EPILOG
Absolutnie nic nie zapowiadało tego wszystkiego, co się we mnie wydarzyło po przyjeździe do Chorwacji, po pobycie w tym kraju. Jest człowiek łosiem - fakt...w wielu miejscach jeszcze nie był i pewno w wielu nie będzie, ale po pobycie w Chorwacji przynajmniej uświadomił sobie człowiek, że jeździć trzeba, choćby skały sr...!! Oczywiście, zawsze przecież jest problem czasu i problem pieniędzy, ale...trochę samodyscypliny, samoorganizacji i wszystko jest do zrobienia. TYLE! Aż tyle czy tylko tyle? Na ten temat będzie więcej w kolejnej relacji, do której to link podam poniżej.
Pojechałem za namową żony i tego forum. Tego forum, bo chciałem poszukać informacji o tym kraju na sieci...tak trafiłem tutaj... To bardzo specyficzne forum, jakby nie patrzeć. Jak pisałem wcześniej...takie wręcz niepolskie, bo i miło tutaj i przyjaźnie...i bardzo pomocne. Ludzi odkrywających Chorwację z roku na rok będzie przybywać, więc pewnie będzie służyło pomocą jeszcze wiele lat...co za tym idzie, mnogość tematów i informacji na każdy temat jest przeogromna, przez co, przekopywanie się przez forum, to mozolna praca, ale...jakże przyjemna:). Ja sam jestem raczej mało czasowym człowiekiem, więc pewnie nie będę zaglądał tutaj często-mocno, zresztą nie zaglądam zbyt często, ale zawsze z uśmiechem. Nie jest też tak, że skończę tą relację i zniknę. Wiem, że jest tutaj wielu czytelników, niekoniecznie aktywnych, którym pewne informacje mogą się przydać. Sam czytam różne relacje, niekoniecznie się w nich udzielając. Za dużo jest tutaj ciekawych tematów, za dużo, aby zrezygnować z czytania cro.pl, a i sam postaram się kilka sztuk, mam nadzieję, ciekawych i pomocnych opowieści, dostarczyć:). Ale...wracając do Chorwacji...
Jak część osób wie, chciałem jechać do Norwegii. To jest "mój" kraj, mój konik, którego zwiedzanie postawiłem sobie za cel w pewnym momencie mojego życia, ale...człowiek uległy jest, a jak jeszcze ma ulec kobiecie, a że w dodatku to podróż poślubna miała być...odstawiłem na chwilę Norwegię:). Pojechałem więc do tej Chorwacji. Żona była wcześniej w Tucepi, opowiada coś tam, jakieś zdjęcia widziałem, więc częściowo mogłem przypuszczać, cóż zastanę. No i co? Ano kaszanka Panie, Panowie... Przypuszczać mogłem, ale co mi z tego przyszło, skoro wszelkie moje przypuszczenia wzięły w łeb kilkaset kilometrów po przekroczeniu granicy słoweńsko-chorwackiej. Tego się nie spodziewałem. Ten kraj, pod względem "wizualnym" jest, mówiąc trywialnie wręcz, piękny bez dwóch zdań. Czy Norwegia go przebije? Bardzo możliwe, ale pokłony Chorwacji oddać należy. Nie wdawałem się w pewną zaciekłą dyskusję odnośnie wyższości Bałtyku nad Jadranem, bo i nie ma o czym dyskutować. 1:0 dla Jadranu, choć, jak dla mnie, Bałtyk powinien się poddać walkowerem. Ktoś może powiedzieć, że wynika to z tego, iż Bałtyk widziałem już kilkanaście razy...jasne...ale tak napiszę chyba tylko ten, kto nie był w Cro:). Owszem, morze jak morza, ale widoki, infrastruktura, kultura...Bałtyk przegrywa już w blokach startowych.
Czy coś mi się szczególnie podobało podczas pobytu? Tak. Szczególnie podobała mi się Chorwacja:). Ten kraj zachwyca bez dwóch zdań. Wszystkim praktycznie. Najważniejsze wiadomo, połączenie gór i morza. Tak blisko, tak obok siebie. Powalające. Kolejna rzecz...Jadranka. Dla miłośników wrażeń auto-moto coś wspaniałego (jeszcze trasę transfogarską muszę pokonać:)). Idziemy dalej...cudnej urody architektura miast, miasta-zabytki...dalej...mili ludzie w większości przypadków...dalej...smaczne winogrona i ogólnie owoce, warzywa, jedzonko już mówiąc najogólniej...dalej...możliwość jazdy pod leciutkim "gazem" przez co, gaszenie pragnienia złocistym napojem jest dozwolone:)...dalej...dobre wino...dalej...dobre piwko!! Jakiś minus? Jeden! Mogłaby leżeć trochę bliżej, choć ten tysiąc kilometrów nie jest przerażający:). Czy drogo? Nie powiedziałbym. Po podliczeniu wszystkich wydatków, nie uważam, aby było tam wybitnie drogo. Ok., pytanie, kto i jak spędza czas? Stołowanie się po restauracjach codziennie, to spory wydatek. My woleliśmy te pieniądze "wlać" do baku i zrobić trochę kilometrów. A zrobiliśmy ich dokładnie tyle....
