka, w tym najgorszym pojęciu.
Pozdrawia. :D

slapol napisał(a):Lidia, to tak jak z Wrockem....jeszcze niedawno w tyle za kilkoma miastami ...a teraz Pyrlandii daliśmy kopa i Wawie depczemy po piętach... :wink: :lol: (i rowerami pod prąd już nie śmigamy... :lol: ) :lool:

Wszystko to widzę na bieżąco...są miejsca reprezentacyjne i te bardziej przygnębiające - samo życie. Mówiłem ogólnie...zgodnie z zasadą: jeśli jeden gość ma dochód roczny powiedzmy milion złotych, a drugi 6 000 zł, to średnia jak by nie liczyć wychodzi 503 000 - czyli jest dobrze :?
Takiej średniej życzę Chńczykom i nam też :wink:
Ale z wyliczanką spadam stąd, by nie rozwalać wątku Tadeuszowi :)

:D nie ma sprawy, wyliczaj, wyliczaj :D
Z tym wyprzedzaniem Wrocka byłbym trochę ostrożniejszy, a co do średniej to dziękuję za życzenia i marzy mi się być średniakiem :lol: :lol:

JacYamaha napisał(a):
tadeusz2 napisał(a):Gdybym wiedział jak to się je pewnie kupiłbym kilka lasek na śniadanie, bez podtekstów.


No właśnie - co to jest i jak to się je ?

tadeusz2 napisał(a):Każdy manewr poprzedzony był kilkakrotnym użyciem klaksonu i błyskaniem długimi światłami. Gdybym nie widział nie uwierzyłbym, z jaką częstotliwością można je włączać. Technika tkwiła w luźnym nadgarstku, który pozwalał na wykonanie około 3-4 błysków na sekundę. Rekord chyba świata.


Shaolin :wink:

tadeusz2 napisał(a):Kiedy zrobiłem to zdjęcie, kierowca zrobił groźna minę i dał do zrozumienia, że nie wolno fotografować i zapewne wytłumaczył dlaczego, ale nikt z nas nie zrozumiał potoku jego słów.


Może to byli jacyś skazańcy dowiezieni busem na roboty publiczne.

Pomimo, że Piszesz, że to nie prawdziwe Chiny to i tak wygląda to bardzo realistycznie (nie jak w folderach).
Mam nadzieję, że bardzo Ci tu nie szkodziłem :wink:
Szkoda, że to koniec.

Pozdrawiam
Jacek

Jacku, bardzo mi miło jest czytać Twoje uwagi. Masz niesamowite poczucie humoru, refleks i ogólnie ciekawe spostrzeżenia. Obecność tutaj tego typu odpowiedzi jest, wierz mi, takim impulsem do sporządzania relacji. Wiadomo, że czas nie zawsze jest dostępny, nie zawsze się ma ochotę i nie zawsze się ma gotowe zdjęcia do zamieszczenia. Ty mobilizowałeś mnie skutecznie. :D:D do pracy.
Jeszcze nie koniec. Mam materiału, na co najmniej dwa odcinki tylko czasu, czasu potrzeba.
Inną sprawą jest to, że tu ciekawych relacji jest sporo i chciałoby się też poczytać innych. Nie zawsze mam czas na zostawienie śladu swojej bytności i mogę tylko ubolewać. Jak skończę chińskie smaki to odetchnę z ulgą :D :D , pobuszuję u innych :wink:
Pozdrawiam
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18688
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 08.01.2010 20:59

Szkoda , że Twoja relacja dobiega końca :?

Buszuję po relacjach , regularnie ( na ile pozwala czas ) zaglądając do tej właśnie , bo zaintrygowała mnie od samego początku .

Chiny się zmieniają i to w tempie zastraszającym . . .

Czy jednak nie tracą przez to na swojej egzotycznej atrakcyjności :?: :?

Trzeba mieć nadzieję , że coś jednak zostanie egzotycznego po przejściu komercyjnego walca :wink: , chociażby w Twojej relacji :wink: :D

Pozdrawiam
Piotr
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 08.01.2010 21:37

Tak więc czekam z utęsknieniem.
Na mnie zawsze Możesz liczyć.
Tymona
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2140
Dołączył(a): 18.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Tymona » 09.01.2010 11:00

piotrf napisał(a):Szkoda , że Twoja relacja dobiega końca :?

