Droga mijała nam bez większych problemów,widoki piękne,czasu sporo więc jest czas,żadnych kłopotów ...narazie
Gdzieś tak w połowie drogi zauważyłem że podczas hamowania jak i przyspieszania czuje jakieś stuknięcie, radio wyłączone i zaczyna się nasłuchiwanie,niestety okazuje się ze nawed podczas jazdy słychać wyrażnie jakieś metaliczne stuki, nie znam sie za bardzo na mechanice ale wiem ze oznacza to kłopoty
Postanowiliśmy z żonką jechac dalej, nauczeni kłopotami w zeszłym roku wiemy ze awaria auta nie może nam popsuć urlopu.
Wreszcie dotarliśmy na miejsce, załatwiliśmy wszystkie formalności, rozpakowaliśmy auto i ruszamy na miasto
tyle mieliśmy do morza
Gradac okazał sie miłym miasteczkiem z bardzo długą plażą ale szeroką na jakies 5 metrów,mnóstwem restauracji i straganów z pamiątkami ale tak ma być
Przy końcu plaży znajduje się kilka zabytków z czasów Jugosławi, opuszczone i bardzo zniszczone hotele aż do samego końca plaży
Wracamy więc do centrum na jakiś obiad i (NARESZCIE) na piwko