DZIEŃ 8 29.06.2024
Gdy najgorszy skwar mija, wybieramy się wreszcie na najbardziej wyczekaną plażę- Porto Selvagio . Ze względu na chęć jej zobaczenia szukałam miejscówki w pobliżu Gallipoli. W sumie to celowałam w Santa Maria al Bagno, ale nie wyszło. Wjeżdżamy na parking leśny który kosztuje 5 euro. To jeden z niewielu parkingów płatnych z którego zamierzam skorzystać, chociaż gdzieś tam przy drodze niektóre samochody też parkowały. Teraz jeszcze przed nami piętnastominutowy marsz przez las.
W końcu zaczyna się wyłaniać piękna zatoka.
Sporo tam ludzi, ale też dużo miejsca pod drzewami naokoło.
Z wrażenia wzięłam ze sobą z auta tylko jeden but do wody dla siebie i jeden dla syna. Trudno, idziemy w zwykłych butach i zostawiamy je na skałkach. Na szczęście dało się pływać bez butów. No, prawie, bo obiłam sobie jeden palec. Ale nieważne. Jak tam jest pięknie! Występuje tam takie zjawisko, że woda przy powierzchni jest zimna, a pod spodem, pod cienką warstwą jest ciepła. Widać też jak te dwie wody mieszają się ze sobą. Gapimy się zachwyceni na to wszystko. Młody znowu wziął ze sobą piłkę, która zaraz mu uciekła i przez dłuższą chwilę ją goniliśmy, aż ktoś się zlitował i nam ją podał, inaczej popłynęłaby w siną dal. A raczej lazurową.
Po kąpieli zwiedzam jeszcze okolicę, okazuje się, że można też plażować dalej, prawie bez ludzi.
Według mnie to świetne miejsce.
Wracając przystajemy na chwilę w Santa Maria... łapiąc ładny widok na centrum miejscowości.
Tu też jest plaża miejska, ale nawet z daleka robi ona na mnie lepsze wrażenie niż ta w Gallipoli.