Na szczęście tylko dobiega, ale się nie kończy :D bo:
tadeusz2 napisał(a):Jeszcze nie koniec. Mam materiału, na co najmniej dwa odcinki tylko czasu, czasu potrzeba.

Tak więc, czekamy razem :D

pozdrawiam
:D
tadeusz2
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 201
Dołączył(a): 25.05.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) tadeusz2 » 09.01.2010 15:14

piotrf napisał(a):Szkoda , że Twoja relacja dobiega końca :?
Buszuję po relacjach , regularnie ( na ile pozwala czas ) zaglądając do tej właśnie , bo zaintrygowała mnie od samego początku .
Chiny się zmieniają i to w tempie zastraszającym . . .
Czy jednak nie tracą przez to na swojej egzotycznej atrakcyjności :?: :?
Trzeba mieć nadzieję , że coś jednak zostanie egzotycznego po przejściu komercyjnego walca :wink: , chociażby w Twojej relacji :wink: :D
Pozdrawiam
Piotr

Relacja jeszcze trwa :D :D
Z tego co wiem, w głębi kraju Chiny wyglądają niezmiennie od dziesięcioleci. Mam nadzieję, że dane mi będzie jeszcze je zobaczyć zanim, jak mówisz, komercyjny walc ich nie zrówna. :wink:
Pozdrawiam

JacYamaha napisał(a):Tak więc czekam z utęsknieniem.
Na mnie zawsze Możesz liczyć.

:D Cieszę się, że mogę liczyć :D

Tymona napisał(a):
piotrf napisał(a):Szkoda , że Twoja relacja dobiega końca :?

Na szczęście tylko dobiega, ale się nie kończy :D bo:
tadeusz2 napisał(a):Jeszcze nie koniec. Mam materiału, na co najmniej dwa odcinki tylko czasu, czasu potrzeba.

Tak więc, czekamy razem :D

pozdrawiam
:D

Wow, takie słowa to więcej niż Red Bull, uskrzydlają :wink:
Pozdrawiam :D
tadeusz2
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 201
Dołączył(a): 25.05.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) tadeusz2 » 09.01.2010 15:20

31.Po drugiej stronie granicy zaczepił nas, o wyglądzie troglodyty, rosły murzyn. Zapytał o drogę do Chin i czy musi mieć wizę. Klął siarczyście, bo błąka się od godziny po korytarzach i nikt nie chce mu pomóc. Jego amerykańskość szybko mu przejdzie, pomyślałem, kiedy już uda mu się dostać na drugą stronę. Wpadnie zapewne w ręce naciągacza od taksówek a ilość oczu wpatrujących się w takie monstrum może go przytłoczyć do ziemi. Nie nasz jednak to problem.
Przed nami zakup biletów w pełni zautomatyzowanej kasie. Niemiłą niespodzianką było to, że nie mając drobniaków miałem trudności z rozmienieniem banknotu. Sklepikarze rozkładali ręce proponowali abym coś kupił. Nie miałem zamiaru, więc grzecznie przepraszałem a w myślach dusiłem takiego gada i szedłem do następnego. W dziesiątym sklepiku, chyba z pączkami, miła panienka zlitowała się i rozmieniła mi setkę na drobniejsze.

Jakoś tak dziwnie na duszy, chiński etap powoli dobiega końca.
Obrazek

Za oknami metra lesisty krajobraz Hongongu, przypuszczam, że to swoista strefa buforowa.
Obrazek

W gęstwinie leśnej dostrzegamy pierwsze osiedla.
Obrazek

Wyłania się ich coraz więcej budowli. Zapewne nie należą do biedoty.
Obrazek

Pierwsze ulice i skrzyżowania.
Obrazek

Nim pojawiła się gęsta, wielkomiejska zabudowa, metro wjechało pod ziemię.
Obrazek

