08.07 - Salerno, dzień III
1. Castello di Arechi
2. Widoki z zamku
3. Katedra pw św. Mateusza
4. Uliczki
Wycieczka do położonego ponad miastem Zamku di Arechi była obowiązkowym punktem programu naszego pobytu w Salerno. Trzeba było tylko jakoś ogarnąć logistykę .
Po mieście i okolicy jeździ cale mnóstwo autobusów z logo CSTP. Przewoźnik obsługuje kilkadziesiąt linii, które dojeżdżają chyba wszędzie . Do zamku oczywiście też. Pytanie tylko który autobus oraz skąd i o której odjeżdża. Schematu połączeń próżno szukamy na głównych węzłach autobusowych przy stacji kolejowej i w porcie. Na internetowej stronie przewoźnika też nic nie znajdujemy, a do głębszych poszukiwań dodatkowo zniechęca brak English version. Obchód przystanków w mieście nie ma sensu, bo salerneńskie przystanki charakteryzują się tym, że z reguły nie ma na nich nawet numeru odjeżdżających linii, o trasie przejazdu czy rozkładzie jazdy nie wspominając...
I co ty biedny turysto masz z tym fantem zrobić? Ciesz się, że są Google Maps .
Bingo Pojedziemy 19stką . Na Gm naniesione są i przystanki i numery linii, a nawet godziny odjazdów, które na wszelki wypadek konfrontujemy z internetowym rozkładem CSTP. Biorąc poprawkę na włoską punktualność wychodzimy chwilę wcześniej .
Docieramy na przystanek mając nadzieję ujrzeć wymarzoną 19stkę.
Klasyczny przystanek autobusowy w Salerno prezentuje się tak .
180.
181.
Parę tylko minut spóźniony podjeżdża nasz autobus. Oddycham z ulgą .
Ludzi niewielu, sami miejscowi. Po chwili dosiada się para anglojęzycznych turystów z dwójką dzieci. Autobus wspina się do góry, a im wyżej się wspina tym bardziej nerwowo rozglądamy się na lewo i prawo wypatrując castello. Z rozbawieniem obserwuję, że ci drudzy turyści też raczej nie wiedzą gdzie wysiąść, bo zachowują się tak samo jak my. Niewątpliwie rzucamy się w oczy , bo w momencie gdy podnoszę się z siedzenia, żeby lepiej widzieć rzeczywistość za oknem starsza Pani Włoszka zwraca się z pytaniem Castello Si, si, castello Pani uśmiecha się promiennie, trajkota coś po włosku, domyślam się, że oferuje się pokazać nam gdzie mamy wysiąść i tyle w sumie mi wystarczy , potakuję więc i uśmiecham się nie mniej mam nadzieję promiennie.
-CASTELLO woła Pani Włoszka;
-GRAZIE odpowiadamy niemal chórem.
Wysiadamy. Włosi to przemili, pomocni i serdeczni ludzie o czym mieliśmy okazję przekonać się jeszcze nie raz .
Jeśli ktoś z czytelników miałby ochotę odwiedzić zamek di Arechi korzystając z samochodu informuję, że pod zamkiem jest duży parking. Jak informuje tabliczka za free .
Idziemy w stronę zamku.
182.
183.
Pierwsze mury warowni z potężnych bloków włoskiego piaskowca zaczęto stawiać w VI w., w czasach kiedy okolica znajdowała się pod panowaniem Cesarstwa Bizantyńskiego (wschodniorzymskiego). W VIII stuleciu twierdza dostała się pod panowanie Królestwa Longobardów.
184.
185.
186.
187.
188.
Teraz trochę historii .
Longobardowie to lud zachodniogermański wywodzący się ze Skandynawii, który na początku naszej ery przeprawił się na kontynent i zajął tereny nad środkową Łabą. W 568 r. pod wodzą króla Alboina Longobardowie wdarli się do Italii. W 569 r. zdobyli Mediolan, a w 572 r. – Pawię, która uczynili stolicą swojego nowego państwa – Królestwa Longobardów. Następnie kontynuowali marsz na południe Italii i w rezultacie obok królestwa na północy utworzyli jeszcze dwa praktycznie niezależne księstwa: Spoleto i Benewentu. Italia rozpadła się więc na dwie części: longobardzką i bizantyjską. Na podbitych terenach Longobardowie odebrali Rzymianom prawa polityczne i zlikwidowali rzymską administrację.
źródło: „Alboin's Italy-it” autorstwa Castagna - Praca własna. Licencja CC BY-SA 3.0 na podstawie Wikimedia Commons
Salerno znalazło się na południowej granicy Księstwa Benevento. Kiedy w 774 r. wojska Karola Wielkiego zaatakowały Longobardów, książe Arechi II postanowił przenieść stolicę Księstwa z Benevento do Salerno. Dogodne położenie, w tym możliwość kontroli wybrzeża zadecydowały o rozbudowie zamku. Postawione wówczas mury obronne w dużej części przetrwały do naszych czasów.
Rozwiązania obronne były tak doskonałe, że fortyfikacji przez stulecia nikomu nie udało się zdobyć. Dopiero w 1077 roku podczas oblężenia normańskiego pod dowództwem Roberta Guiscarda Longobardowie poddali się ze względu na koniec zapasów jadła i popitku.
189.
190.
191. Tych gadów biegały po zamku setki .
192.
193.
194.
195.
Dochodzimy na "dziedziniec", na którym mieści się restauracja i duży taras widokowy.
196.
197.
Żeby pochodzić po wyższych częściach fortyfikacji trzeba wysupłać z portfela po 4 euro. Zdecydowanie warto . Bilet upoważnia też do odwiedzenia muzeum, w którym znajdują się eksponaty odnalezione podczas prac archeologicznych prowadzonych na zamku, m.in. zbiory ceramiki i monet.
198.
199.
Muzeum niespecjalnie nas zainteresowało. Idziemy na zamkowe mury.
200.
201.
202.
203.
204.
Można zabłądzić w plątaninie przejść i korytarzy .
205.
206.
207.
208.
209.
210.
W jednej z sal wyświetlany jest film będący inscenizacją obrony zamku. Niestety tylko po włosku. Ale odgłosy walki, wystrzały z dział czy szczęk mieczy tworzą fajny klimat do zwiedzania .
211.
212.
213.
214.
215.
216.
217.
218.
219.
220.
Na solidną porcję widoków z Zamku Arechi zaprosimy w kolejnym odcinku .