Katarzyna Głydziak Bojić napisał(a):
Nie musisz chodzić po blokowiskach, gdzie ciągle widać ślady ostrzeliwania; čaršija czyli starówka jest pięknie odnowiona.. a i Počitelj po renowacji wzglda zachwycająco... jak dla mnie absolutnie romantycznie...
Mostar i Počitelj to jeszcze nie Bośnia, tylko Hercegovina...
Kasiu, nie sposób dojść na starówkę, nie przechodząc obok jakiegoś ostrzelanego czy wręcz zrujnowanego domu. Nawet przejechać przez Mostar się nie da, nie widząc tego (no chyba, że zamknie się oczy
).
Chyba faktycznie nic na siłę, i jak
Maleństwo nie chce oglądać śladów wojny w podróży poślubnej, to jej wybór. W Mostarze są one bardzo widoczne, nie da się przejść obojętnie obok kamieni z napisem "Don't forget", które znajdują się na starówce właśnie
Ja
Gosię rozumiem, że może nie chcieć tego oglądać...
Chociaż w mojej podroży poślubnej nie przeszkodziło mi to wcale, to po wizycie w Mostarze pozostał jakiś nieuchwytny odcień smutku - po oglądanych tam zdjęciach ze zniszczonego miasta; połączenie zachwytu egzotyką, barwnością ze smutkiem właśnie...
Myślę, że można nie chcieć takiego rodzaju emocji, kiedy nastawia się na jedyną w swoim rodzaju podróż. To wszystko jest kwestią wrażliwości człowieka, tego, na ile przeżywa, to, co widzi.
A że różnych nieprzewidzianych sytuacji (często również smutnych lub denerwujących) nie da się uniknąć w każdej podróży, także tej poślubnej, to już inna sprawa...
Katarzyna Głydziak Bojić napisał(a):
Mostar i Počitelj to jeszcze nie Bośnia, tylko Hercegovina...
Nawet jeśli
Maleństwo nie wie, że te miejscowości leżą w Hercegowinie, na pewno miała na myśli potoczną nazwę kraju (skrót myślowy
być może niewłaściwy, nie wiem). Nikt z nas nie mówi, że jedzie przez Bośnię i Hercegowinę, tylko przez Bośnię
Pozdrawiam serdecznie