
No to zaczynam...
PROLOG
Wszystko zaczęło się od...ślubu...mojego ślubu dla ścisłości dodam, który to odbywał się w dwóch turach. To fakt z pewnych względów dość istotny, dlatego też przytoczony. Ślub ten miał miejsce 20.08 i 27.08. 29.08 już byłem w Chorwacji, skąd teraz piszę.
Ja i moja żona pracujemy w takiej branży, że pojawiamy się w domu po pracy w okolicach godziny 19.00. Stwierdziliśmy, że nie będziemy brać urlopów na wszystkie przygotowania, bo ich po prostu szkoda, więc staraliśmy się wszystko ciągnąc tak, aby obyło się bez nich. Był...Sajgon

To moja pierwsza przygoda z Chorwacją. Żona już raz była, ale to było jakiś czas temu, więc...pozostały wspomnienia, ale raczej mało informacji praktycznych, a ja muszę mieć większość rzeczy zaplanowanych i poukładanych...przynajmniej tak mi się wydawało. Więc ślęczałem nad tym forum, czytałem relację, czytałem ABC, trasy...wszystko. I co? Ano psińco


Pierwszy ślub zakończony! Pozostaje drugi i przygotowania do wyjazdu... Mały OT...rozłożenie imprezy weselnej na dwie tury ma same plusy dodatnie...rodzinka na dzień dobry...znajomi na dobranoc!

-"A może okolice Makarskiej?"
-"ARGH...jak to? Przecież ja już mam wszystko zaplanowane, wydrukowane, pełna wiedza!!!!"
-"No tak wiem...ale tam też jest ładnie...i bliżej, a my przecież po imprezie będziemy... Napisz może smsa do P. On teraz jest w Makarskiej i dowiedz się, jak tam sytuacja?"
Napisałem...odpisał, że musiałbym upaść na głowę, aby tam przyjechać. Ludzi mnóstwo itd... Zna mnie i wie, że czasem mam gawiedziowstręt, żona też i wolimy spokojniejsze klimaty...ale...koleżanka z pracy chwilę temu wróciła z Duce, więc telefon do Niej. Ona ochy i achy, że Brać blisko, że Hvar, że do Omisu sobie piechotką chodzili, a Omis to bardzo ładne i romantyczne miasto itd... Przekazałem żonce...pogadaliśmy...pomyśleliśmy...przeanalizowaliśmy. OK, jedziemy w okolice Omisu!!! W ciemno!!! Ot tak!!! Co ma być to będzie. Przecież to i tak mój pierwszy raz, więc i tak wszystkiego nie zobaczę.
Przed nami jeszcze jedna impreza. Nie było już czas na poczytanie o Omisie i okolicach. Zerknięcie tylko na mapę, aby wiedzieć, którym zjazdem dostać się do Omisu i tyle.
Na pierwszą imprezę wybraliśmy restaurację, gdzie musieliśmy się zatroszczyć tylko o menu i mało co więcej nas interesowało. Teraz było inaczej. Wynajęliśmy salę na odludziu, do tego catering z obsługą. Gości sztuk ok. 50 przybyło o czasie. Niczego nie brakowało, a i starsza, bo i my się do niej zaliczamy, młodzież bawiła się przednio i...baaaardzo długo. Wadą poniekąd takiego rozwiązania, czyli wynajęcia sali, jest to, że dzień później trzeba się na tej sali zjawić i wszystko posprzątać. Plan był taki, że w niedzielę wpadamy do sali na dwie godzinki sprzątania, wracamy do domu, szybkie pakowanko, bo listę jakoś udało się którejś nocy zrobić i ok. 22 wyjazd!!!
Jakże się pomyliliśmy!!!!!!!! Zanim doszliśmy do siebie po imprezie minęło ciut więcej czasu niż myśleliśmy




-"Chyba, że z rana pojedziemy?"
-"Nie ma szans. Za długo czekaliśmy na ten wyjazd."
-"W sumie fakt"
-"Dobra, napijemy się kawki i do 24.00 damy radę. O północy wyjazd."
Error, po wcześniejszej jeszcze wizycie przy wpłatomacie, powiedzieliśmy "Ruszamy" dokładnie o 2.05 w Katowicach!
Tak wiem ,długie to to, co naskrobałem. Kolejne będą krótsze...
