10.07 - Neapol, dzień I1.
Route to Hell 2.
wokół Via Carbonara3.
wokół Via dei TribunaliŻegnamy się z Salerno, które wybraliśmy w zasadzie w ciemno, po dłuższej chwili przyglądania się mapie, po której nastąpiła jeszcze jedna, odrobinę tylko dłuższa chwila na sprawdzenie połączeń komunikacji publicznej i poziomu cen noclegów.
Tak głęboko przemyślany wybór
okazał się nadzwyczaj trafny
. Miasto sprostało wszystkim naszym oczekiwaniom turystów bez samochodu, lubiących się trochę poszwendać i trzymających się pewnego rozsądnie określonego budżetu.
Pakujemy się sprawnie i jeszcze przed południem meldujemy się na dworcu kolejowym gotowi na kolejny etap naszego Giro d'Italia. Ostatnie cztery dni urlopu spędzimy w Neapolu
.
Wybieramy najtańszy pociąg i za bilety płacimy po 4,30 €. Rozkład jazdy obiecuje, że na głównej stacji Neapolu, Napoli Centrale znanej również jako Napoli P.Garibaldi
(od placu, przy którym się znajduje) będziemy przed upływem trzech kwadransów.
Do tej informacji nie przykładamy jednak szczególnej wagi, bo nauczyliśmy się już, że rozkład swoje, a rzeczywistość swoje. Zresztą dalej było z tym już tylko gorzej
.
Zajmujemy miejsca, pociąg rusza.
Tym razem aparat towarzyszy nam w podróży. Całe szczęście, bo obrazy za oknem na przemian bawią i zdumiewają, a czasami nawet budzą trwogę
.
518. Arrivederci Salerno
519. Arrivederci Costiera Amalfitana
520. Pompeje mamy oczywiście w planach
521. Wezuwiusz, pan i władca okolicy.
Kampania z okien naszego pociągu jawi się jako region biedny i zaniedbany.
522.
523.
524.
525.
526.
527.
528.
Powoli zbliżamy się do celu. Widać już wieżowce Neapolu.
529.
To co wyłoni się za chwilę najpierw zupełnie nie mieści mi się w głowie. Początkowo nawet nie zdaję sobie sprawy, że patrzę na dzielnicę mieszkaniową
530.
531.
532.
Znowu wieżowce ...
533.
534.
535.
Rosnąca liczba torów i rozjazdów zwiastuje, że Napoli Centrale tuż tuż. Zbieramy bagaże.
536.
537.
538.
W zasadzie pociągiem moglibyśmy dojechać niemal do hotelu, bo kończył swój bieg na stacji Campi Flegrei, ale wymyśliłam sobie, że skoro doba hotelowa zaczyna się dopiero o 14stej to możemy wysiąść i kupić
campania artecard.
Campania artecard jest tu odpowiednikiem rzymskiej roma pass. W wariancie 3days umożliwia darmowy wstęp do dwóch wybranych obiektów, na trzeci daje 50% zniżki, a do tego zapewnia bezpłatne podróżowanie wszelakim transportem po Neapolu i pociągami Circumvesuviana po okolicy.
O ile kartę roma pass można było bez problemu kupić na każdym rogu, to zakup artecard okazał się prawdziwym wyzwaniem
.
Krótka opowieść o tym jak kupowaliśmy artecard Główny punkt sprzedaży znajduje się na stacji Napoli Piazza Garibaldi i tam też kierujemy swoje kroki. W informacji turystycznej jest osobne stanowisko urządzone w różowym kolorze artecard. Banery, plakaty, ulotki... wszystko zaprasza i woła kup, kup, kup... Wchodzę więc i proszę o dwie trzydniowe karty. Pani uprzejmie informuje mnie że nie ma
. Myślę sobie, że pewnie zaraz dowiozą, no bo przecież lato, weekend, turyści... ale gdzie tam, pani bezradnie rozkłada ręce. Nie wie kiedy artecard będą dostępne. Mówi, że na pewno nie dzisiaj, że raczej dopiero po weekendzie. Haaaalllloooo, mamy piątek
. Po weekendzie to niech sobie w buty wsadzi
, my potrzebujemy ich do piątku do niedzieli, ewentualnie do soboty do poniedziałku.
Ale, ale, jest nadzieja
Pani sugeruje, że prawdopodobnie uda nam się kupić karty w jakimś muzeum, najprędzej w Museo Acheologico Nazionale. Dziękuję i wychodzę.
Od muzeum dzieli nas tylko jedna stacja, bez wahania postanawiamy więc poszukać szczęścia tam. Jedziemy na Piazza Cavour. Zostawiam Pawła przed stacją i pędzę do Muzeum Archeologicznego. Po raz drugi tego dnia proszę o dwie trzydniowe campania artecard i po raz drugi słyszę tą samą odpowiedź SOLD OUT
. Pytam o jakąś alternatywę, inny wariant karty, bo może bez sensu upieram się akurat przy tej, ale pani kręci głową. Jest jakaś karta, ale na sam Neapol, a jeśli mam w planach Pompeje i Herkulanum zupełnie mi się ona nie opłaca. Pani jednak bardzo chce mi pomoc, myśli chwilę, konsultuje się z koleżanką i w końcu wysyła mnie do jakiegoś muzeum diecezalnego, które jest małe i na uboczu (i jak wnioskuję również nieciekawe
) i wyraża nadzieję graniczącą z pewnością, że tam na pewno nie zdążyli jeszcze wszystkiego sprzedać. Dostaję nawet mapkę, na której pani bazgra najkrótszą drogę. Wracam do męża i wręczam mu tą mapkę z kategorycznym stwierdzeniem "Twoja kolej". Zajmuję
ławeczkę i przejmuję wartę nad bagażem, a Paweł rusza kontynuować misję artecard.
Żar leje się z nieba. Przeglądam notatki, jakie zrobiłam z lektury blogów o Neapolu i czekam, czekam, czekam... Po pół godzinie zaczynam się denerwować. Przez kolejny kwadrans moja wyobraźnia kreśli kilka przerażających scenariuszy o losach małżonka
... napadli go, okradli, porwali ... a tyle czytaliśmy, że wysoka przestępczość, że niebezpiecznie, że mafia ...
Sięgam po telefon, żeby zadzwonić od Pawła, w tym samym momencie rozlega się dzwonek. Na wyświetlaczu "Mąż Kochany", ufff. Odbieram i słyszę radosne "Mam, kupiłem, już do Ciebie pędzę". Oddycham z ulgą.
Wkrótce trzymam w ręku mój przedmiot pożądania, różowiutką 3days campania artecard
. Od razu wpisujemy imię, nazwisko i datę ważności. Paweł relacjonuje pokrótce swoje poszukiwania, odsyłali go z muzeum do muzeum, aż trafił do jakiegoś zapomnianego punktu informacji, w którym tych nieszczęsnych artecard nie zdążyli jeszcze wykupić. Jednak bardziej niż samymi poszukiwaniami poruszony był tym co zobaczył biegnąc uliczkami ścisłego centrum Neapolu. Wyciąga aparat i pokazuje mi zrobione naprędce fotki.
Też je Wam pokażę
539.
540.
Jedziemy do hotelu.
Hotel Cristina ma w internecie bardzo dobre opinie. Całkowicie zasłużenie
. Meldujemy się, bierzemy szybki prysznic i z powrotem ruszamy w miasto. Odkrywanie Neapolu zaczniemy na znanym nam już Piazza Cavour
.
Ale to już w następnym odcinku.