2salamandra22 napisał(a):Pisalam że nie chcę zaczynać kolejnej dyskusji o "wyższości kampingu od apartamentu i odwrotnie".
Uważąm tylko, iż z racji tego że na kampingu żyjemy jak w hippisowskiej komunie, czekamy np. na korzystanie z toalety czy zlewu, tolerujemy i zachwyca nas poranny spacer do WC gdy z sąsiednich namiotów rozbrzmiewa chrapanie w różnych językach - kamping nigdy nie powinien być drożśzy od kwatery z własną ubikacją, kuchenką mikrofalową i tymi całymi bambetlami od ściereczki kuchennej do stolika turystycznego, ktore musimy targać ze sobą a jakie na kwaterze na nas czekają.
Co tu dyskutować. Na kwaterze jest spokój i imtymność. Natomiast na campingu wszystko wspólne. Wspólne czyli niczyje. To tak jak w czasach PRL.