Ponieważ majówka już za mną, pora się podzielić pierwszymi spostrzeżeniami z użytkowania nowego namiotu Quechua 5.2 xl fresh and black.
1. Rozłożenie namiotu. Zachowałem żelazną zasadę kempingowców
. Mimo, iż żar lał się z nieba niemiłosiernie, byłem twardy i zdecydowałem się najpierw rozłożyć pałatke, a dopiero później sięgnąłem po browarek
. Przyznam, że nie rozbijałem namiotu ze 25 lat, ale instrukcja jest tak przejrzyście narysowana, że nawet z pomocą dzieciaków, w trójkę dalibyśmy radę. Jednak przy pomocy bardziej doświadczonego kolegi, rozłożenie przebiegło dość szybko i zajęło nam ok. 20 minut. Został mi co prawda jeden maszcik (nie wiem jak to się fachowo nazywa) i dopiero podczas składania zorientowałem się, że należy go zamieścić w daszku nad wejściem.
2. Rozmiar namiotu jest imponujący. Fajne jest to, że można bez problemu stanąć w sypialni i przedsionku. Zdjącia są jakie są, gdyż pstrykała je moja małżonka
3. Oczywiście z moim szczęściem w pierwszą noc dopadła nas burza. I to taka naprawdę dość niczego sobie. Próbę deszczu i wiatru namiot przetrwał znakomicie, mimo że ze 2h lało jak z cebra i wiało jak diabli. Dość powiedzieć, że w okolicy połomało kilka drzew. Zero jakichkolwiek przecieków, a namiot stał bardzo stabilnie. No, ale to pewnie przez to, że nie dokonałem grzechu zaniedbania i nie sięgnąłem po browarek podczas rozkładania
.
4. Czytałem, że ze względu, iż jest to namiot z dodatkowym zaciemnieniem, to jest w nim dość ciemno w dzień. Nic podobnego, spokojnie w dzień można było wszystko dostrzec, bez używania latarki.
5. Fajnie się sprawdziły małe lampki, które kupiłem w sklepie Action za cenę chyba 4,6 zł. Do tego wchodzą trzy baterię AA. Jest miejsce by je zawiesić i dzięki nim wieczorem było w namiocie dość widno.
6. No i w jednej sypialni dwóm osobom jest bardzo wygodnie, w drugiej trzem. Z miejscem jest bardzo ok.
Jedynie do dwóch rzeczy można się przyczepić.
1. Zamek od głównego wejścia zamykał się dość ciężko. Trzeba było troszkę pokombinować i trochę poluzować moskitierę, dociągnąć zamek itd. Ale chyba muszę się uderzyć w pierś, ponieważ mogło to wynikać z nieco niedokładnego rozbicia namiotu. Jednak chęć jak najszybszego wypicia browara po rozłożeniu, mogła spowodować, że do niewielkiego grzechu zaniechania doszło i zbyt mocno naciągnąłem podłogę i linki, do której wchodzą maszty
.
2. Przy dużym wietrze, namiot jest dość przewiewny. Ale to chyba bardziej zasługa konstrukcji tego typu namiotów?
Jednym słowem polecam. Po pierwszym wyjeździe daję 5/5.