Ciszę i spokój tego miejsca burzy gwarna wycieczka.
Przesłuchuję się dobiegającym słowom i ...to rodacy.
Podchodzimy bliżej żeby posłuchać Pani przewodniczki.
Opowiada trochę o kościele ale mało słyszymy.
Niby to interesując się drzwiami świątyni podchodzimy jeszcze bliżej.
I co słyszymy?
Otóż na pytanie co sądzi o Chorwatach usłyszeliśmy, że:
są leniwi, nieufni, głęboko podzieleni po wojnie, niewierzący ...i mógłbym tak wymieniać jeszcze długo "przymioty"
jakimi obficie dzieliła się z turystami.
Sądze, że po wysłuchaniu takiego kazania więcej tu nie przyjadą.
My mamy dość tego ględzenia i idziemy na tyły światyni.
To tyle - schodzimy ze wzgórza schodkami znajdującymi sie na tyłach świątyni.