Nie ma co płakać nad straconą szansą ...
Są trzy rzeczy pewne (nietety
) ... śmierć, podatki i Pan Prygiel jako trener Czarnych ...
Dodam jeszcze jedną ... zawsze kończę relacje
No to idziemy dalej
Przypominam, że to cały czas jest nasz pierwszy dzień w Lizbonie
Tramwaje, mosty, zamki ... w deszczu i słońcu - czyli cała prawda o Lizbonie 5 marca 2019 - ciąg dalszy
Dochodzimy do katedry -
Sé de LisboaJa zajrzałam do środka ...
Ale jakoś niczym specjalnym mnie to wnętrze nie zachwyciło ...
W ogóle jak
se tak teraz myślę, to tylko dwa kościoły utkwiły mi szczególnie w pamięci, tzn ich wnętrza
Jest to katedra w Mediolanie
i Santa Maria in Trastevere
Potter katedrę olała totalnie
Wolała
se na tramwaje popatrzeć
Idziemy dalej ... w poszukiwaniu windy Santa Luzia ...
Mapa
gugle prowadzi nas oczywiście cztery razy dookoła
W pewnym momencie
gugle informuje nas, że jesteśmy na miejscu
Stoimy w wąskiej uliczce ... przed jakowąś kamienicą
Zaglądamy do środka, wszak
Bica miała swój "końcowy" w kamienicy właśnie ...
I co znajdujemy
Zwykłą, nowoczesną, ośmioosobową windę
Nawet zdjęcia tej windy nie mamy ... tylko takie
No ale winda jest pomocna bardzo, bo inaczej trzeba byłoby kilka pięter na górkę zapychać ...
Gdy wychodzimy z windy jesteśmy dokładnie w miejscu, w którym już dziś byłyśmy (zdjęcie jest z ostatniego dnia
), a więc na
miradorze Santa Luzia
Wsiadamy w tramwaj i jedziemy w stronę ostatniego celu na ten dzień - Panteonu
Tu też już dziś byłyśmy ...
A oto i sam Panteon
Pani w kasie najpier wysyła nas na górę, bo o 17 zamykają ...
Widoki fajne, ale gwizdało tak bardzo, że z przyjemnością wróciłyśmy do środka ...
Wejęcie do Panteonu jest płatne (chyba 6 euro), z naszą lizbońską złotą kartą było gratis ...
Teraz już zupełnie bez celu kierujemy się w stronę naszego aparmana ...
Dzień kończymy (jak każdy z resztą
) gorącą sangrią na "naszym" miradorze