Gosiu, miło mi, że moje relacje Ci pomogły w decyzjach, chociaż to są trudne wybory i z czegoś trzeba zrezygnować.
Ale jestem również zwolenniczką "objazdówek" i uważam, że da się zobaczyć wiele rzeczy, ale kosztem np. rezygnacji z leżenia na plaży. Jeśli bardziej zależy Wam na zwiedzaniu niż na pływaniu, nurkowaniu i generalnie plażowaniu, to zobaczycie sporo.
Wiadomo, że będzie to takie "liźnięcie" poszczególnych regionów, ale to wystarczy, żeby mieć orientację i wiedzieć, gdzie chcecie wrócić następnym razem (po to, żeby poznać te miejsca dokładniej). My tak zrobiliśmy za drugim i trzecim razem. Pierwsze wrażenie jest najważniejsze (choć czasem mylne, bo gdzieś może Ci się nie spodobać np. z powodu złośliwych zbiegów okoliczności, ale nie mówmy o sytuacjach ekstremalnych) i potem wiadomo, gdzie chce się wracać, a które miejsca można sobie odpuścić.
Jeśli chodzi o negatywne wrażenia z Chorwacji, to nie wróciłabym do Molunatu i nie spodobała mi się Żupa Dubrovacka (fragment wybrzeża za Dubrovnikiem).
Sentyment mam natomiast do Hvaru i tam w tym roku wrócimy...
Tylko ostrzegam: Chorwacja uzależnia
Co do cen na campingu "Male Ciste", to w ubiegłym roku za dwie osoby, namiot, auto i prąd płaciliśmy około 160 kun za dobę. (Prąd jest w cenniku podany właśnie za dobę). Naprawdę nie chcecie wziąć namiotu? Nie namawiam na siłę, ale to 100 % wygodniej. Nie musicie przecież tego dźwigać, tylko ładujecie do auta namiot, wygodny welurowy materac i śpicie "królewsko", a jednocześnie pod chmurką
W Chorwacji zdarzają się burze i to "burzliwe"
więc spanie pod gołym niebem, w dosłownym tego słowa znaczeniu, często odpada.
Poza tym wydaje mi się, że na campingu i tak musielibyście zapłacić za dwie osoby i samochód (czyli taniej byłoby tylko o namiot).
Ja nigdy bym się nie zdecydowała na spanie przez 2 tygodnie w samochodzie, a też jeździłam na objazdowe wycieczki autokarowe po Europie i spałam np. cały tydzień w autobusie. Ale to jednak inaczej, nie miałam wyboru. Wy macie - możecie mieć komfort niewielkim kosztem, ale to oczywiście Wasz wybór i więcej nie namawiam
Cieszę się, że Ci zachęciłam do odwiedzenia Lokrum. To wyspa trochę poza głównymi atrakcjami turystycznymi Dubrovnika. Zwłaszcza będąc po raz pierwszy w "perle Adriatyku", rzadko się tam dociera. Ale warto, bo jest pięknie, zielono, ustronnie, można się łatwo zgubić w jednej z alejek (ludzie jakoś tam się "gubią"), a o to przecież chodzi w podróży poślubnej
Nad Arboretum jeszcze się zastanów, i tak będziecie tamtędy przejeżdżać. Wystarczy zrobić sobie przerwę w podróży na jakieś dwie, trzy godziny i "zatonąć w zieleni" (kolejne romantyczne miejsce
). I tak jak sugeruje Sławek, nie zapomnijcie zejść w dół po schodkach, do części Arboretum położonej tuż nad morzem. My tego nie wiedzieliśmy i żałujemy, że nie poszliśmy dalej...
A Mostar to dla mnie miejsce niezwykłe. Czysta poezja, powiew orientu, feeria barw... Bardzo chcę tam wrócić w tym roku, ale nie wiem, czy się uda, bo mamy już bardzo napięty plan podróży
I nie ma się czego bać, Bośniacy - przyjaźni ludzie i nie ma tam żadnego realnego zagrożenia militarnego. Chyba, że wejdziesz na minę, co może się zdarzyć również w Chorwacji
Przepraszam, taki "czarny humor". Nic się nie stanie, jeśli nie wejdziesz w Bośni na jakieś dzikie pole.
A z innych atrakcji turystycznych (które wszak są w tytule założonego przez Ciebie wątku
) po raz pierwszy w ubiegłym roku zakosztowaliśmy raftingu i fishpikniku. I wiemy, że będziemy tego szukać co roku
Bo fishpicnic daje dodatkową możliwość zwiedzenia wysp przy okazji przyjemnej wycieczki z pyszną rybką. Ceny niewiele wyższe od dania rybnego w konobie, a masz całodzienną wycieczkę
To samo rafting - w tym roku planujemy spływ w Bośni
Jak się spróbuje takich atrakcji, ma się ochotę na więcej
Ale pewnych odkryć dokonacie sami. Sami sprawdzicie, co Wam najbardziej odpowiada.
Spokojnie sobie wszystko przemyślcie i poczytajcie forum. Cokolwiek wybierzecie, to na pewno będą niezapomniane wakacje, bo podróż poślubna jest tylko jedna
Pozdrawiam serdecznie