Buongiorno! Benvenuti! Zachwycający Rzym, barwna Kampania.

marze_na napisał(a):
Relacje były dla mnie w zasadzie jedynym sposobem, żeby zmobilizować się do uporządkowania zdjęć z wyjazdów. Odpuściłam pisanie o Lombardii i od czerwca nawet nie zajrzałam do przywiezionych fotek.

Ja muszę mieć przed każdym kolejnym wyjazdem wszystkie zdjęcia przebrane i opisane, bo mąż grozi niezabraniem apaatu

marze_na napisał(a):Relacje były dla mnie w zasadzie jedynym sposobem, żeby zmobilizować się do uporządkowania zdjęć z wyjazdów. Odpuściłam pisanie o Lombardii i od czerwca nawet nie zajrzałam do przywiezionych fotek.

U mnie jest tak samo. Dziś całe popołudnie siedzę i kopiuję swoje relacje, które traktowałam jak rodzaj pamiętnika i czasami z przyjemnością sama je czytałam..ehhh...

Jak to dobrze, że kilka lat temu zacząłem robić fotoksiążki, co prawda bez opisów, ale o wiele łatwiej wziąć z półki niż grzebać w kompie.
Twoje relacje (i jeszcze kilkunastu innych użytkowników, bo co by nie powiedzieć to grono było dosyć wąskie) były/są inspiracją do poszukiwania nowych kierunków. Szkoda ...

piotrf napisał(a):A podobno nadzieja umiera jako ostatnia

Też się jej trzymam.

mysza73 napisał(a):Ja muszę mieć przed każdym kolejnym wyjazdem wszystkie zdjęcia przebrane i opisane

Paweł ma wszystko pięknie skatalogowane i opisane. Robi to na bieżąco. Tyle, że w tych katalogach jest masa podobnych, a nawet takich samych zdjęć. Nie ma jak nawet tego pokazać rodzinie i znajomym bo byśmy ich zamęczyli .

piekara114 napisał(a):Dziś całe popołudnie siedzę i kopiuję swoje relacje, które traktowałam jak rodzaj pamiętnika

Ja nie wiem za co się chwycić najpierw. Czy kopiować swoje relacje czy czytać i robić notatki z kilku weneckich, z których miałam skorzystać w kwietniu czy może pociągnąć tą relację póki jeszcze się da .

_Piotrek_ napisał(a):Twoje relacje (i jeszcze kilkunastu innych użytkowników, bo co by nie powiedzieć to grono było dosyć wąskie) były/są inspiracją do poszukiwania nowych kierunków.

I vice versa. To głównie przez Ciebie pojechaliśmy do Toskanii .

Forio, odsłona II

Nasz trzeci dzień na wyspie. Takie sobie prognozy pogody niestety się sprawdzają i poranek mamy pochmurny.
Nie ma jednak co biadolić, może się rozwieje.

Po śniadaniu jedziemy do Forio.
Sprawdzamy co słychać na deptaku Corso Francesco Regine.










Koło południa jest tu tak samo tłoczno jak wieczorem .





Zaglądamy do kościoła Santa Maria Di Visitapoveri.






Piękna XVIII-wieczna posadzka niestety nie zachowała się w najlepszym stanie.





Bardziej interesuje nas jednak inny kościół. Na wychodzącym w morze małym cyplu stoi Chiesa del Soccorso.






Schody prowadzące do kościoła pokrywa XVIII-wieczna majolika przedstawiającą świętych i sceny z Męki Pańskiej.




Biała fasada musi świetnie wyglądać w promieniach zachodzącego słońca .







Schodzimy w stronę do portu.




Ta część Forio podoba mi się zdecydowanie najbardziej .






Robimy przerwę na dolci z pasticcerii Di Leva.
Mieliśmy szczęście mieszkać obok najlepszej ponoć cukierni na Ischii i wykorzystywaliśmy to sąsiedztwo do oporu. Zaglądaliśmy tam za każdym razem, kiedy przechodziliśmy obok .




W między czasie nieśmiało wychodzi słońce.




Jedziemy na plażę.

marze_na napisał(a):Koło południa jest tu tak samo tłoczno jak wieczorem .

No Klasyczna włoska passegiatta
luzaki - a to jeszcze nie sjesta

marze_na napisał(a):Schodzimy w stronę do portu.




Ta część Forio podoba mi się zdecydowanie najbardziej .

Nie dziwię się, bo zacny widoczek - z górą w tle

Aż mi się kawy zachciało , gdy zobaczyłem to zdjęcie





Pozdrawiam
Piotr

tony montana napisał(a):Klasyczna włoska passegiatta
luzaki - a to jeszcze nie sjesta

Jakimś wytłumaczeniem może być fakt, że to była niedziela .

piotrf napisał(a):Aż mi się kawy zachciało, gdy zobaczyłem to zdjęcie

U mnie aktualnie śnieg za oknem. Patrzę na to słoneczne Forio i mogłabym się tam przenieść natychmiast .