Czyli same wycieczki na miejscu po Cro i BiH to 1 100km. A koszty? Cały nasz wyjazd kosztowo wyglądał tak (mam fioła na punkcie statystyk, liczenia, uśredniania itp., więc wybaczie:)):
Łącznie wydaliśmy 5359,94zł, z czego,
- 512,95 w EUR,
- 4963,06 w kunach,
- 16,70 w markach bośniackich
- 338,09 w złotówkach.
W przeliczeniu na złotówki: na paliwo wydaliśmy 1430,81zł. Wszelkie winietki kosztowały nas 140,20zł. Autostrady w Cro 257,27zł. Promy 108,18zł...czyli wszelkie kwestie transportowe wyniosły 1936,56zł. Dorzucając do tego koszt apartamentu w wysokości 1403,72zł (330EUR), wychodzi, iż nasze przemieszczanie się i zakwaterowanie wyniosło 3340,28zł. Zostaje więc ciut ponad 2000zł na rozpustę, pamiątki, szeroko pojętą rozrzutność. Nie wydaje mi się, abyśmy wydali dużo, biorąc poprawkę, iż była to nasza podróż poślubna - to raz, a dwa - tyle rzeczy, ile zjedliśmy, wypiliśmy, przywieźliśmy dla całej rodzinki i do domu, zobaczyliśmy...za 2000zł...to nasze! Ok., mieliśmy zapasy z domu, ale nie było tego jakoś wybitnie dużo.
Odnośnie tego, czy kartą, czy gotówką? Tylko karta! Nieważne, płatność czy bankomat. Przed wyjazdem zakupiliśmy kuny po 0,59zł, pierwsza płatność kartą została rozliczona po 0,5696zł. Później trafiliśmy na okres osłabienia złotówki, więc ostatnia płatność była po 0,5907zł (ostatni dzień, średnia i tak wyszła 0,58zł), no ale mało kto przecież liczy grosze, a pipsy to już chyba nikt:)...chyba, że ja, ale ja mam zboczenie zawodowe, więc nie wynika to ze skąpstwa, ale z czegoś zupełnie innego:). BTW, pomiędzy tankowaniami w Ptuju w drodze "do" i "z" Cro było 0,1844zł na 1 EUR.
Tak więc, dobra karta dobrego banku, gdzie nie ma dodatkowej prowizji za przewalutowanie i można śmigać:). Reasumując kosztowe aspekty urlopu dla przykładu podam tylko informację, że kiedyś będąc nad polskim morzem przez 8 dni wydaliśmy 3000zł, a pogody mieliśmy 2 dni. Teraz wydaliśmy ponad 5000zł na 12 dni, ale nie było dnia, gdzie Słońce by nam się nie ukazało i nie byłoby skwaru. Dla mnie rachunek jest prosty, a biorąc jeszcze poprawkę na to, iż nie "szczypaliśmy" się z wydatkami i wojażami, wybór Cro na urlop był jak najbardziej słuszny!!:) A doliczając do tego jeszcze Bośnię i Hercegowiną, to już w ogóle morda się cieszy!!!
Wrócimy na 1 000 000%! Przecież nie widzieliśmy wszystkiego, a daję sobie głowę uciąć, że każdy zakątek Chorwacji zachwyci, więc...trzeba zobaczyć każdy zakątek! Od razu po powrocie zaczęliśmy planować urlop na 2012. Przecież było mało...przecież trzeba wrócić...tyle jeszcze do zobaczenia...ale...po więcej szczegółów zapraszam tutaj http://cro.pl/forum/viewtopic.php?t=35607.
YACH!! Nie sądziłem, że uda mi się skończyć tą relację. Szkoda tylko, że tak późno wziąłem się za jej kontynuowanie. Tak dużo rzeczy uciekło...przy niektórych dniach się w ogóle nie przyłożyłem, przyznaję:). Przy kolejnych muszę być na bieżąco. Na wyjazd trzeba zabrać dobry kajet i w trakcie "nicnierobienia" pióro w dłoń i piszemy:).
Tymczasem, było mi miło w tym temacie:). Do kolejnej konwersacji zapraszam do powyższego tematu:). Tam się niebawem będzie troszkę działo:).
Jak mnie jeszcze coś najdzie, coś mi się przypomni, to sobie dodam w tym temacie:).
Pozdrowionka