napisał(a) Fatamorgana » 21.04.2013 10:59
Ja bym zaczął od zlustrowania otoczenia i tego z iloma ludźmi przyjdzie się wylegiwać i kąpać, bo to też ma znaczenie.
Lubię kempingi, ale wizyta z Śimuni mnie odstraszyła i wybrałem prywatny, mały camp w pobliżu wody, w cichym i spokojnym miejscu. Fakt, bazy i standardu wysokiego nie było, ale też nie to było najważniejsze, lecz ów spokój, brak tłumu i zero problemów z miejscem...
Inna sprawa, ze w Śimuni była kolejka (początek lipca!) i sterczałem jak kołek czekając aż minie a na małych campach od razu się człowiekiem zajmą.
Na molochy przestałem jeździć już dawno. One są dobre w tranzycie- jak nic lepszego i ciekawszego się nie znajdzie.