Wysiedliśmy w Monk Kok, dzielnicy handlowej gdzie zamierzaliśmy chwilę pobuszować w sklepach z zabawkami dla dużych chłopców. Nie mieliśmy niczego konkretnego na oku, ciągnęła nas tam zwykła ciekawość, może taka babska, może coś się trafi atrakcyjnego. Mnogość sklepów ze sprzętem fotograficznym jest powolająca, warto to samemu zobaczyć. W zasadzie ceny nie potwierdzają obiegowych opinii o taniości sprzętu elektronicznego. Aby cokolwiek kupić w dobrej cenie trzeba by kupować w ilościach hurtowych. Pojedyncze egzemplarze, owszem można stargować, ale gdyby, nie daj Boże, trzeba byłoby zapłacić na granicy cło i podatek to gra jest mało opłacalna.

Niestety gdzieś mi się zapodziały zdjęcia z ostatnich zakupów w Hongkongu i z ostatniego obiadu. Na szczęście nie przedstawiały nic, co mógłbym opłakiwać. Nie mieliśmy warunków do zdjęć. Zimno, wietrznie i deszczowo, z ciężkimi walizkami i bagażem podręcznym. Nie było miejsca na aparat, wolne ręce i głowę do niego.
Z obiadu odnotowałem fakt, że całkiem ładna młoda kelnerka miała trudności z właściwym nas zrozumieniem. Musiała zrezygnować z przyjęcia zamówienia, które zrobił za nią stary kelner, jego angielski był wzorowy. Szkoda, że nie zadałem pytania skąd pochodziła ta dziewczyna, bo jeśli to nowe pokolenie hongkongczyków to źle to wróży temu krajowi. Mam jednak nadzieję, że była to jednak jakaś szczęśliwa emigrantka z Chin, która okres swojej edukacji ma dopiero przed sobą.

W knajpie umówiliśmy się, że jeden z nas zostaje i pilnuje bagaży a pozostali idą na zakupy. Za godzinę zmiana warty. Wbrew pozorom godzina to w takim bogactwie sklepów jest kroplą w morzu. Nim przejdzie się kilka przecznic okazuje się, że czas już minął.
Na bazarze natknąłem się na mnicha z dzbankiem na dary. Patrzył na mnie z dobrotliwą miną dalajlamy i prosił o wsparcie. Kłaniał się każdemu napotkanemu białemu. Wrzuciłem mu kilka miedziaków zyskując u niego ogromna wdzięczność, którą wyraził pokłonami, składając dłonie na piersiach. Niemal w tym samym momencie handlara krawatów, u której wcześniej kupiłem całe ich naręcze zasyczała i pogroziła mi palcem. To copy budda, krzyknęła, on jest nieprawdziwy. Cóż, rozłożyłem bezradnie ręce, przecież nie nakopię mu do de i nie zabiorę dzbanka. Ładnie by to wyglądało jak pastwię się nad biednym mnichem, chyba takie zdjęcia ukazałyby się na całym postępowym świecie.

Bierzemy taksówkę
Obrazek

Wciąż robi wrażanie koloryt tamtejszych ulic.
Obrazek

Wieczorem jest tam bajecznie kolorowo.
Obrazek

Ponoć za pół roku doczekam się zmontowanego filmu. Szkoda, że na jutubisia nie mam co wstawić.
Obrazek

Ostatnie zdjęcia z drogi.
Obrazek
Dubel.
Obrazek


O 19tej znużeni miastem postanowiliśmy jechać na lotnisko. Odlot mieliśmy, co prawda o północy, ale wymęczył nas dzień, kiepska pogoda. Ostatnie chwile postanowiliśmy spędzić zaszyci w jakimś przytulnym barze nastrajając się do powrotu.
Wzięliśmy taksówkę, która akurat nam się napatoczyła. Zapłaciliśmy, zamiast 100 ichniejszcych dolarów w przypadku jazdy autobusem, 240.
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 09.01.2010 22:41

Tadeusz, powiedz teraz, że spóźniliście się na samolot i cykaj te foty jeszcze ze 14 dni co :?: :wink: :lol:
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Azja


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Chińskie smaki - strona 14
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone