beatabm napisał(a):Nie było tak żle - nawet słońce wychodziło na jakiś czas zza chmur
PS - w maju jestem skłonna pływać w zdecydowanie gorszej pogodzie - prawdę mówiąc potrzebuję tego - wtedy lepiej doceniam lato
Bravik napisał(a):Nasza Chorwatka Milena stwierdziła, że tak deszczowej i chłodnej pierwszej połowy roku dawno nie mieli. Ale nie ma tego złego....Widziałyście, jak mocna obrodziły w tym roku oliwki? Dostałem parę dni temu trochę zdjęć z "oliwkobrania" wewnątrz Biokova, bo tam mają gaj oliwny. Dawno nie miały takiego urodzaju.
"Epepa"]
To prawda, było i słoneczko. I to tak ostre, że trzeba było naprawdę uważać, żeby się nie poparzyć, bo chwila moment i wszystko czerwone.
Oglądam zdjęcia i tak sobie myślę, że zupełnie inaczej odczuwa się to wszystko, gdy jest się tam na miejscu. Ja bardzo lubię majową Chorwację i odkąd pierwszy raz spróbowałam, najpierw nieśmiało od Istrii, to co roku wracam i zapuszczam się wiosną coraz dalej na południe. Czytając Twoją relację czuję ten majowy klimat Chorwacji, jak dla mnie magiczny.
Czekam na więcej.
beatabm napisał(a):Jeden Załogant nam się poparzył Cierpiał mocno. My z Kapitanem uważaliśmy - poparzenie przeżyliśmy na naszej pierwszej chorwackiej majówce lata temu - wtedy było ciepło i na wodzie nosiliśmy krótkie rękawy - przez jeden dzień Później oboje ubieraliśmy polary żeby tylko ochronbić skórę. Strasznie bolało
beatabm napisał(a):Zapraszam co ranek
"Epepa"]Ooo i jest słoneczko!
Ałć. Ja teraz nie ruszam się bez kapelusza i długiego rękawa, a i tak zawsze mnie gdzieś przyrumieni. Ostatnio wystarczył godzinny spacer, żebym spaliła sobie na raka... dłonie. A co tu dopiero mówić o opalaniu się np. na plaży. Nie ma mowy o wylegiwaniu się cały dzień, no chyba, że ktoś ma ciemną karnację i jest baaardzo odporny. U mnie to po godzinie trzeba się ewakuować. W tym roku byłam jeszcze raz w Chorwacji, w połowie września z kajakiem, i nauczona majowymi doświadczeniami z początku bardzo nieufnie wystawiałam się na słońce. A później ze zdziwieniem zauważyłam, że to słońce już w ogóle nie jest groźne i zupełnie nic się nie dzieje.
Zawsze czekam rano i gdy pojawia się odcinek, robię sobie przerwę na kawę. I z Gliwic chociaż na chwilę przenoszę się do pięknej Chorwacji.
"gusia-s"]No nareszcie piękne, czyste niebo doświetlone promieniami słońca
Widzicie jaka Jelsa jest gościnna, nawet się rozchmurzyła dla Was
W maju o poranku ruch w niej w zasadzie tak samo znikomy jak bywało i w sezonie.
No ale ... komu w drogę temu czas Jelso.
Obieramy azymut na
maslinka napisał(a):Ja też bardzo się cieszę, że wyszło słońce Może nie jest ciepło (tak, jak mówiłaś , ale kolory znacznie przyjemniejsze
Szkoda, że już opuszczamy Jelsę...
"ruzica"]Wreszcie i mnie udało się nadrobić Po tytule spodziewałam się...sama nie wiem czego, pewnie jakiś zboczeństw
Bardzo mi się podoba wnętrze łajby. Tam jest jakby luksusowo
Nie ogarniam kim jest Brat Brata Roberta
Z tą pogodą w Cro to się ostatnio dzieje coś niedobrego, jeszcze parę lat temu tamtejszy maj był prawie jak polski pogodny lipiec, nawet i 30 stopni zdarzało się w pierwszej połowie. No, ale fajnie, że chociaż słońce w końcu zaświeciło.
Nie w sezonie. Ja tam byłam pod koniec maja. Opisałam tą wizytę w swojej relacji w odcinku Rejs na wyspy Hvar i Brac.beatabm napisał(a):megidh napisał(a):beatabm napisał(a):Bardzo lubię Jelsę, dobrze się czuję w tym miasteczku.
Ma swój urok i klimat.
I oczywiście swojego osła.
Masz w stu procentach rację. Też lubię Jelsę, pomimo tego, że byłam w niej tylko niecałe dwie godzinki.
Ale wtedy osła nie było. Za to też przemierzałam ta uliczki prawie puste.
W sezonie????
Oczywiście że nie potrzebuję zachęty, ale po trzykrotnym wypoczywaniu w Chorwacji od kilku lat co roku jeździmy w inne miejsce, więc przynajmniej na razie nie planujemy ponownej wizyty w Jelsie.beatabm napisał(a):Dwie godziny to zdecydowanie za mało, wróć tam - chyba nie muszę zachęcać
beatabm napisał(a):Z Bratem brata Roberta to trudny temat. Ale mieliśmy z tego taki ubaw że się przyjęło wśród Załogi. Brat brata Roberta to po prostu RobertNie ogarniam kim jest Brat Brata Roberta
A skąd sie to wzięło?
Otóż: Robert ma brata którego zabrał na ten rejs (to Darek). I kiedy do busa wsiadła Zeberka powiedzieliśmy jej że kolejny przystanek to lotnisko w Budapeszcie skąd zabieramy brata Roberta (czyli Darka). I nie wiedzieć czemu Zebrze przyszło do głowy że to zakonnik a więc brat Robert I w ten sposób Robert jako prawdziwy rodzony brat Darka został bratem naszego zakonnego brata Roberta