14.07 - Arrivederci ItaliaNie mogłam się zabrać do tego ostatniego odcinka, bo i o czym tu pisać. Urlop się kończy, wracamy do domu
. Wypada jednak jakoś zakończyć relację
.
O Neapolu napisałam już dużo. Na pewno jest to miasto, które dostarcza mnóstwa wrażeń
. My chętnie odwiedzimy Neapol ponownie. Dla atmosfery, dla smaków, dla widoków...
Tylko miejscówki poszukamy tak, żeby nie być zależnym od kapryśnego pseudometra
linea 2 .
Wszystkim wybierającym się do Neapolu zdecydowanie polecam okolice Placu Plebiscytu, zamku Castel Nuovo i stacji metra Toledo. Wszystkie atrakcje w zasięgu spaceru i metro L1 pod nosem
.
Pierwszy etap podróży z Neapolu do Rzymu pokonamy z Trenitalią. Ponieważ biety kupowliśmy z ponad miesięcznym wyprzedzeniem załapliśmy sią na okres największych zniżek. A skoro największe zniżki to dlaczego nie zaszaleć
. Za 38 € kupiliśmy bilety na
high-speed train . Frecciarossa 1000 zawiezie nas na rzymskie Termini w nieco ponad godzinę.
Cena na bilety intercity kupowane z takim wyprzedzeniem to 18 €.Na dworzec Napoli Centrale docieramy bez przeszkód. A że opuszczając hotel założyliśmy sobie ok. godzinę zapasu na niespodzianki komunikacyjne to trochę się teraz ponudzimy
.
No może nie do końca ponudzimy, bo nieco emocji wzbudza tu już samo obserwowanie tablicy przyjazdów i odjazdów
.
1344.
Każdy z wyświetlanych na rozkładzie pociągów przyjeżdża z opóźnieniem, a jeden w ogóle odwołano
. Przy odjazdach nie lepiej. Nie każdy miał szczęście wyruszyć o czasie. Im dłużej patrzę na te cyferki tym silnej odzywa się moja natura czarnowidza
. Oczyma wyobraźni widzę, jak nad lotniskiem Ciampino wznosi się samolot do Wrocławia bez nas na pokładzie
...
W końcu na tablicy wyświetla się numer peronu, z którego odjedzie nasz pociąg.
Frecciarossa już czeka
. Mało tego, odjeżdża punktualnie o 9.40
.
1345.
1346.
1347.
1348.
Pendolino nie mieliśmy jeszcze okazji jechać, ale nasze pendolino o rozwijaniu takich prędkości może tylko pomarzyć
. Zaraz po opuszczeniu przedmieść Neapolu pociąg rozpędza się do ok. 300 km/h i taką prędkość utrzymuje do samego Rzymu.
1349.
1350.
Wysiadamy na Termini zgodnie z rozkładem i sprawdzonym już przed dwoma tygodniami połączeniem metro A + autobus ze stacji Anagnina docieramy na lotnisko Ciampino.
Lotnisko zdecydowanie nie jest przystosowane do odprawiania takiej rzeszy klientów tanich linii. Tłok, ścisk, nie ma gdzie usiąść. Całe szczeście nie musimy tu koczować długo.
Odprawa, zajęcie miejsc i po chwili możemy już szukać z nieba rzymskich zabytków
.
1351.
1352.
1353.
1354.
1355.
1356.
1357.
Lot powrotny jest wyjątkowo nieprzyjemny. Duże zachmurzenie, częste turbulencje, jedne, wyjątkowo silne, powodują nawet wybuch histerii u najmłodszych pasażerów
.
1358.
1359.
1360.
Wypatruję przez okno Adriatyku i wybrzeży Chorwacji, a tymczasem niespodzianka. Pod nami pojawiają się góry
. Lecimy innym korytarzem niż z Wrocławia do Rzymu.
Najpierw oglądamy więc sobie Dolomity
.
1361.
Latemar i Val di Fassa, gdzie fantastycznie szusowało nam się w 2011
.
1362.
1363.
1364.
1365.
1366.
Następnie przelatujemy nad doliną Zilleteral i Hintertux-Finkenberg, gdzie narciarski urlop spędzaliśmy dwukrotnie w czasach, kiedy byłam jeszcze szczęśliwą posiadaczką więzadła krzyżowego przedniego
.
1367.
1368.
1369.
1370.
1371.
Kolejne kilkadzisiąt minut i podchodzimy do lądowania. Wrocław wita.
1372.
1373.
1374.
Koniec.Serdecznie dziękujemy wszystkim odwiedzającym naszą relację za obecność i komentarze
.
Do zobaczenia w kolejnej relacji. Planów na 2016 rok jeszcze wprawdzie nie mamy, co najwyżej parę pomysłów, które siedzą w głowach od jakiegoś czasu, ale gdzieś nas z pewnością poniesie
.
Pozdrawiamy
Marzena & Paweł