Ischia, Baia di Sorgeto

Wspominałam, że Ischia słynie z termalnych źródeł. Można z nich korzystać w hotelach, można w parkach wodnych, z których największy jest Posejdon z 20 basenami rozlokowanymi na powierzchni ok. 6 ha.
Można też spróbować zażyć ciepłej kąpieli za free. Np. na plaży Baia di Sorgeto.
Celowo podkreślam słowo spróbować .

Z centrum Forio podjeżdżamy autobusem do Via Fumerie i tą ulicą, mijając eleganckie hotele i pensjonaty idziemy w stronę morza.




Potem czeka nas jeszcze zejście do ukrytej w dole zatoczki. Jakieś 250 schodów . W dół to w zasadzie nieistotne, ale jeszcze trzeba będzie wrócić .






Na dole działa restauracja, można tu też wypożyczyć leżaki. Dla tych, którzy nie chcą płacić jest trochę miejsca na skałakach.






Wszystko to w otoczeniu wysokich klifów.






Gorące źródła wypływają w skrajnie lewej części zatoczki.
Ostrzeżenie o wysokiej temperaturze w żadnym wypadku nie jest tu przesadzone. Kierowana ciekawością wsadziłam stopę tam gdzie nie powinnam i przez dłuższy czas zastanawiałam się później czy nie okupię tego pęcherzami .
Zwłaszcza, że nie bardzo było gdzie tą nogę schłodzić .




Miejsce ładne i z potencjałem, ale zatłoczone. Zupełnie nie mieliśmy ochoty gdzieś się tu jeszcze wciskać .






Wdrapujemy się na górę.




Spróbujemy szczęścia bliżej Sant'Angelo, gdzie mam upatrzoną plażyczkę. Bez gorących źródeł, więc tłoku pewnie nie będzie .

Bardzo mi się spodobało miejsce, które zajęły te dwie panie przed "kładką":


...i od razu przypomniał mi się nasz pobyt na gorących źródłach na Kos.

marze_na napisał(a):Ischia, Baia di Sorgeto
Miejsce ładne i z potencjałem, ale zatłoczone. Zupełnie nie mieliśmy ochoty gdzieś się tu jeszcze wciskać .

Też bym nie miała ochoty ...

piekara114 napisał(a):od razu przypomniał mi się nasz pobyt na gorących źródłach na Kos

Poza Kretą to bardzo mało wiem o greckich wyspach .

mysza73 napisał(a):Też bym nie miała ochoty ...

Mam mały niedosyt po tej Ischii, bo słynie ze źródeł termalnych, a nie skorzystałam z tego dobrodziejstwa w ogóle.
No ale moim głównym celem był przegląd miasteczek na wyspie pod kątem ewentualnego kolejnego wyjazdu. Także wszystko jeszcze do nadrobienia .

Ja mimo wszystko bym się tam pokąpała. Mimo tłoku, warunków to powiem Wam, że to super doznanie taka gorąca kapiel morska i nagle fala duzoooo chłodniejsza od morza.... Na Kos w miejscu wypływu woda miała 44 st (mierzyłam), większość siedziała tam, gdzie było ok 35. A wystarczyło przesunąć się o 10 cm i już było ok 20... Fajne wrażenia. Tych gorący źródeł w Grecji trochę jest, zresztą we Włoszech też

Sant'Angelo, Spiaggia di Cava Grado

Wysiadamy na pętli autobusowej w Sant'Angelo.




W dole ukrywa się niewielka plaża Cava Grado.




W dół prowadzą wygodne schodki, a na dole działa bar-restauracja.




Leżaków zostało niewiele.
Ogromną zaletą podróżowania przed i po sezonie jest fakt, że te wszystkie lido albo jeszcze się nie rozłożyły albo już zdążyły się zwinąć .








Natychmiast lecimy do wody. Ciepła .
W międzyczasie niebo niestety całkowicie się zaciąga.








Po jakimś czasie zaczynamy nawet marznąć . Czas to najwyższy, żeby się zbierać.
Spacerkiem idziemy do Sant'Angelo, gdzie zamierzamy spędzić wieczór.

marze_na napisał(a):Ogromną zaletą podróżowania przed i po sezonie jest fakt, że te wszystkie lido albo jeszcze się nie rozłożyły albo już zdążyły się zwinąć .

Zaletą dodatkową tych "przed" jest długi dzień , a tych "po" - cieplejsze morze Obydwu dotyczy brak tłoku


Pozdrawiam
Piotr