napisał(a) Dziadek Maciek » 25.01.2008 10:51
Przypomniały mi się wyjazdy nad nasze jeziora, a dokładnie nad Babięta Wielkie, lata 63-68. Pełna "dzicz", prymitywne pole biwakowe, namioty to jakieś niesamowite wynalazki. Poznaliśmy tam, nad zatoczką obok nas, pracowników browaru (chyba Żywca), mieli zakopane beczki z piwem. Płynęło się do nich znalezioną na dnie jeziora łodzią pychówką, po wspaniałej gościnie piwnej, wracało brzegiem. Tak robili rodzice i ich znajomi, ja byłem trochę za młody na piwko.